Nie przez lody, a może nie tylko przez lody, nasz weekend był wyśmienity ;) Spędziliśmy go rodzinnie, tuż za naszą granicą - wybyliśmy na całe trzy dni do Berlina. I chciałabym, bardzo chciała, zobaczyć nasze osiedlowe babcie i ich miny na widok tych wszystkich cudownie brudnych, nieuczesanych i lekko odzianych dzieci na placach zabaw. A już na pewno chciałabym zobaczyć ich miny na widok bawiących się w piasku dzieci bosych... Już widzę to oburzenie, i palec w górze, i grzmienie: - W marcu?! W marcu?! :)
Ale mówiąc o placach zabaw... Uwielbiam tamtejsze! Są projektowane z pomysłem, nieszablonowo. Przeważa drewno, kamień, sznur, trochę łańcuchów i odrobinę metalowych łączeń. No z metalowych są jeszcze zjeżdżalnie :) Mają, zazwyczaj, duże powierzchnie. Tuż obok często widać boiska, stoliki, ławki, miejsce na rowery. Rowerowych rodzin jest cała masa, tak jak i maluchów na rowerkach biegowych :) Dzieci na placach zabaw są ubrane praktycznie i wygodnie, księżniczek jak na lekarstwo ;) Wiem, uogólniam. Wiem, wiem... :) Po prostu nie pierwszy raz tam byłam i znowu zaczarowana jestem. Nic nie poradzę :)
Była zatem masa zabawy i śmiechu :) Piski na duuużeejjj zjeżdżalni też były! Ale przede wszystkim był czas z dziadkami :) Wspólne śniadania, spacery, obiady... Smaki swojskie i... pakistańskie! Rozmowy w grupach i podgrupach, wieczorne przysypianie na kanapie... :) Dziękuję za ten czas!
A na dodatek - córa nasza spisała się na medal! I podróż prawie czterogodzinną nawet bez piśnięcia zniosła, w obie strony :) A to spała, a to śpiewała, o ciasteczka wołała ;) A ja musiałam kłamać, bo już w paczce nie mogłam znaleźć herbatnika w kształcie pieska! No to dałam nosorożca i udawałam, że nic się nie stało :D
Dużo chodziła! Kilometry! Bo wózka nie braliśmy :) I to był dobry pomysł - po co wózek, kiedy mamy taką wędrowniczkę? :) Czasem było, że nuhy bolom (nogi bolą), ale ogólnie zuch, no Ewka-zuch! :)
A w sobotę, w urodziny babci, Ewulczita odkryła swój cień! I bardzo chciała go odkleić od butów! :) No przednio było, przednio! Ech... To teraz jeszcze kilka zdjęć i uciekam nadrobić blogowe zaległości :)
* właśnie się dowiedziałam, że w 2012 wiosna nie zaczyna się 21 marca! a 20! stąd wiem: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wiosna
no! czekam i czekam!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, piękny czas:)
My zamknęliśmy sezon narciarsko-snowboardowy. Pogoda dopisała. Ba! Była cudna! Naładowałam bateryjki :)
i o to chodzi! żeby te bateryjki naładować :) jak w tym roku sezon się udał? :)
UsuńŚwietnie się bawiliście. Czas z rodziną to czas bezcenny. Roześmiałam się czytając o babciach i paluchach w górze,że "w marcu". Moje dzieciaki w ten weekend stopy moczyły w jeziorze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Magda
no gdybym jeszcze miała jezioro pod ręką, to też bym nie omieszkała czegoś zamoczyć, nawet kosztem gila po pas ;D
Usuńpozdrawiam ciepło!
oł noł, tośmy były w weekend obydwie w Berlinie i się zgadałyśmy? ale fajnie mieć świadomość że gdzieś tam też się słonkiem rozkoszowaliście :)
OdpowiedzUsuńyogi to właśnie tego weekendowy nabytek, aj czemu tylko jedną paczkę kupiłam, oj głupia głupia..
