Ja przykleiłam taśmy, ja dokończyłam malowanie daszku i lady, gdy artystka opadła z sił. A reszta to już ona - Królowa Koloru, Władczyni Pędzla, Szefowa Wałka i Pogromczyni Białych Powierzchni...
Sklepik, mimo usilnych starań ze strony Tramala, stał i stał, i niczego się nie bał! Nawet wspomnianego przed momentem kociska, spadającego wprost na konstrukcję z wysokości naszej witryny z książkami :) Nasz warzywniak jest ze sklepu LEOLANDIA KLIK, pisałam o nim wcześniej tu KLIK.
Farby i wałki z wzorami mam ze sklepu Paluszkami KLIK, o którym pewnie jeszcze ode mnie usłyszycie :) Dziś niech wystarczy Wam moje wyznanie, że nigdy więcej nie kupię zwykłych plakatówek w sklepie z papiernictwem. Nigdy!
PS myślałam, że z procesu tworzenia powstanie fajny filmik, ale Ewa była tak "zarobiona", że po raz pierwszy... zapomniała języka w gębie ;)