Pierwsze czytanki

 


Siedzi i kombinuje. - T-O-R-T. T-O-R-T - zerka na nas. A my jak gdyby nigdy nic, coś tam robimy, rozmawiamy, ale te uszy to aż czerwone od nasłuchiwania. - Rety? - patrzy pytająco. - Tort - mówimy po prostu. - Tort - powtarza, kiwa głową. Przygląda się kolejnym wyrazom. Coraz śmielej, z większą ciekawością, sama zaskoczona, gdy czasem z trzech literek wyskoczy kudłaty KOT. Albo pojawi się przytulny DOM. Pierwsze czytanki - wszystko przed nami, wszystko przed nią.




Niesamowite móc to obserwować. Te momenty olśnienia. Pierwsze, mniej lub bardziej pokracznie, składane wyrazy. Te czytane, te pisane. Przybiegła taka dumna. W małym zeszyciku narysowany naszyjnik, który dostała od dziadka, podpisane - AMULT. - Mamo, ja to usłyszałam, wiesz? Usłyszałam, jak to się pisze! Amulet! - mówi podekscytowana. Zjadła jedną samogłoskę, ale co tam, skoro usłyszała! Jaki to ogromny wysiłek - te litery, sylaby, słyszenie, składanie, czytanie, pisanie... Niewiele pamiętam z moich początków, oj niewiele.




Jedno jest pewne - "za moich czasów" takich książeczek nie było. A może się mylę? Może te biblioteczne półki niewystarczająco dokładnie poznałam? Nie mam pewności. Ale kojarzy mi się, że pomiędzy kilkoma na krzyż książkami z rymowankami dla maluchów a pierwszym szkolnymi lekturami - nie było nic. Nie było krótkich, ciekawych opowiadań, kolorowych i z dużą czcionką. Były? Ja uczyłam się czytać na komiksach fotograficznych o Kwapiszonie (co przypomina mi, że wypadałoby kupić Ewie wydane przez Wydawnictwo Miejskie Posnania O Kwapiszonie, niezwykłym Poznaniu, tajemnicy listu i...). I to moje najwcześniejsze z czytaniem wspomnienie. Kwapiszon. Butenko.




W serii Pierwsze czytanki wydawanej przez Centrum Edukacji Dziecięcej do tej pory ukazało się osiem tytułów. Pierwsze cztery znamy z naszej osiedlowej biblioteki, kolejne mamy już na własność. Niewiele ponad 30 stron, proste zdania, duża czcionka, kolorowe ilustracje, cena - poniżej 10 zł. Na kilka minut z rodzicami. A może już samodzielnie? :)
 



Jak to dobrze mieć wybór. Kiedy od czasu do czasu wpadłam do księgarni - w oczy rzucała mi się seria Czytam sobie KLIK (na końcu wpisu), potem - w malutkiej bibliotece - znalazłam Pierwsze czytanki z Centrum Edukacji Dziecięcej. Kilka dni temu zobaczyłam, że tego typu książki wydaje również Debit, Skrzat czy Book House (teraz Zielona Sowa). Jak to dobrze mieć wybór... Nie mogę się doczekać jej pierwszej samodzielnej lektury. A Wy? Pamiętacie swoją? :)







Popularne posty