Spontanicznie przysiadłam i pomyślałam, że oto czas nadgryźć temat Przedszkole. Się zorientować znaczy się. W temacie. Bo tak sobie radośnie planowaliśmy, że wrzesień 2012 będzie sponsorowany przez zwrot: adaptacja Ewki w przedszkolu (Ewki i naszego portfela, bo i on odrobinę wystraszony tematem). Wczoraj tak spontanicznie usiadłam. Dziś gdyby znowu przyszła mi do głowy myśl o przysiadaniu i nadgryzaniu, to bym drinka musiała zrobić. Albo dwa. Bo niby człowiek wykształcony, a jak wpisze takie przedszkola Poznań w wyszukiwarkę to czkawki dostaje. Bo publiczne, niepubliczne, prywatne, żłobki, klubiki, akademie.
I tak na pierwszy rzut oka to już trzeba z pół litra wyciągnąć, żeby się połapać i zapoznać z ofertą. Drugi rzut oka wcale nie jest jaśniejszy (mimo że obyło się bez alkoholu). Mętnieje ten wzrok, szczególnie jak taki rodzic zaczyna szybkie kalkulacje - poparte nienajnowocześniejszym sprzętem (własne palce) - i wychodzi mu, że we wrześniu 2012 to jego dziecko będzie miało dwa lata i cztery miesiące. A przedszkola publiczne w regulaminie mają zazwyczaj (jak byk), że dzieci dwuipółletnie to ostatecznie, w wyjątkowych okolicznościach... Hm. Zatem niepubliczne. No dobra, trzeba jakoś się zorientować w kosztach, ofercie, zajęciach... Mamy XXI wiek, mamy internet i mamy Panią Wyszukiwarkę. Powinno wystarczyć do pierwszej selekcji, tak? Otóż niekoniecznie. Bo gro placówek nie ma stron www, albo są obecnie w trakcie tworzenia, albo nie działają, albo w ogóle nie są aktualizowane. A jak są, to nie mają zakładki Cennik. Bo kogo to interesuje, ten cały cennik? Jak interesuje to niech zadzwonią, a może i ktoś odbierze. A nawet jak nie odbierze, to w czym rzecz? Przedszkole i tak będzie pełne!
Także nie wiem nic. Mieszkam w tym mieście tylko kilka lat i wcale nie mam tłumu znajomych, którzy mogą poopowiadać mi o różnych placówkach. A przydałyby się takie opinie. I taki wstępny biznesplan. Bo biorąc pod uwagę, że ostatni pracodawca w czasie ciąży oznajmił, że mało ekonomicznemu pracownikowi umowy nie przedłuży i zakończył ją z dniem porodu. No biorąc to pod uwagę to trochę w dupie jestem. Malinowej lub czarnej. Co kto woli.
Także CV, także przedszkola, także próba ułożenia tych puzzli. Niby mniej części niż w tych ewkowych, a dużo gorzej mi idzie...
I nie, dzisiejszy wpis nie jest sponsorowany przez frustrację_i_smutek. Bardziej jednak krzywy_uśmiech. Słońce dziś było, nie czas na doły ;)
PS Jak ktoś z Poznania i ma ochotę (i tajemną wiedzę) w temacie przedszkola się wypowiedzieć, to ja poproszę :)
O matulu! No dobra, ten tunik to zawładnął sercem ciociunim...
OdpowiedzUsuńŻe co? Że Ewulczit to już 2 lata??? Weź no Ty Matka jeszcze raz przeleć po palcach i policz porządnie, bo nie wierzę:/
My mamy pierwsze auto Juliny drewniane:D Pokażemy kiedyś:D
wiesz co, ja nie wiem jak sie mozna polapac w tych polskich realiach. ale moze to dlatego, ze nie mieszkam w pl ponad 5 lat. ale z opowiesci slysze rozne dziwy :D
OdpowiedzUsuńja znam takie obliczenie wieku do zwykłego przedszkola: rok przedszkolny zaczyna się we wrześniu, jeśli dziecko do marca przyszłego roku będzie miało 3 lata to mogą przyjąć... więc ewka się chyba nie łapie :/
OdpowiedzUsuńpoza tym w zwykłym przedszkolu to ci jeszcze powiedzą, że musi sikać do kibelka/nocnika, że musi sama tam chodzić ewentualnie wołać, że chce (a z tym bywa różnie bo Julinda np w przedszkolu się na chwilę cofnęła), jak jest pora leżakowania to chce-nie-chce dziecko leżeć musi...
plusem jest to, że za każdy dzień nieobecności płacisz mniej za posiłki...
J. chodzi do niepublicznego (jaka jest różnica między niepublicznym a prywatnym..?), 480 pln, dwulatki przyjmują, w pieluchach sobie mogą latać, nie chce spać to nie śpi... niby dużo kosztuje ale jest git...
czasu masz jeszcze trochę bo rekrutacje (do przedszkola rekrutacja!!!) są marzec-kwiecień...
bez pochwalenia kiecy Ewkowej nie dam rady przejść do komentarza, wybierzemy się z Lenką do tego waszego Poznania i Wam ją podwędzimy ze sznura z praniem pewnego dnia, ha!:P
OdpowiedzUsuńkwestia przedszkolna to dla nas jak odcinek z serii horrory w środowe wieczory, masakresska!
słyszałam, że w krakowskich prywatnych złobach trzeba płacić czasem tysiaka i jeszcze do tego dostarczyć wagon pieluch i przekąsek słoiczkowo- butelkowych (nie wiem, co w sytuacji, kiedy słoiczków dziecię nie jada- worek marchwi i ziemniaków??:P. Przedszkola prywatne cenią podobno ok 600. Podobno ich jedyny minus to czasem mieszanka dzieci w różnym wieku i brak rówieśników do zabawy, na to przynajmniej narzekała moja znajoma, której córka miała 4 lata i w grupie większość 3latków, przez co się niemiłosiernie nudziła podobno. Tyle wieści zasłyszanych, nie orientowaliśmy się za nadto;/
Wszystko przed nami i ... jakoś nie mam ochoty na układanie tych puzzli. PS. Sukienusia piękna.
OdpowiedzUsuńTe przedszkola to zgroza. W wakacje odbyłam wędrówkę do pobliskiego przedszkola. Jednak zbyt wiele się nie dowiedziałam.
OdpowiedzUsuń- Czy są jakieś konkretne wymagania żeby przyjąć dziecko do przedszkola?
- Nie, nie ma.
- A jeśli chodzi o koszty....
- Dopiero będzie coś wiadomo w przyszłym roku.To cały czas się zmienia
- A od kiedy są zapisy?
- Od marca
Na samą myśl o marcu przychodzą mi mdłości...
Gdzie się Panienki podziały? :)
OdpowiedzUsuńależ wylałyście na mnie wiadro optymizmu ;) aż chwilowo porzuciłam temat! :D
OdpowiedzUsuńKasiu - wywiało nas do Berlina :) ale już jesteśmy :)
o żesz, a my czekamy aż Jaga w końcu będzie ptorafiła się na czymś skupić - na razie nie podchodzi do żadnych zabawek - woli śmieci, garnki, psa, papiery:)
OdpowiedzUsuń