Kolorujemy. I trenujemy

Na koniec dnia jeszcze dzisiaj nie usiadłam. Na chwilową panikę nie wiem, w co ręce włożyć. Na galop myśli, których nie można zatrzymać. Działa. W moim przypadku działa. Szczegół za szczególikiem - koloruję. I przypomina mi się, jak kiedyś starałam się coś pokolorować IDEALNIE. Wiecie - flamastrem. I stawiałam te kreseczki równiutko obok siebie, a i tak ostatecznie dwie warstwy nachodziły na siebie i kolor nie był idealnie rozmieszczony... Wtedy się tym denerwowałam, dziś uspokaja mnie po prostu samo kolorowanie. Skupiam się tylko na tym. Nie ma wtedy kolejnej wizyty u pediatry, braku pomysłu na obiad, kredytu we frankach. Jest kilka, kilkanaście minut na relaks. 









Trzy różne zeszyty. Każdy prawie 130 stron. Każdą kartkę można, dzięki bardzo wygodnej perforacji, bez problemu wyrwać. Gramatura papieru pozwoliła mi kolorować flamastrami (BIC Kid Couleur KLIK - polecam!) bez obawy, że tusz przebije na drugą stronę. Kolorowanie kredkami - też bez zarzutu, papier nie jest śliski. Kolorowanka idealna. Dla mnie - ze względu na te szczegóły, szczególiki i zróżnicowane, ciekawe ilustracje, perforacje i właściwości papieru. Dla Ewki - pewnie z tych samych względów + efekt łał ;) Dzielę się z nią. Siedzimy przy jednym stole i kolorujemy... A Wy? Lubicie kolorować?










Kolorowy trening antystresowy. Esy-floresy KLIK
Kolorowy trening antystresowy. Wzory i ornamenty KLIK
Kolorowy trening antystresowy. Wzory i wzorki KLIK


Popularne posty