;)
:) ha! Kamyku! nawet gdybym wiedziała, że i Ty jesteś w B., to nie wiem, czy udałoby mi się wykroić jakiś kawałek z rodzinnego czasu :) ale spotkamy się, spotkamy się we Wro :)
Usuńu Ciebie pisałam już na temat herbaty :)
Widać że świetnie się bawiliście:) ja na sobotnim spacerze z Matyldą nasłuchałam się tyle że jak to dziecko bez czapki można puścić że od tego czasu tylko na spacery do lasu chodzimy, tam mamy święty spokój
OdpowiedzUsuńno mi dziwne, że jeszcze język nie odpadł od tego gryzienia się w niego, jak słyszę jakiekolwiek durne uwagi ;)
UsuńFaktycznie weekend był oszałamiająco ciepły, też czerpaliśmy z tego przyjemność całymi garściami. Czapkami i babciami już dawno przestałam się przejmować, chyba największą szkołę przeszłam kiedy nosiłam Z w chuście (oj było gadania, było... :)).
OdpowiedzUsuńCo do Berlina, to miejsce chyba już od dłuższego czasu jest znane z tego, że jest przyjazne dla rodziców i dzieci. Fajny mieliście weekend :)
o chuście co mówili? że udusisz czy że co? :) na pewno coś POTWORNEGO :D jak M. nosił w chuście to w ogóle jak na zjawisko patrzyli, choć... chyba mniej gadali! jakby kobiecie im było łatwiej zwrócić uwagę! :)
Usuńha ha! no właśnie, że się udusi :D
Usuńże za ciepło i nieraz niemal mi w biust zaglądając czy jeszcze dyszy, obłęd :)
świetny blog !!! , Na pewno będę zaglądać częściej :) :* obserwujemy ?
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć:) Widok cudownie brudnych dzieci uwielbiam!:) Pozdrawiamy Was serdecznie i więcej takich weekendów życzymy!:P
OdpowiedzUsuńo tak, więcej! :) Wam też! :)
UsuńAhhh piękne zdjęcia, cudowna Ewulczita i ta wiosna... mmmmmm
OdpowiedzUsuńdziękujemy, pozdrawiamy! :)
UsuńKochana księżniczki pewnie na placu były, cała masa ale... wszystkie w dresach :D Kochana ta Twoja córeczka :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńracja! poprzebierały się w łobuziary! :) choć jedna biegała w różowych rajstopach i takowej koszulce na ramiączkach :D buty pogubiła :)
UsuńNo NieTralam trochę wystrachany:D
OdpowiedzUsuńMnie też wczoraj babcie wzrokiem chciały zabić, że "tak zimno"-yyy jaaasneeee, a ja Julka w samym swetrze! Nadmienię, że sweter posiada futerko pod spodem:/ Ale tłumaczyć się nie miałam zamiaru..
Zdjęcia Olg mnie U-RZE-KŁY! Fryzura Ewulczita mnie U-RZE-KŁA!
Stopa z ciachem U-RZE-KŁA! I że niby Was lubimy??? NIGDY!:D
My Was też nie lubimy! :D
UsuńJak widzę takie harce w słońcu na placu zabaw to nie mogę odżałować, że moja Aniela jeszcze w brzuchu :) Ale Wam fajnie!
OdpowiedzUsuńlato 2013 będzie Wasze! :)
UsuńWidać, że frajda niesłychana!
OdpowiedzUsuńA Ewki kręciołki jakie urocze!
W Irlandii też panuje moda na zimny wychów, tzn. nawet, gdy za oknem pizgawica, to dzieci bez skarpet, rękawiczek. Czapek jak na lekarstwo, muszę na allegro zamawiać, bo tu wyboru żadnego nie ma. Z jednej str. fajnie, bo ludzi zahartowani, ale z drugiej, to czasem przesadzają brakiem warstw odzienia. Babcie to by najchętniej przegrzały swoje wnuczęta. Staram się wypośrodkować.
najtrudniejsza sprawa, to wypośrodkowanie :) powodzenia :)
Usuńale to astronomiczna! kalendarzowa jutro dopiero :-)
OdpowiedzUsuńja na polskie place zabaw nie narzekam, bo te w pobliżu naszego domu są zjawiskowe! cała warszawa do nich pielgrzymuje ;-)
ale wiem, że takie jak te nasze to w PL nadal rzadkość...
