A ja? Choć do wielbicielek makaroników* nie należę, nie mogłam się oprzeć połączeniu smaków, które od kilku lat podbijaja moje serce (żołądek!) - mięta z czekoladą, palce lizać! I jeszcze jedno ciasteczko dla Ewki, i może dwa rodzaje cantucci i... Oj, no kto by liczył!
Nie ma Ewki. Nie ma. Dorwała wózek, matkuje lalce. Lalka piszczy i stęka, i nawet dostaje, odnotowuję kątem oka, po głowie. Może i powinnam się martwić, dlaczego moje dziecko leje swoje dziecko i co na ten temat będzie miało do powiedzenia przedszkole, ale... Kawa stygnie! :)
Nie ma Ewki. Kuchenka jest i cała masa kuchennych obowiązków. Na przykład lodów zrobienie. Nie ma stołka, usiadła na autku. Nosi to autko, wózek wszędzie wpycha. Lalkę ubiera, rozbiera. Nie ma Ewki. Mogłabym siedzieć i pić kawę w spokoju, a robię te cholerne zdjęcia! ;)
Jestem oczarowana. Ciachami, niewielkich gabarytów miejscem, ludźmi, dekoracjami i cenami.
CIASTKARNIA. Nie muszę, nikt mnie do tego nie namawiał, po prostu polecam :)
* może i do wielbicielek nie należę, ale dzięki nim trafiłam w to miejsce! Jakiś czas temu w konkursie My Home and Heart wygrałam między innymi pudełeczko wypełnione makaronikami. Zjadłam i się nie zakochałam. Nie że w wykonaniu makaroników, w rodzaju ciastek po prostu. Ale chciałam sprawdzić, gdzie takie ciacha w pudełeczkach sprzedają... Już wiem! :)
O kurcze....ale miejsce...no bajka!!!A makaroniki mają pyszne faktycznie....:)))
OdpowiedzUsuńPrzydałby mi się na Twoim blogu tag - Poznań. Bo coraz intensywniej myślę o zwojego miasta. Jego obraz z tego bloga wyłania się nader atrakcyjnie:)
OdpowiedzUsuńcenna uwaga, dziękuję! coś wymyślę :)
Usuńteż jestem za !
Usuńaż chce się pić.. kaweczkę! i to właśnie tam.
OdpowiedzUsuńPiękne to miejsce prawda? Ja je uwielbiam:-))) Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńo tej porze takie pyszności ???? dziewczyno LITOŚCI!!!!
OdpowiedzUsuńCo za cudowne miejsce! Z wielka checia bym sie tam wybrala!
OdpowiedzUsuńNorweski, konsument bez, za taka dalby sie zapewne pokroic :-)
OdpowiedzUsuńCudne...linki z praniem mnie urzekly!chce na kawe do Poznania:)
OdpowiedzUsuńKocham bezy w każdej postaci! Nie oprę się żadnej, a w takim miejscu mogłabym zjeść ich tysiące :-)Pięknie tam :-)
OdpowiedzUsuńAleż Amelinda miałaby frajdę w takim miejscu! I z tą bezą na dodatek ;)
OdpowiedzUsuńO jacie krece, cudowne miejsce!
OdpowiedzUsuńPieknie tam.
PS i przeogromnie sie ciesze z powrotu komentarzy :)))
Pyszna taka beza musi być mmm ;)
OdpowiedzUsuńwłoski klimat w środku Poznania? cudnie, paste.lovo, chcę się tam przenieść . Już, teraz, natychmiast! :))) Zapisuję jako miejsce konieczne do odwiedzenia:)
OdpowiedzUsuńKasi też by nie było! Kasia by się zajadała :)
OdpowiedzUsuńAdres wpisujemy na listę miejsc, które koniecznie musimy odwiedzić będąc w Poznaniu.
OdpowiedzUsuńpoproszę o wysłanie Pocztą Polską 100 takich bez, da radę?:D będą mi się śnić po nocach!
OdpowiedzUsuńo jakie ciacha! zwariuję! nie jestem ani fanką bez , ani makaroników, ale Twój opis mnie tak zasmaczył , że bym wciągnęła nosem w tej chwili! Pocieszę się kawą i kanapką z dżemem jagodowym :)
OdpowiedzUsuńNo, zapisuje jako wpis "Olgi do przeczytania dla K"!:D
OdpowiedzUsuńI zwycięsko powiem, widzisz...no fajny ten Poznań...:D
Miejsce wygląda uroczo i cukierkowo (jak na Ciastkarnię przystało); wierzę, że można polubić i wracać, choćby dla kawy i tego spokoju unoszącego się w powietrzu, dzięki któremu da się tę kawę wypić:)
OdpowiedzUsuńbylismy tam podczas naszej wizyty w Poznaniu, cudne miejsce :)
OdpowiedzUsuńTo ja nie wiedziałam, że w Poznaniu mamy takie cudne miejsce :). Wstydź się Aga, wstydź! :)
OdpowiedzUsuńW poznaniu bywamy, także na pewno odwiedzimy to słodkie miejsce:)
OdpowiedzUsuńJa biegam z psem, ale niestety ma dużo gorszą kondycję niż ja (odziwo!) i trochę utrudnia. Ale jakoś nie umiem odmówić temu słodkiemu pyszczkowi patrzącemu z żalem jak zakładam rano buty, biorę go więc ze sobą, a niech mu będzie, niech się też zmęczy.
OdpowiedzUsuńO kurczę, Ciastkarnia wygląda pysznie :)
Na pewno nie zrobi mu (a właściwie jej, bo to też suczka) przykro, bo sama ma świadomość swojej kondycji :) Wczoraj na przykład zbuntowała się i w połowie drogi usiadła. Stwierdziła chyba, że już jej się nie chce biegać.
OdpowiedzUsuńSpacery z psem to oczywiście też fajna forma aktywności, tak na początek :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńByłyśmy i spróbowałyśmy tych pysznych ciastek, mojej małej Hani bardzo podobało się w Ciastkarni, zwłaszcza wózek z lalką i kuchenka ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, fajnie czasami sprawdzić firmę, której się nie zna. Ja w ten sposób poznałam Monki - nie miałam pojęcia o istnieniu tej zakręconej marki, ale znalazłam w lumpie ich sukienkę. Uwielbiam ją choć jest już mocno potyrana. Na szczęście mają sklep online i wysyłają do Polski, a i ceny niezłe, więc mogę zamówić coś.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że chyba też zacznę częściej kupować w sh niż w sieciówkach - za dużo kasy leci na te wszystkie ubrania.
Co do sprzedawania ciuchów z sh na Allegro - ja nie mam z tym problemu, że ktoś tak robi. Sama parę razy znalazłam coś świetnego, ale np. nie w moim stylu lub w innym rozmiarze i kupiłam żeby to potem sprzedać. Raz za 20 zł kupiłam piękną koszulę Lee, na Allegro poszła za ponad 100.
Widziałam to miejsce idąc na urodziny Zakamarków, ale chyba było zamknięte w niedzielę. A szkoda, bo już witryna kusi!
OdpowiedzUsuń