Włajaż, włajaż... ;)
Pora się zbierać, jechać do Polski. A tak było... intensywnie! Czas z dziadkami, czas relaksu, czas niekończącego się dnia dziecka :) Zwiedzaliśmy najróżniejsze berlińskie huśtawki, testowaliśmy stado całe zjeżdżalni, dziwowałyśmy się tutejszym placom zabaw. Zabrałabym kilka ze sobą! Co z tego, że sprejem zapaćkane, jak sto razy ciekawsze niż nasza parkowa piaskownica & spółka?
Zjedliśmy dużo lodów, dużo za dużo! Odwiedziliśmy ulubione sklepy z używanymi zabawkami, targając stamtąd kuchenkę, przy której zabawa zajęła Ewę na długie godziny. Kucharka! Nawet lalę-golasa upiekła! :D I książki znowu kupiłam! Nowe i używane! Chyba je schowam przed M. i udam, że są stare ;))
Ewa uchachana zaliczała kolejne pierwsze razy: rejs statkiem wycieczkowym, wyprawa S-Bahnem, U-Bahnem, wizyta w pralni samoobsługowej, zabawa z dziećmi, które tak dziwnie mówiły ;) Szaleństwo i radość! Super było! Dziękujemy! To co? Do domu? A nie! Jeszcze do mojego rodzinnego miasta na kilka dni! A co! :))
Jest ktoś chętny na kilkanaście stop-klatek? 3, 2, 1... :)
Zdjęcie własnych zakurzonych stóp to czasem jedyny dowód, że gdzieś byłam :D Nie wypuszczam aparatu z rąk, mimo że czasem obijam obiektyw o zjeżdżalnię ;)
PS Jeśli zdjęcia znacząco różnią się od poprzednich przeze mnie publikowanych... To wina innego komputera, ustawień, itp. Mam nadzieję, że wszystko jest OK.
Zjedliśmy dużo lodów, dużo za dużo! Odwiedziliśmy ulubione sklepy z używanymi zabawkami, targając stamtąd kuchenkę, przy której zabawa zajęła Ewę na długie godziny. Kucharka! Nawet lalę-golasa upiekła! :D I książki znowu kupiłam! Nowe i używane! Chyba je schowam przed M. i udam, że są stare ;))
Ewa uchachana zaliczała kolejne pierwsze razy: rejs statkiem wycieczkowym, wyprawa S-Bahnem, U-Bahnem, wizyta w pralni samoobsługowej, zabawa z dziećmi, które tak dziwnie mówiły ;) Szaleństwo i radość! Super było! Dziękujemy! To co? Do domu? A nie! Jeszcze do mojego rodzinnego miasta na kilka dni! A co! :))
Jest ktoś chętny na kilkanaście stop-klatek? 3, 2, 1... :)
Zdjęcie własnych zakurzonych stóp to czasem jedyny dowód, że gdzieś byłam :D Nie wypuszczam aparatu z rąk, mimo że czasem obijam obiektyw o zjeżdżalnię ;)
PS Jeśli zdjęcia znacząco różnią się od poprzednich przeze mnie publikowanych... To wina innego komputera, ustawień, itp. Mam nadzieję, że wszystko jest OK.