Moja pierwsza encyklopedia Polski



Jakoś tak zawsze sceptycznie podchodziłam do PIERWSZYCH encyklopedii. Miałam wrażenie, że tych informacji za mało, że takie to wszystko mało pogłębione, że po co to w ogóle i dla kogo. Może lepiej od razu coś obszerniejszego - kalkulowałam i ostatecznie żadnej encyklopedii dla dzieci do domu nie zapraszałam*. Tymczasem trafiła do nas Moja pierwsza encyklopedia Polski (Joanna Kalinowska, Centrum Edukacji Dziecięcej, Wydawnictwo Publicat), która jest dedykowana przedszkolakom... Mam tu w domu kurdupla, który do przedszkola nie chodzi, bardzo poważną, samodzielną pierwszoklasistkę, dwie osoby uważane za dorosłe i kota. Kot z tej książki nie skorzysta**, ale pozostali członkowie rodziny i owszem.




Bardzo fajna ta encyklopedia! Nie tylko porządkuje podstawowe wiadomości o Polsce (symbole narodowe, najważniejsze tradycje, stolica, parki narodowe, polskie krainy, miasta, województwa i ich atrakcje), ale i umila planowanie wyjazdów i wspominanie, gdzie już byliśmy i co widzieliśmy. Ogromnym plusem jest to, że książka po brzegi wypełniona jest fotografiami (ponad 300), które ogląda się z przyjemnością. Wiadomo - to jakiś wybór, dokonany przez osobę czy zespół osób, zawsze można westchnąć, że przy konkretnym mieście mogło być pokazane coś innego. Ja tak - przyznaję szczerze - wzdycham przy rozkładówce z moim rodzinnym miastem - Gorzowem Wielkopolskim. Pajączek? Serio? Musiał znaleźć się w tej książce? ;) No tak wybrali. Nic nie poradzę. Ale to detal, czepiam się po prostu. ODROBINKĘ. Ale już przestaję.




Tekstu jest niewiele. I to bardzo dobrze! Podstawowe wiadomości, nazwy zabytków, ciekawostki, wskazówki dla turystów. To encyklopedia, nie szczegółowy przewodnik. Widzicie te zakładki? Nie są poukładane przypadkowo, "do zdjęcia"... To miejsca, które zamierzamy odwiedzić w tym roku, bo nie wiem jak Wy, ale u nas już sporo wyjazdów zaplanowanych. Trochę już w kwietniu, później czerwiec i na koniec wakacji też mamy plan. Polska. Tradycyjnie już Polska. Kierunek północ, kierunek południe - będzie się działo. Moja pierwsza encyklopedia Polski będzie jeszcze wielokrotnie kartkowana. Nie boję się o nią - to grube tomisko (ponad 220 stron) w twardej oprawie, szyte - niestraszne mu rozginanie, szybkie przeglądanie i inne książkowe aktywności. I coś czuję, że ta książka przyda się jeszcze podczas szkolnej przygody Ewy...

* A nie, jedną mam, obrazkową - dla maluchów.
** Za mała, by na niej spać.

Popularne posty