Jak Ewka interes rozkręciła... Samochodowy!


Zaczęło się od tego, że z czeluści allegrowych aukcji wygrzebałam zabawne, pękate autka... W drewnianych  pojazdach rozsiadły się: biedronka, krowa, miś i kotek. Nie wahałam się zbyt długo... Bo idealne do rączki, bo zabawne, bo prawie w całości drewniane, bo w torebce łatwo się zmieszczą, bo uśmiechały się sympatycznie, bo zza ramienia zaglądała mi tak samo uśmiechnięta Ewka :)


I kiedy przesyłka dotarła, otworzyłam kopertę, a w środku był kartonik. A w nim autka. I pomyślałam wtedy, że nie może tak być, że te autka nie będą miały swojego miejsca. Kartonik w dłoni zważyłam, z biurka wyjęłam drugi, nożyczki, papier, taśmy i moje ulubione pasiaste słomki... I zaczęłam działać :)





Trzeba było widzieć minę Ewki, jak odkryła, że jest kierowniczką samochodowego interesu! Cóż za odpowiedzialność! Ustawianie aut, wjazdy, zjazdy, drobne na niby naprawy... Ręce pełne roboty miała ta dziewczyna! :)





PS I jeszcze jedno, Drodzy Czytacze, przypominam, że do końca Książkobrania zostało niewiele czasu. Kto przegapił, więcej informacji znajdzie w tym WPISIE.

Popularne posty