berlińskie zachwycały mnie od zawsze! i w ogóle berlin to kocham z całego serca!!! kiedyś to nawet i moje serce do pewnego berlińczyka należało, hihi, ale to pradawne dzieje ;-)))
ale wiesz co? chyba coś jest na rzeczy z tym, co piszesz, bo dla mnie na przykład największym komplementem pod adresem m.(jego sposobu noszenia się, hehe) jest kiedy usłyszę od kogoś, że wygląda jakby z prenzlauer przyjechał ;-))) a często to słyszę! i o sobie, że jestem taka 'prenzlauer mum' - bo prowadzę wózek jedną ręką, hehe, a m. przez pół roku podróżuje bez butów!
a piach na placach zabaw kocham!!! dużo bardziej niż cuchnący tartan!
ładne te zdjęcia ewki z tatą :-) bardzo ładne!!! to na schodach wręcz genialne!!!
jak obejrzałam sobie ten berlin, to się jeszcze bardziej ucieszyłam na nasz wiedeń :-)
lalo wrócił, już do was gna i pędzi!!!
ps będę w poznaniu na przełomie kwietnia/maja :-)
ojeeeej! to jest NEWS! :)
Usuńchyba muszę do fryzjera w kwietniu iść zatem ;)
a my trochę niżej, neukollnowcy bardziej, oberwańcy tacy trochę z nas różnorodni ;)
a lodów nasz m. nie znosi!!! serio!
OdpowiedzUsuńku wielkiej zgryzocie tatusia ;-) który jest największym mi znanym lodożercą, hehe
ale ja rozumiem m. - też nie przepadam za lodami... od czasu do czasu owszem, w upalne dni, w drodze wyjątku się skuszę ;-)
o! jak to? :))) ja lody lubię, a le moja mama to prawdziwy lodożerca! :) ja bym nie zjadła 5 kulek podczas jednego posiedzenia, a ona i owszem :) za to ona nie podziela mojej miłości do czekolady :)
Usuńno wiesz, przez Ciebie i te Wasze przeboskie zdjęcia zatęskniłam całym serduchem i tak się zastanawiam, po kiego licha wracałam do polski i do tego brudnego, cuchnącego psimi kupami poznania...
OdpowiedzUsuńech, no już wiem...
tak czy siak, tęsknię za tą swoboda naturalną, niewymuszoną, nie na pokaz...niekomentowaniem itp. itd.
i tak myślę, że najpóźniej w maju - berlin!
:)
ja puszczam wodze fantazji i myślę, że wróciłaś, żeby móc się ze mną łatwo spotykać ;) to do jutra! :)
UsuńSuper te fotki - takie szczęściem tryskające. A spodenki z łatami w kwiatuszki - bomba!
OdpowiedzUsuńallegro, druga ręka, jakoś koło 10 złotych :)
UsuńAchhh Berlin... Rozmarzylam sie bo zanim w ciaze zaszlam mialam sie tam wyprowadzic... Piekne zdjecia, piekne place zabaw, i zjezdzalnia "rodzinna" jest prze prze... No i te loczki Ewy i ten sweterek z ostatniego zdjecia...
OdpowiedzUsuńno wszystko piękne, czyż nie? :) ściski!
Usuńale macie dobrze z tym Berlinem, a jak wam dobrze jest na tej zjeżdżalni..u nas bez komentarzy a jakby nawet były to zawsze szeroko się uśmiecham i idziemy dalej, bo my też tacy piechurzy jesteśmy :)) Julek na widok zdjęć już zaczął wołać : Ooo to Ewa!
OdpowiedzUsuńooo wpadła mu w oko? ;) poczekaj Julek, niech no jej jeszcze te loki urosną... :))) uściski dla Was :))
UsuńAle jej włoski urosły:)
OdpowiedzUsuńSmacznego Ewula!:*
urosły! (w końcu :D) Ewula dziękuje i o kolejną kulkę zapytuje :D
Usuń