Sobota przed komputerem, część niedzieli też. W niedzielny wieczór trochę się zmobilizowałam: przyszyłam dwa dyndające guziki, zszyłam to, co do zszycia się nadawało i rzuciłam w przestrzeń: - A może ciasteczka owsiane? - Ja ciasteczka owsiane to zawsze - powiedział M., a mi nie pozostało nic innego, jak zakasać rękawy i wziąć się do pracy.
Właśnie te ciasteczka piekę ostatnio najczęściej, częstuję nimi, wożę je do rodzinnego domu, były ze mną u brata w Irlandii. Są idealne na pikniki, wycieczki, wyjścia do parku.
Ewka kiedy tylko je widzi, staje na paluszkach, wyciąga rączki i krzyczy: - Mniammmmniammmmniammm! :)
Przepis pochodzi z kolejnego bloga kulinarnego, którego chętnie odwiedzam - Kuchnia Agaty. Oryginalny przepis znajdziecie dokładnie TU, ja wprowadziłam bardzo niewielkie modyfikacje:
Składniki:
- 1 i 1/2 filiżanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka sody
- 1 łyżeczka soli
- 3/4 kostki masła lub margaryny
- nieco ponad pół filiżanki brązowego cukru
- nieco ponad pół filiżanki białego cukru
- 2 jajka (jeśli są małe, to nawet 3)
- łyżeczka ekstraktu waniliowego
- 2 filiżanki płatków owsianych
- czubata filiżanka pokruszonych orzechów włoskich
- garść groszków z gorzkiej czekolady lub drobno pokrojonej czekolady
Tłuszcz ubijamy z cukrem (połączonym białym i brązowym) na lekką masę. Wbijamy jajka, dodajemy ekstrakt. Miksujemy. Dosypujemy mąkę, wcześniej połączoną z sodą i solą. Mieszamy. Dodajemy płatki owsiane, orzechy i czekoladę. Mieszamy łyżką (a rączka boli). Jak się komuś chce, to może uformować kulki, które należy nieco spłaszczyć przy układaniu na papierze do pieczenia. Mnie się nie chce formować kulek i nakładam ciasto po prostu łyżką. A kiedy za bardzo odstaje nieco je przyklepuję :D
Tak naprawdę do tego ciasta można wrzuć cokolwiek - słonecznik, dynię, rodzynki, migdały. Pełna dowolność :) Ciastka mogą być duże lub małe, grubsze lub cieńsze. Sami znajdźcie swoją ulubioną wersję :)
Pieczemy około 15 minut w 170 stopniach. Nie przywiązujcie się do tego czasu, po prostu bądźcie czujni :) Wszystko zależy od grubości ciastek. Ciacha najlepiej studzić na kratce, z tej ilości składników zazwyczaj piekę trzy blachy ciastek :) Mniammmmniammmmniammm! :)
muszą być pyszne!!! chcę zrzucić 3 kg. więc na razie ich nie zrobię bo za bardzo by mnie kusiły (nie jestem w stanie zjeść 1,2 ciastek i koniec...)Ale jak już dojdę do wagi to jestem na tak!!!
OdpowiedzUsuńChyba niedługo zrobię ;) Kiedyś piekłam i były wybitnie wciągające.
OdpowiedzUsuńCiasteczkowy potwór się we mnie odezwał...mniaaam! ;)
OdpowiedzUsuńWprowadzania zmiana ze zdjęciem na stronie głównej bardzo mi się podoba! Super! :)
Pozdrawiam,
battito...
ja chciałam powiedzieć, że sobie aż dodałam do ulubionych... bo tak to ino z doskoku jak mi się przypomniało a teraz to będę miała na bocznym panelu... o !
OdpowiedzUsuńmniam mniam tez sobie takie zrobie!
OdpowiedzUsuńheeeeeeeeeeeellllllllllllllooooooooooo! witam się na blogspocie :D tak wogóle to jak można za domene płacić 300 zł ? jestem w szoku! ja wykupilam tydzien temu domene .com i zapłaciłąm 8 euro ! ale może to tylko tak na początku? teraz sie zaczęłam bać :/ no i oczywiście tradycyjnie obserwuje Was:)
OdpowiedzUsuńehhhhhhhhh rychło wczas sie tym zainteresowałam :/ no najwyżej za rok usune :D
OdpowiedzUsuńaaale fajny kubek! i ciacha...
OdpowiedzUsuń:)
ps. mail przeczytany. aj, miło mi się zrobiło za te miłe słowa.
i pare przemyśleń mam. ale to potem, poczekasz prawda?
jutro zrobie. nie ma orzechow jednakowoz, myslisz ze przezyjemy ich brak?
OdpowiedzUsuńJulia@ jeśli ja przeżyłam brak rodzynek, to i Wy Julia dacie radę bez orzechów ;)
OdpowiedzUsuńej, czy te ciasteczka to primo rosna gigantyczne, secundo one mi sie przyklejaja do podloza starszliwie :(
OdpowiedzUsuń@Julia - u mnie ani nie rosną (ale się odrobinę rozlewają), ani nie kleją się do podłoża :/
OdpowiedzUsuńzgłodniałam
OdpowiedzUsuńzrobię na pewno, może nawet wnet :)
ej, wracajcie już, co?
OdpowiedzUsuńbo no sama wiesz, kawa nam jedna uciekła i jakieś ciastko tez by do niej mogło być :)
a te powyższe - w Twoim wykonaniu rewelacyjne, ślinię się na samo wspomnienie...choć mym sercem zawładnęły bardziej Twoje muffiny z malinami i białą czekoladą...
bosz, jaka jestem teraz głodna...idę stąd
hm. A czy kompletny ignorant cukierniczy będzie w stanie wyprodukować sobie takie same? Tak, żeby były jadalne, bo pieczenie ciasteczek do rzucania w samoobronie mamy opanowane do perfekcji :)
OdpowiedzUsuń@STefka - naprawdę akurat te zapamiętałaś? dla mnie były przesłodzone :D i ten wieczór - ta wyjąca Ewka :D
OdpowiedzUsuń@Veni - byleby się nie przykładać do pieczenia, wtedy wyjdą. ja z lenistwa rozpuszczam margarynę i czasem nie czekam aż ostygnie. pfff. czasu nie ma. trza wszystko wymieszać byle jak i tyle :D
To się w takim razie chyba skuszę. Takie "byle jakie" to mi wychodzą raczej :D
OdpowiedzUsuń