Przygoda Marlenki

Wpatruję się w ilustracje Sibylle von Olfers z nadzieją, że chociaż jakieś powidoki mi zostaną... Bo nie wiem jak u Was, ale u mnie to śniegu najwięcej oglądam w książkach dla dzieci. Rok temu śnieg padał dwa razy, raz udało się wyjąć sanki, ale szorowały po chodniku. Dwa lata temu - jeden dzień śniegu. Jeden. Mam z tego dnia zdjęcia i wmawiam sobie, że zima była biała. A guzik. Nie była. A mnie się marzy śnieg - na Święta, na ferie, na zimę. Takie płaty ciężkie, w bezwietrzny dzień, powolutku spadające. I taniec śnieżynek, bałwany, sanki i malowane mrozem szyby....



Tymczasem sycę oko ilustracjami. Pięknymi. Opowiadającymi o Marlence, której tak się w pustym domu nudziło, że aż wyruszyła z dziećmi-płatkami do lodowego zamku Królowej Zimy. Srebrne sanki, jedno dmuchnięcie wietrzyka i już można pędzić "poprzez płoty i krzewy, przez jodły i sony." W zamku wielka feta - urodziny małej księżniczki. W menu lodowe tabliczki białej czekolady i herbata, w roli kelnerów - bałwanki. Jest pora na ucztowanie i na wielki bal, a wszystkie te atrakcje sprawiają, że Marlenka... opada z sił. Pora wracać do domu.
Wyruszyłam w podróż z Marlenką z dużą przyjemnością. Wpatrując się w ilustracje i czytając tekst, dostrzegałam różne odcienie bieli, światło grające w lodowych soplach i tańczące na wietrze śnieżynki. Niemalże słyszałam ciszę, panującą podczas opadów śniegu. Ale i pękające pod butami zamarznięte kałuże i trzeszczący śnieg. Tyle że... wcale nie zmarzł mi nos i nie przemokły buty. Taka to była wycieczka.

Przygoda Marlenki, Sybille von Olfers, tłumaczenie: Eliza i Andrzej Karmińscy, Wydawnictwo Przygotowalnia





Mam dla Was jeden egzemplarz książki Przygoda Marlenki. Bo choć jeszcze nie usłyszałam w żadnej rozgłośni radiowej przeboju Last Christmas, to nie da się ukryć, że grudzień zbliża się wielkimi krokami. Zatem i kalendarze adwentowe, Mikołajki, podarki świąteczne (i imieniny Ewy ;)). Pomóżmy sobie - ja mam książkę, a czekam na propozycje niewielkich podarków do kalendarza adwentowego. Nie słodyczy. Jakichś drobiazgów, których nie rzuci się zaraz w kąt. Propozycję podarków zgłaszajcie w komentarzach pod tym wpisem. Czekam do 17 listopada 2017, do południa. W sobotę (18.11.17) pod tym wpisem pojawi się informacja, do kogo wyślę książkę. Powodzenia!

ROZWIĄZANIE KONKURSU
Na początku myślałam, że nagrodzę pomysł (nota bene świetny) z zapachami w słoiczkach. I trwałam w tej decyzji, póki nie pojawił się komentarz Agi:
(...) Obok znanych już zadań świątecznych w tym roku w kalendarzu córki dodałam 3, które chyba będą dla Niej sporym wyzwaniem. I jako, że Święta to czas dawania wymyśliłam: 1. Zastanów się ile ze swoich oszczędności jesteś w stanie przeznaczyć na jedzenie dla bezdomnych piesków i kotków. Z pomocą rodziców zrób zakupy i zawieź je do schroniska. 2. Przejrzyj swoje puzzle i gry i wybierz kilka, które zniesiesz do swojego byłego przedszkola. Panie i dzieci na pewno się ucieszą! 3. Z własnych pieniążków kup książkę, którą podarujesz pod choinkę młodszej siostrze i samodzielnie jej ją przeczytasz.
Podejmuję wyzwanie. Co roku bierzemy udział w akcji Robótka, ale to ja szukam rodziny w spisie, wybieram jakiś drobiazg, kupuję znaczek czy nadaję paczkę. W tym roku (prócz Robótki) będą w kalendarzu zadania od Agi. Bez nacisków, bez presji. Zobaczę, co się stanie.

Gratuluję i czekam na e-mail z adresem. Dziękuję wszystkim za zabawę i zapraszam do kolejnej. Jest duża szansa, że zaraz po weekendzie znowu będę miała dla Was książkę :)




Ta tabelka (porównywarka cen) powyżej zawiera linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli klikając w nią, dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu niewielką (bardzo niewielką) prowizję. Na waciki. Na przykład ;)

PS Jeśli trafiacie po raz pierwszy na książki Sibylle von Olfers, odsyłam Was do archiwum, gdzie znajdziecie recenzje dwóch innych jej książek - Dzieci korzeni i Wietrzyka. Tamte książki zostały wydane w Polsce wcześniej, ale to Przygoda Marlenki była pierwszą książką Sibylle von Olfers...

Popularne posty