Elementarz matematyczny



Im wyraźniej pamiętam stres przed lekcją matematyki, podczas której byliśmy odpytywani z tabliczki mnożenia, tym uważniej przyglądam się książkom, które w atrakcyjny sposób traktują o zagadnieniach matematycznych. Co pamiętacie z lekcji matematyki? Nie pytam o wzory, twierdzenia, definicje. O takie pierwsze skojarzenia i wspomnienia. Moje pierwsze to ból brzucha. Nauczycielka odpytywała nas z tej nieszczęsnej tabliczki mnożenia i w przypadku złej odpowiedzi (lub jej braku) trzeba było stać. Za karę. Kolejne wyraźne wspomnienia to klejenie brył geometrycznych z brystolu. To akurat było ciekawe, ale bardzo denerwowałam się, jak klej nie chciał trzymać lub gdy ufajdałam swój model odciskami palców ;) Później wcale nie było lepiej. Czasami dawałam radę, ale matematyka zawsze już mnie stresowała. Nie rozumiałam, nie dopytałam, zaległości rosły... Do czasu. W czwartej klasie liceum zapowiadało się, że po pierwszym półroczu dostanę niedostateczny. A przede mną była matura z matematyki! Poprosiłam o pomoc. Z odpowiednią dozą dramatyzmu poprosiłam (czytaj - siedząc na kanapie i wyjąc przyznałam się rodzicom, że ja tej matmy to nie kumam). Dotknęłam matematycznego dna i się odbiłam. Korepetycje i moja naprawdę ciężka, tytaniczna wręcz praca. Nie wyolbrzymiam - codziennie siedziałam nad zadaniami. Pierwszym sukcesem było to, że sama zgłosiłam się, żeby rozwiązać zadanie przy tablicy. Rozwiązałam. Nogi miałam z galarety, łapy mi się trzęsły! Potem piątka z próbnej matury i czwórka z prawdziwej. Z zagrożenia do dobrych ocen. I przede wszystkim  -do zrozumienia! Szkoda, że tak późno...



I taki to przydługawy wstęp, kawałek mojego życia, żeby wyjaśnić, dlaczego Elementarz matematyczny po prostu musiałam mieć. Krótkie rozdziały - opowiadania (ponad 30), a w nich: cyfry i liczby, mnożenie, dodawanie, odejmowanie, ułamki, oś symetrii, zbiory, jednostki miary, masy i objętości i wiele innych zagadnień. Na okładce informacja, że to zakres merytoryczny materiału zgodny z podstawą programową klas 1-3. Ale to nie jest ważne, jaka podstawa programowa, jakie klasy... To są po prostu solidne PODSTAWY. Po prostu. Dzięki nim nie tylko będzie łatwiej podczas lekcji matematyki, one po prostu pomagają zrozumieć świat. To nie jest tak, że teraz to usiądziemy i będziemy odrabiać lekcję po lekcji. Nie. Myślę, że te przygody Antka, Lenki, Ady, Julka i Krzysia pozwolą nam wyraźniej zauważyć codzienną matematykę - działania na ułamkach przy okazji jedzenia pizzy, jednostki masy przy zakupach, dodawanie przy sprawdzaniu zawartości skarbonki ;) Niby takie oczywistości, ale czasem nie dostrzegam wielu okazji do ciekawej lekcji. Ewa we wrześniu zaczyna szkołę i bardzo chciałabym, by miała odwagę zapytać, poprosić o pomoc. By lekcje były ciekawe. By wiedziała, że może nie rozumieć. I że może liczyć. Na nas.






tekst: Beata Ostrowicka, ilustracje: Katarzyna Kołodziej
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Ta tabelka (porównywarka cen) powyżej zawiera linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli klikając w nią, dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu niewielką (bardzo niewielką) prowizję. Na waciki. Na przykład ;) Dzięki!

Popularne posty