Wszystkie Jengi odmiany...


Jenga. Zasady - wydawałoby się - są proste. Stawiamy wieżę, której każdej piętro składa się z trzech drewnianych klocków. Żeby wszystko miało sens - układ klocków na piętrach jest jasno określony. Gracz ostrożnie wyjmuje jeden klocek z dołu wieży i umieszcza go na szczycie wieży. Początkowo to zadanie dziecinnie proste, potem zaczynają się prawdziwe emocje i przydaje się chirurgiczna precyzja i pewne, powolne ruchy. A tymczasem Ewka...




Przygląda się z boku, wyraźnie niezadowolona. Chyba nie gramy według najnowszych zasad! No to ona nam pokaże... Gdy wyciągam klocek, ona krzyczy: - Nie psuj! Nie psuj, mamo! - i wkłada go na swoje miejsce. W międzyczasie odkrywa, że gdy klocek włoży niestarannie, wieża wali się ze spektakularnym hukiem (nawet niemowlę wie, że burzenie wieży to najlepsza zabawa), co powoduje u niej efektowną eksplozję radości połączoną z rzuceniem się brzuchem na klocki i okrzykiem: - A teraz się wykąpię! Aaaaaaa! Jest zatem wersja naprawiacza i psuja w jednym, z odmianą kąpielową.


Wersja ryzykanta to wyciąganie klocków z dołu bez szacowania ryzyka. Za to z zamkniętymi oczami. Każdy wyciągnięty klocek, który nie powoduje rozpadu wieży jest powodem do szczerej radości. Do czasu. Do czasu, gdy Ewka postanawia wieżę zburzyć i dopełnić rytuału - rzuca się brzuchem na klocki i krzyczy: - A teraz się wykąpię! Aaaaaaa!


Wersja odkrywcy to kręcenie wieżą. Można? Można! :)


Jest jeszcze wersja dziecka z wyobraźnią, kiedy to klocki Jengi są równocześnie domem, windą, ciastkiem, płotem, pociągiem i drogą. Taka niby zwykła, najprostsza gra - Jenga, a tyle, TYLE możliwości!


I wiecie, zrobiliśmy sobie rezerwację - planujemy kilkudniowy wypad nad morze w czerwcu i już wiem, co  z nami pojedzie prócz książeczek i drobiazgów do działań twórczych :) Jenga właśnie! Trochę pogramy według zasad ogólnie znanych, ale podejrzewam, że potrenujemy też wszystkie wersje Ewki :)


PS Jeśli jeszcze Jengi nie macie albo właśnie wpadliście na (zacny) pomysł, żeby komuś taką grę sprezentować - my polecamy wersję wyprodukowaną w Polsce przez firmę Piotruś WWW, sklep KLIK (są dwie wersje Jengi z drewna bukowego, taka jak nasza - naturalna oraz kolorowa - barwiona tak, by nie szkodzić maluchom). I szczerze napiszę - troszkę późno znalazłam Piotrusia, a naprawdę podobają mi się ich  zabawki. I mają mebelki dla lalek... Hmm... :))

Popularne posty