Codziennie rano wyglądam przez okno i patrzę na mgłę. Czy to już dziś park powita nas łysymi drzewami, a rześkie powietrze mocno zaróżowi nasze policzki? Czy to już dziś wszystkie liście wylądują w szczelnie zawiązanych workach i nie uda nam się w nich poszurać?
Przed 10.00 zbieramy się do wyjścia. Do torebki wrzucam drewnianą gąsienicę, przekąski i picie. Kurtka, buty, chustka na szyję. Czapkę Ewka ubiera sama. Nieco krzywo (bardzo krzywo!), ale ta jej samodzielność dodaje uroku najbardziej nieporadnym czynnościom. Wyruszamy. A już po chwili dołącza do nas słońce! A i liści na drzewach jeszcze odrobina. I lecą, lecą, lecą... :) Głęboki wdech i uśmiech w stronę jesieni :) Jeszcze zostało trochę liści, jeszcze słońce się z nami droczy, jeszcze mamy kilka chwil na radość z tego powodu...
Z pełną świadomością, że to już ostatki. Bo już niebawem będziemy z Ewką wyglądać przez okno w poszukiwaniu śniegu. Bo może i ja za śniegiem nie przepadam, ale coś czuję, że Ewa go polubi... Rok temu patrzyła na niego najpierw z perspektywy gondoli, później ze spacerówki. Opatulona tak, że tylko oczy było widać!
A w tym roku... Taka samodzielna już! Chodząca, choć przede wszystkim biegająca! Na pewno śnieg polubi!
Szczególnie jak przyniesiemy z piwnicy sanki a wózkowi pomachamy na pożegnanie. I może nie życzę nam wielkich mrozów, ale śniegu, śniegu nam życzę. I robienia orzełka w śniegu! I lepienia bałwana! I rzucania śnieżkami nawet :) I tych momentów, kiedy wracamy zziębnięte, siadamy przy naszej rozżarzonej kozie i pijemy gorącą herbatę...
Ale póki co cieszymy oko jesiennymi krajobrazami. Spacerujemy po naszym ulubionym, opustoszałym parku, rozmawiamy - choć Ewa jeszcze małomówna, zbieramy liście... A M. zatrzymuje jesień w kadrach. Bardzo lubię te jego kadry z naturą w tytule...
O tak, piękne zdjęcia! Te ostatnie szczególnie sobie upodobałam ;)
OdpowiedzUsuńJesień jest rewelacyjną modelką. Na zimę czekam, ale tylko troszkę. Jakby tak wpadła na dwa tygodnie (tydzień przed świętami i tydzień po), to byłabym szczęśliwa ;p Wystarczyłoby czasu na zdjęcia, na ulepienie bałwana, orzełka w śniegu i na zachwyty :P
Kasiu, ja też nie muszę brodzić w śniegu przez trzy miesiące :D I też najbardziej lubię ostatnie foto :)))
OdpowiedzUsuńNo dobra, ostatnie foto klimatyczne zacnie.
OdpowiedzUsuńCzyli mówisz, że Matki zimą też dają radę? Hmmm...sie zobaczy, sie zobaczy;)
Emi, matki zimą też dają radę. Po prostu innego wyjścia nie mają :D
OdpowiedzUsuńMy z Lenuchą tak pokochałyśmy szuranie, że z przestrachem wyobrażamy sobie liście w workach... ale policzki miałyśmy zaróżowione niestety już dziś :/
OdpowiedzUsuńdzięki za listę dvdików...w zabieganiu nie zdecydowałam jeszcze, których pragnę najbardziej... czy ktoś mnie już ubiegł?
nie, spoko :) ej, no weź wszystkie noooo, najwyżej porozdajesz :))
OdpowiedzUsuńwzięłabym, wzięła... tylko czy słoń, bąk, mis, lalka i inne gadżety Lenuchy zrezygnowałyby chociażby z kawałeczka swojego miejsca w naszym salonie, zachłanne są, jak dotąd ;P
OdpowiedzUsuńostatnie zdjęcie ma taki klimat, oddaje najlepiej moją wizję jesieni :) well done, M.!
OdpowiedzUsuńściskam :)
Ano właśnie - szuranie! Wracam z Julkiem i Hanką do domu i na skwerku koło Łaźni liście gromadzą się pod drzewami. Najpierw luźno, w rozsypce - te podrzucamy sobie nad głowami (a w zasadzie nad głową Julka), potem w kupkach czekające na wywózkę - w tych to Julek zanurza swoje buty i stoi i czeka, a na koniec liści już nie ma, bo wywiezione.
OdpowiedzUsuńAle w innych miejscach G-wa liście jeszcze niewywiezione i szura Julek, szura...
A Hanka spokojnie w wózku śpi.
Prześliczne kadry-już widzę moje spacery z Liwią od jednego drzewa pod drugie.Mimo, że to raptem 3-miesięcznik wykazuje ogromna fascynację drzewami i kolorowymi listkami ruszającymi się na wietrze.
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
Olga z Łodzi
Cudne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńU mnie już niestety nagie drzewa i brak słońca,
ale mam nadzieję,że to tylko chwilowe.
Życzę Wam (i sobie też) mnóstwa orzełków, bałwanów i śnieżek jak najszybciej:)
Asiorka - i po liściach, co? Smuteczek...
OdpowiedzUsuńOlga - cześć! :) pozdrawiamy Was i małą Liwię! :))
Konwalie - kiedy pisałaś ten komentarz, u mnie też drzewa już gołe były, a te na których wciąż wisiały listki całe posrebrzone były. zimno się robi...