O tym, że sekret jest lawendowy

Podczas mojego samotnego weekendu nałożyłam na paznokcie u stóp szary lakier. Lakier miał nazwę Got a secret i jego sekret polegał na tym, że pobłyskiwał jakoś tak lawendowo. Czego zupełnie nie przewidziałam. Patrzyłam zatem na te moje sinawo-fioletowawe paluchy i rozmyślałam, czy naprawdę chce mi się teraz używać zmywacza, czy może przywyknę. "Przywyknę" - postanowiłam z rezygnacją.


Przyjechał M., odnotował nowy kolor i skomentował: - Beton? Paznokcie z betonu? [czyli jednak szary?].

Dziś szybkim ruchem pędzelka (szybkim = niedokładnym) przemalowałam paznokcie na kolor koralowo-zakreślaczowy (nie pytajcie!) i idę w miasto. Na kawę i rozmowy. I, o bogowie, jak ja dziś tego potrzebuję! Także adios, miłego resetu dla mnie! :)

Popularne posty