Kalendarz adwentowy 2018

W tym roku najwięcej czasu zajęło mi myślenie: układanie w głowie priorytetów, szacowanie, co jest realne do osiągnięcia. Postawiłam na szczerość - nie, nie dam rady pilnować wykonywania zadań każdego dnia; nie, nie chcę, by w kalendarzu były słodycze; nie, nie chcę dwóch kalendarzy. Chcę, by kalendarz był i umilał nam ciężkie, ciemne poranki. Chcę, by był wspólny i spójny. By jego zawartość stanowiła jakąś całość i była zaproszeniem do wspólnej zabawy czterolatka i ośmiolatki. I by poszczególne elementy nie miały zaporowych cen, choć mogą się łączyć z prezentem Mikołajkowym... Czy ja naprawdę dużo chcę?


24 kopertki zawieszone na gałęzi. Każda ozdobiona przez Pannę Czytalińską. Nic spektakularnego, fikuśnego, oryginalnego. Przynajmniej w porównaniu do poprzednich edycji - w 2012 była choinka z pudełek po zapałkach, w 2013 i 2014 droga, wokół której były pudełkowe domki, w 2015 i 2016 stożkowate choinki, a rok temu gotowiec ze sklepu (którego nie polubiłam...). 2018 to gałąź z kopertkami, która jeszcze nawet nie jest zawieszona, bo zostało 6 kopert do ozdobienia (pokażę!).
A co w kalendarzu? Będą ukochane przez dzieci szukanki, czyli zabawa w odnalezienie drobiazgu, podczas której trzeba podążać za wskazówkami narysowanymi/zapisanymi na karteczkach ukrytych w domu. Będzie kilka zadań, z naciskiem na KILKA, bo chcę więcej zabawy i przyjemności, a mniej frustracji z powodu wiecznego niedoczasu. I będą niewielkie prezenty, które nie będą pojawiać się każdego dnia. Niewielkie i wspólne dla dwójki.


Kluczem była obserwacja. Czy jest jakaś zabawa, którą lubią oboje? Podczas której mogą odgrywać różne role i wymieniać się zadaniami? Taka, która nie powoduje wrzasków i do której mogą włączyć się dorośli? I żeby potrzebne były jakieś drobiazgi, których jeszcze nie mamy! A te drobiazgi koniecznie muszą być ładne.



Trzy słowa - jedzenie, drewno, GOKI. Marchewka, rzodkiewki, arbuz, ananas i jabłuszko. Chleb, ser, liście sałaty. Ile to pomysłów na zabawę! W sklep, w restaurację, w dom. Z rodzeństwem, koleżankami i kolegami, z rodzicami, z misiem lub lalką. I jakie to wszystko ładne! Jestem wielką fanką tych rzodkiewek! Jednego dnia dodam wydrukowane karty MENU do uzupełniania konkretnymi potrawami, innego karteczki na ceny w warzywniaku. Dokupiłam też koszyk na zakupy, ale prawdziwą gwiazdą zestawu na grudzień jest waga, którą dzieci znajdą 6 grudnia. Waga GOKI, którą miałam na oku już dłuższy czas. Wzdychałam, przyglądałam się, odkładałam zakup. Metalowa, szalkowa, z odważnikami. Bardzo mi się podoba! Tak po prostu - z wyglądu, ale i z tego jak działa, jak można przy zabawie nią się uczyć, jaką radochę sprawia samo przekładanie odważników i obserwowanie, co się dzieje. Nie jest tania, ale uważam, że to jedna z lepszych zabawek, z jakimi miałam do czynienia. Czekam na ten grudzień i na święta, podczas których serwowanych będzie dużo drewnianych przysmaków. Dokładnie zważonych ;)





Waga oraz drewniane jedzenie GOKI są ze sklepu Edukatorek
(on-line lub stacjonarnie w Poznaniu przy ul. Sczanieckiej 9A/1).
Jeśli macie ochotę upolować jakieś produkty GOKI z rabatem 15% -
do końca listopada będzie działać
hasło zniżkowe: otymze.

Tu KLIK znajdziecie Edukatorkowe podpowiedzi na drobne prezenty,
a tutaj KLIK na zestawy, które można rozpakować, by stworzyć spójny kalendarz.

PS W zabawkach dzieci mamy już drewniany tort, niektóre warzywa w wersji do krojenia, drewniane lody i lizaka, jakieś garnki i talerzyki oraz kasę-kalkulator. Wszystko to, połączone z grudniowymi fantami, tworzy świetną bazę do wielu zabaw.

Popularne posty