- Hu, hu, HAA! - wrzeszczy Ewka i patrzy wyczekująco.
- Nasza... - podpowiadam.
- (Z)ima! - wykrzykuje Ewka.
- Zła - kończę.
- Hu, hu, HAA! - ponownie wrzeszczy Ewka, szczerząc zębiska, choć bardziej przerwy między nimi ;)
W Zimowym popołudniu mała dziewczynka czeka na swoją mamę. Patrzy przez okno i rysuje palcem na zamarzniętej szybie. Aż mama w końcu nadchodzi! Zbliża się i nastaje czas radości, czas na przytulanie :)
Tekstu jest niewiele (za to w języku polskim i angielskim), ale ilustracje są duże! :) I takie... odrobinę wytrawne ;) Spodobały mi się od pierwszego wejrzenia, ale miałam obawy, czy Ewka także je polubi. Precz z obawami! :) Ewa je lubi i kiedy, na obrazku, daleko na drodze widać mamę Ewa szepce: - Mamaaaaa (a ja się roztapiam ;)).
W naszym życiu codziennym wygląda to trochę inaczej. Ewka wyczekuje na powrót taty :) Przed 17.00 stawiam ją na parapecie i czekamy... Ewa z daleka poznaje sylwetkę taty i piszczy z radości :) (chyba że jest zajęta podkradaniem chrupek z kociej miski, ups...)
O zimie trafiło do naszego domu w samą porę! Zima 2010/2011 była spektakularna i śnieżna, ale Ewka jeszcze wtedy nie uczestniczyła w niej tak... czynnie. I niewiele raczej rozumiała w temacie zmiany krajobrazu na całkowicie biały. Co innego zimowy sezon 2011/2012! Ewka ma śniegowce, spodnie na szelkach odporne na wiatr i wilgoć i ciepłą kurtkę. I mnóstwo energii! I pełne kieszenie ciekawości! Po spacerze, z którego wracamy z zaczerwienionymi policzkami, siadamy na kanapie i czytamy o zimie. Że śnieg, sanki i narty, że anioły* na śniegu i że niektóre ptaki odlatują. Że bałwany, że płatki śniegu i że śnieżyce! Później dochodzimy do fragmentu, że zimą robi się ciemno na długo, zanim trzeba iść spać. I Ewka mówi: - Spać! I zamyka książkę! :D I muszę się nagimnastykować, żeby zechciała czytać dalej! Ale gimnastykuję się, bo bardzo lubię ilustrację z zamarzniętym jeziorem :) I lubię fragment:
Chodzi lisek koło drogi,
marzną mu na mrozie nogi,
Upitrasi sople w sosie
i zaprosi na nie prosie
:)
Zapomniałabym! W zimowej tematyce mamy jeszcze znalezioną pod choinką książkę Weihnachten im Winterwald (ilustracje: Thea Roß, Coppenrath Verlag), na początku Ewka średnio się nią interesowała, ale teraz... długie chwile przygląda się zwierzakom ukrytym na jej kartach :)
* ja jakoś wolę, jak mówi się, że robimy orły na śniegu :))
Ja też znam określenie "orzełek" a nie "aniołek"- ale wiesz...może my stare jesteśmy:D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że nam tam się ostatnia książeczka podoba- taka specyficzna. Oczywiście wszystkie klawe! ale ta wyjątkowa, kojarzy mi się z dzieciństwem...
No właśnie - to orzełki są :) To taki zimowy patriotyzm :)
OdpowiedzUsuńA znacie cudowną "Zobacz Madiken, (lub Madika - różne tłumaczenia) śnieg pada!" ?? Ilustracje są fantastyczne, bajka również.
OdpowiedzUsuńto na pewno jest orzełek - nie aniołek, ciekawe propozycje dla małych wielbicieli literatury :)
OdpowiedzUsuńTeż należę do zimowych patriotów. Orzełki górą! A "Zimowe popołudnie" ma naprawdę fantastyczne ilustracje. Chcę mieć! Tylko zazdroszczę wam śniegu. Tu był tylko jeden dzień.... Ukochuję!
OdpowiedzUsuńJa też z orzełkowych czasów :D]
OdpowiedzUsuńŚciskam,
battito...
Moje dzidziuchy po chorobowym. W tym czasie przeczytaliśmy mniej zimowe opowieści sprezentowane: "Kwiaty od Eli" autor: Catarina Kruusval i "O duchu, który się bał" autorzy: Sanna Toringe i Kristina Digman, wyd. Zakamarki. Muszę przyznać, że mi również przypadły do gustu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jak ona cudnie na tym śniegu wygląda! Ja się rozpływam nad kolorami. Coś pięknego!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że na śniegu są orzełki. Te anioły to z anglosaskich krajów przyszły i tylko niepotrzebnie namieszały ;/
Pierwsze zdjęcie jest po prostu prześliczne! Wulkan radości :D
OdpowiedzUsuńU nas też robi się orzełki :-) tylko nie mamy śniegu ..... Super zabawa u Was ;-)
OdpowiedzUsuńZnamy, lubimy ;-)
OdpowiedzUsuńTa pierwsza nieodmiennie mnie wzrusza. Jest taka oszczędna - w słowie, w ilustracjach...
Na którym mieszkacie piętrze, że Tatuś taki wyraźny? :-)
a ja się zachwycam zdjęciami! przepiękne! i ta pierwsza książeczką...i chciałabym dla siebie! te ilustracje - marzenie!
OdpowiedzUsuńa na śniegu jasne, że orzełki :)
Orzelki! I juz! Piekna zima, piekne zdjecia, huhuha... :)
OdpowiedzUsuńA zimowe popoludnie- uwielbiam!!! Fajnie ze jest 2jezyczna...
OdpowiedzUsuńDziewczyny! Mamy tu jakiś front obrony orzełka :D A flaga Polski łopoce w tle ;)
OdpowiedzUsuńZeza@ - nu-nu-nu, aż TAKIE stare to nie jesteśmy!
K8@ - nie znam tego tytułu, poszukam, popatrzę, dzięki za polecenie! :))
Bebeluszek@ - jeden dzień? smuteczek! nie że kocham zimę, ale jak już jest to i śnieg musi poleżeć! tak z miesiąc na przykład :D
Asiorka@ - czeeeść! zdrówka dla dziecioków! Zakamarki lubimy i my :)) przygarnęłabym wszystkie tytuły, gdyby mnie było stać :)
OdpowiedzUsuńMama pisarka@ - u nas kolory nie są normą, ale też bardzo lubię Ewkę zimową porą w soczystych barwach :) u Ciebie też zawsze piękne kolorystyczne zestawienia :)
HappyHolic@ - prawda? bardzo lubię to zdjęcie :)
Maggie@ - na pierwszym piętrze :) dobrze widać, czy to tata, czy niekoniecznie :)
OdpowiedzUsuńStefka@ - to co? na urodziny chcesz? :) mówisz i masz :)))
Ag@ - z dwujęzycznych mamy też "Kurczę blade" W. Chotomskiej z Wydawnictwa Babryba, świetna jest!
To musze to Kurcze sprawdzic i zakupic ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ,,Zimowe popołudnie'', przepiękne ilustracje. Widzę, że córeczka też lubi poczytać na parapecie. U nas to jedno z nielicznych miejsc, gdzie dzieci ,,zatrzymują '' się na dłużej, może dlatego, że nie tak łatwo zejść;)
OdpowiedzUsuń