Ewa czyta o Zającu (O Zającu, który szukał Swojego Miejsca, wyd. Ilustratornia)

Oceniam książki po okładce. Pewnie dlatego, gdy przedzierałam się przez internetowy gąszcz stron z książkami dla dzieci, uwadze mej nie umknął pewien Zając. Może poruszył noskiem i puścił do mnie oko, może spojrzał na wielki zegarek na łańcuszku i zaczął uciekać... Nie pamiętam! W każdym razie musiałam go odnaleźć i dowiedzieć się więcej :)



Na okładce O Zającu, który szukał Swojego Miejsca (tekst i ilustracje: Agata Baranowska, Ilustratornia) siedzi pasiasty zając. Fonty są proste, okładka jasna, prócz zająca i liter brak jakichkolwiek ozdobników. Jaka to miła odmiana! Szczególnie po spacerze między regałami dużej księgarni, w której z okładek literatury dla dzieci spływa często kaskada kolorów i wzorów, umieszczonych w nadmiarze i bez pomyślunku...

Ewa łypnęła na Zająca raz. Łypnęła drugi. I wyciągnęła ręce krzycząc: - Ewusi! :) Jasne, że Ewusi!


Historia zaczyna się w niewielkim sklepie z zabawkami, gdzie Zając - siedząc w witrynie sklepowej - czeka na spotkanie z dzieckiem, które zabierze go do domu i nada mu imię. A że Zając zbyt cierpliwy nie jest, bierze sprawy w swoje... łapy i wyrusza na poszukiwanie. Miasto go onieśmiela, wszechobecny pośpiech zadziwia. Nikt go nie zauważa!  Żeby nie siedzieć bezczynnie, Zając łapie się różnych zajęć (jak to Zając! ;)). Bywa, że myje szklane wieżowce, jest znany jako kierowca autobusu, a kiedy zaczyna pracę w elektrociepłowni, ciepło myśląc o ludziach, dodaje do wody kilka kropel esencji waniliowej. :)

 
 

W jego życiu wiele się dzieje, ale Zając wciąż jest bardzo samotny! Odpoczywa trochę w górach i w końcu zrezygnowany wraca na senne przedmieścia, w okolice sklepu z zabawkami... Pewnego dnia spotyka...

Dość już tego dobrego! :) Chcecie się dowiedzieć kogo spotkał Zając, jak ma na imię i jak się skończyła, a właściwie zaczęła, jego przygoda - odsyłam do lektury :) A warto, po wielokroć warto.

Na chybcika wymienię argumenty - ilustracje, tekst, osoba autorki :) Wspólnym mianownikiem jest Agata Baranowska, która książkę napisała, zilustrowała i (uwaga!) wydała! Serce me rośnie, gdy ktoś bierze sprawy w swoje ręce (niczym Zając ;)) i udaje mu się osiągnąć swój cel. Wielkie gratulacje! Naprawdę!

O Zającu... to jej debiutancka książka, zilustrowała ją - co wcale nie jest już tak powszechne przy tworzeniu książek dla dzieci - przy wykorzystaniu tradycyjnych technik malarskich: pasteli i akwareli. 
Ewka ilustracje ogląda chętnie, a szczególnie spodobał jej się kadr z latarniami i lecącym wysoko na niebie samolotem :) Kto by pomyślał, że zachwyci ją taka właśnie prosta, niemal dorosła ilustracja :) Cieszę się. 
Tekst jeszcze nie dla Ewy, dorośnie do niego. Na razie dzielimy się książką pół na pół - ona ma ilustracje, ja biorę literki :)


 

Bywa, że książki adresowane do dzieci, doskonale nadają się na prezent również dla ich rodziców. Tak jest właśnie z O Zającu... Będzie idealna dla wszystkich, którzy stoją na rozdrożu i boją się zrobić krok w stronę spełnienia marzeń. Na odwrocie książki czytamy: Nie bój się szukać. Nie będziesz żałował, że nie spróbowałeś. Zgadzam się :)

I na koniec, bo się rozpisałam, powiedzcie sami - czy często macie możliwość otrzymania książki z autografem autora i ilustratora? Ba, z dedykacją nawet! Jak dla mnie - skarb, dla Ewy, mam nadzieję, ta książka również będzie drogocenna :) 
O Zającu, który szukał Swojego Miejsca można kupić w niektórych księgarniach lub za pośrednictwem strony WWW - wszystkie informacje znajdziecie tu: Ilustratornia


PS Książka O Zającu, który szukał Swojego Miejsca otrzymała pierwszą nagrodę w konkursie „Książka Przyjazna Dziecku” w roku 2011 :)

Popularne posty