Ewa czyta, Olga bardzo poleca (O psie, który szukał, wyd. Ładne Halo)
Ewulczita przywiązuje się do książek – jak już którąś polubi, to czytamy ją w kółko. I jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze! Nawet zabieramy ją ze sobą na wycieczki! I tak do czasu, aż w naszym domu pojawia się kolejny tytuł, który ma szansę - na chwilę lub dwie - zdetronizować poprzednika.
Całkiem niedawno Wydawnictwo Ładne Halo wypuściło spod swoich skrzydeł książkę O psie, który szukał (tekst: Joanna Guszta, ilustracje: Marta Szudyga), do której Ewa niemal od pierwszego wejrzenia zapałała wielką miłością. Pokochała ją na tyle, by kilka razy dziennie bezbłędnie poznawać jej jasny grzbiet na półce z książkami i wołać: - O psie siukał! O psie siukał! Cytać, mama, plosę!
Otwiera książkę i tak, jak ten piesek, który biega po znajomych zakamarkach miasta w poszukiwaniu czegoś, tak Ewka po ilustracjach przebiega paluszkiem. Raz zwolni, by wskazać dziadziusia lub mamusię (!), potem przyspieszy – kartkując książeczkę w poszukiwaniu wiewiórki. A ja biegnę za nią, nie łudząc się, że niespełna dwulatce zdążę przeczytać cały tekst. Co zdążę, to zdążę, a co nie… To wymyślimy!
Na tekst i ewkowe przemyślenia z nim związane – przyjdzie pora, tymczasem delektujemy się ilustracjami, które są naprawdę fenomenalne. Intryguje nas detal, zachwyca kolorystyka (jesień!), zaskakuje różnorodna perspektywa, z której ilustratorka patrzy na świat. Piękna książka! Też jestem w niej zakochana :)
Wiecie, co lubię poza tymi jesiennymi kolorami i cudowną dbałością o szczegóły? Na początku nie mogłam zrozumieć, co jest nie tak. Ale w końcu to zobaczyłam! W tej książce nie ma dzieci! :) Jest owszem mowa o szkole (a raczej śmietniku przyszkolnym, który piesek musi obwąchać;)), czasem gdzieś na drugim lub kolejnym planie widać dzieciaka, ale na pierwszym miejscu - prócz trójnogiego pieska (tak, tak - to piesek doświadczony przez los) - zawsze jest jakaś osoba dorosła :) Albo tylko nogi! Ale dorosłe nogi! :)) Po masie książek, gdzie do kotka lub pieska zawsze w zestawie dołączony jest mały chłopiec lub dziewczynka, O psie... proponuje nam inny obrazek. Bardzo mi się to podoba! :)
A jeśli chodzi o tekst - to prawdziwa książka drogi. Pies od pierwszego momentu, w którym go widzimy, biegnie w poszukiwaniu czegoś. Zając w książce, którą przedstawiałam Wam wcześniej (KLIK) - szukał Swojego Miejsca, ale nie wiedział, co to będzie dla niego oznaczać. Pies doskonale wie, tylko do samego końca nam tego nie zdradza :) Przez całą książkę biegnie, wącha, tropi, krąży... A my z nim!
A jeśli o Wydawnictwie Ładne Halo mowa... Przede mną leży malutka książeczka bez tekstu. Na stronie tytułowej jest napisanie, że historia nie ma tekstu i że każdy może opowiedzieć ją własnymi słowami :) Jak się poznaliśmy (ilustracje: Joanna Guszta, Wydawnictwo Ładne Halo) to urocza książeczka zbliżona wymiarami (i objętością) do starych dzienniczków ucznia :) Wrzucam ją do torebki i wychodzę. Nigdy nie wiem, kiedy najdzie mnie ochota na oglądanie ładnych ilustracji, które powstały ze skrawków materiału i papieru... :)
PS Fragment tej recenzji ukaże się drukiem w... No właśnie miałam Wam dziś napisać o tym więcej, ale postanowiłam, że temat zasługuje na osobny wpis :) Niebawem o tym, gdzie Ewka będzie czytać, a Olga publikować. Stay tuned! ;)
Całkiem niedawno Wydawnictwo Ładne Halo wypuściło spod swoich skrzydeł książkę O psie, który szukał (tekst: Joanna Guszta, ilustracje: Marta Szudyga), do której Ewa niemal od pierwszego wejrzenia zapałała wielką miłością. Pokochała ją na tyle, by kilka razy dziennie bezbłędnie poznawać jej jasny grzbiet na półce z książkami i wołać: - O psie siukał! O psie siukał! Cytać, mama, plosę!
