Ewa czyta o życiu księżniczki (Różowe życie, wyd. EneDueRabe)


Za moich czasów... ;) Modne były takie adidasy, co miały kilka par sznurówek w różnych kolorach. Najbardziej wypasione modele łączyły róże i fiolety! Jak ja zazdrościłam tych butów koleżankom! A nie miałam i należałam do mniejszości. Moja mama nie lubiła różu, preferowała KOLORY ZIEMI. Powtarzałam wtedy za Gabrysią "- Kolory ziemi mam w nosie!"*. A mama była nieugięta i konsekwentna. I powtarzała: - Kiedyś mi podziękujesz!

Doczekałaś się Mamo, dziękuję! :) Teraz przede mną misja, jak uchronić Ewkę od różowo-błękitnego podziału. Bo o ile nie mam nic do samego różu (szczególnie w wydaniu pudrowym, połączonym z gorzką czekoladą, mniam), to jednak odwracam wzrok, gdy widzę księżniczki od stóp do głów skąpane w żarówiastym różu, siedzące na różowym krzesełku (bo nic innego robić nie wypada), przy różowym łóżku zaścielonym różową pościelą, w księżniczki, rzecz jasna. Odwracam wzrok, bo mi smutno, ale to temat na inny wpis.


W misji wspierać mnie będzie literatura dziecięca :) Bohaterka Różowego życia Amandy Eriksson (Wydawnictwo EneDueRabe) pewnego dnia widzi różowy samochód, który bardzo jej się podoba. Ze smutkiem dostrzega, że ani w jej szafie, ani w pokoju nie ma nic w tym pięknym, według niej, kolorze. Zapytana dlaczego tak jest mama dziewczynki przyznaje, że nie lubi różowego, a na zmiany nie ma aktualnie pieniędzy. Dziewczynka dzwoni więc do dziadka... A dziadek? Przybywa z odsieczą! I nie jest to dziadek, który idzie na łatwiznę i w drodze do wnuczki wstępuje do marketu, by wykupić cały różowy asortyment. Dziadek przywozi maszynę do szycia, stare chusty, farbę itp. I wspólnie z wnuczką zaczynają tworzenie jej nowego, bardziej różowego królestwa. A przy okazji rozmawiają - o księżniczkach, oczywiście. A jak kończy się ta historia? Sprawdźcie sami do jakich wniosków dochodzi mała dziewczynka :)

(fragmenty ilustracji, Różowe życie, Wydawnictwo EneDueRabe)

Ewa wyciąga Różowe życie ze stosu swoich książek: - Ewa czyta - mówi i idzie na kanapę. Przy takiej samodzielnej lekturze liczą się dla niej trzy rzeczy - auto, dziadziuś i ubranka, które można wskazywać paluszkiem i nazywać. Lubię ją podglądać, jak tak sama czyta :) Kiedy czytam jej ja, siedzi raczej cicho i wpatruje się w strony książki**, a odzywa się dopiero wtedy, kiedy zaczynam pytać o różne obrazki. Myślałam, że jeszcze się nie skupi na Różowym życiu, ale bardzo się myliłam. Cóż, od jutra czytamy W pustyni i w puszczy :D

PS Ewka ma coś różowego, prawdziwą księżniczkę! Księżniczka Szeroka Brew zamieszkała z nami dzięki cioci Ewie, która znalazła ją w szamotulskim sh. Księżniczka  nie jest samotna, ma chłopaka Karatekę Szeroką Brew, ale o nim może innym razem... ;)


* Gabrysia jest jedną z bohaterek książki Kwiat kalafiora Małgorzaty Musierowicz. Zaczytywałam się w książkach z serii Jeżycjada! A teraz mieszkam w Poznaniu i bywam na słynnej ulicy Roosevelta :)
** a jak nie siedzi cicho to biegnie do stosu książek z okrzykiem - Inna! Inna! i taszczy kolejne tomiszcza :)

Popularne posty