Otwiera książkę i tak, jak ten piesek, który biega po znajomych zakamarkach miasta w poszukiwaniu czegoś, tak Ewka po ilustracjach przebiega paluszkiem. Raz zwolni, by wskazać dziadziusia lub mamusię (!), potem przyspieszy – kartkując książeczkę w poszukiwaniu wiewiórki. A ja biegnę za nią, nie łudząc się, że niespełna dwulatce zdążę przeczytać cały tekst. Co zdążę, to zdążę, a co nie… To wymyślimy!
Na tekst i ewkowe przemyślenia z nim związane – przyjdzie pora, tymczasem delektujemy się ilustracjami, które są naprawdę fenomenalne. Intryguje nas detal, zachwyca kolorystyka (jesień!), zaskakuje różnorodna perspektywa, z której ilustratorka patrzy na świat. Piękna książka! Też jestem w niej zakochana :)
Wiecie, co lubię poza tymi jesiennymi kolorami i cudowną dbałością o szczegóły? Na początku nie mogłam zrozumieć, co jest nie tak. Ale w końcu to zobaczyłam! W tej książce nie ma dzieci! :) Jest owszem mowa o szkole (a raczej śmietniku przyszkolnym, który piesek musi obwąchać;)), czasem gdzieś na drugim lub kolejnym planie widać dzieciaka, ale na pierwszym miejscu - prócz trójnogiego pieska (tak, tak - to piesek doświadczony przez los) - zawsze jest jakaś osoba dorosła :) Albo tylko nogi! Ale dorosłe nogi! :)) Po masie książek, gdzie do kotka lub pieska zawsze w zestawie dołączony jest mały chłopiec lub dziewczynka, O psie... proponuje nam inny obrazek. Bardzo mi się to podoba! :)
A jeśli chodzi o tekst - to prawdziwa książka drogi. Pies od pierwszego momentu, w którym go widzimy, biegnie w poszukiwaniu czegoś. Zając w książce, którą przedstawiałam Wam wcześniej (KLIK) - szukał Swojego Miejsca, ale nie wiedział, co to będzie dla niego oznaczać. Pies doskonale wie, tylko do samego końca nam tego nie zdradza :) Przez całą książkę biegnie, wącha, tropi, krąży... A my z nim!
Kiedy biegł dalej ulicą Klonową, jego prawe ucho zaczęło wyginać się coraz bardziej w stronę, z której dochodziły go jakieś poważne odgłosy i pochrząkiwania. W maleńkim piwnicznym okienku, tuż nad chodnikiem, dało się wyczuć zapach tytoniu, wełnianej marynarki i fusów z herbaty. Zatrzymał się i zajrzał do środka. Dwaj starsi panowie w przytulnym pokoiku grali w warcaby, ale oni też nie mili tego, czego szukał pies.Nie wiem, jak Wy, ale ja czuję ten zapach dochodzący z piwnicznego okienka, naprawdę! :)
Dziś Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich - nie przez przypadek postanowiłam przedstawić Wam O psie, który szukał. Bo ja ją polecam. Wiem, że ja zawsze w jakiś sposób polecam, że nie prezentuję tu książek, których bym nie polecała... Po prostu O psie, który szukał dostaje od mnie specjalne wyróżnienie, coś jak Książka Miesiąca ;) Radzę Wam też zapamiętać Wydawnictwo Ładne Halo (no ładne halo, nie znaliście? ;)), bo coś czuję, że to dopiero początek... :)
A jeśli o Wydawnictwie Ładne Halo mowa... Przede mną leży malutka książeczka bez tekstu. Na stronie tytułowej jest napisanie, że historia nie ma tekstu i że każdy może opowiedzieć ją własnymi słowami :) Jak się poznaliśmy (ilustracje: Joanna Guszta, Wydawnictwo Ładne Halo) to urocza książeczka zbliżona wymiarami (i objętością) do starych dzienniczków ucznia :) Wrzucam ją do torebki i wychodzę. Nigdy nie wiem, kiedy najdzie mnie ochota na oglądanie ładnych ilustracji, które powstały ze skrawków materiału i papieru... :)
Dla chętnych - Olgugla, czyli zamiast wyszukiwarki ;)
Wydawnictwo Ładne Halo KLIK, o O psie, który szukał KLIK, o Jak się poznaliśmy KLIK
Joanna Guszta, strona na FB KLIK, Marta Szudyga, portfolio KILK
Joanna Guszta, strona na FB KLIK, Marta Szudyga, portfolio KILK
PS Fragment tej recenzji ukaże się drukiem w... No właśnie miałam Wam dziś napisać o tym więcej, ale postanowiłam, że temat zasługuje na osobny wpis :) Niebawem o tym, gdzie Ewka będzie czytać, a Olga publikować. Stay tuned! ;)