Ewa czyta i ziewa (O żółwiu, który chciał spać, wyd. Tako)
Może trudno w to uwierzyć, ale te zdjęcia robiłam zaledwie kilka dni temu... Następny dzień przywitaliśmy już bez sweterka, kolejny w krótkim rękawku, a potem to już bywało goło i wesoło ;) Ale lektury nie zmieniliśmy! Czytamy i zieeeewwwaaamyyyy. Ewa ziewaaaaa. Szeroko buzia i: - Uuuaaa...! Zieeeeew! Tak jak ten żółw, co bardzo chciał spać... :)
Zerkam na Ewę, z nadzieją zerkam. Bo może ona też ziewnie, może spać jej się zachce, może utnie sobie drzemkę? Ale gdzie tam! Od dwóch tygodni drzemek dziennych brak! 12-13 godzin do zapełnienia, jest co robić :) No to czytam dalej. Czytam książkę O żółwiu, który chciał spać (tekst: Roberto Aliaga, ilustracje: Alessandra Cimatoribus, Wydawnictwo Tako, Kolekcja OQO)
Pierwszym prezentem był fioletowy koc i życzenia dobrego snu. Jak już zdradziłam, że to był pierwszy prezent, to dopowiem oczywistość - były kolejne! Żółw kilka razy przebierał się w piżamkę i klepał poduszeczkę - po to, by zaraz wstać, myć pyszczek i ściągać piżamkę :)
Świetna historyjka, prosty tekst, powtórzenia i wyliczenia, które Ewka bardzo lubi. Na deser naprawdę miłe dla oka ilustracje i główny bohater, który zaraża ziewaniem :) Ewa, przy lekturze, najbardziej lubi ziewać i pukać (oczywiście!). Mnie cieszy to moszczenie się żółwia, to w jaki sposób przygotowuje się do snu. Oj, też bym wślizgnęła się pod fioletowy kocyk i zamknęła oczy... Tymczasem wiśta wio, przygoda nas wzywa, szkoda czasu na drzemkę*
Tak tylko szepnę jeszcze, że książka przyfrunęła do nas z bardzo fajnej księgarni Małe Książki KLIK. Niebawem może uda mi się napisać o niej więcej, w cyklu "Chcieć to móc!", bo jak to zazwyczaj bywa - za fajnym miejscem stoją ciekawi ludzie i smaczne historie. Czekam właśnie na e-mail od nich, w którym mam nadzieję znaleźć odpowiedzi na kilka pytań :)
* no jednak, kurde, trochę za nią tęsknię... :)
Był sobie raz żółw,
któremu bardzo chciało się spać.
Był tak senny,
że zamierzał przespać całą zimę.
- Uuuaaa...!
ziewnął.
Zerkam na Ewę, z nadzieją zerkam. Bo może ona też ziewnie, może spać jej się zachce, może utnie sobie drzemkę? Ale gdzie tam! Od dwóch tygodni drzemek dziennych brak! 12-13 godzin do zapełnienia, jest co robić :) No to czytam dalej. Czytam książkę O żółwiu, który chciał spać (tekst: Roberto Aliaga, ilustracje: Alessandra Cimatoribus, Wydawnictwo Tako, Kolekcja OQO)
I oto leżał już w łóżku, ubrany w pasiastą piżamę.Znowu na nią zerkam. A ona: - Puk, puk, puk! I przewraca pospiesznie stronę :) Bo już wie, już pamięta, co się sympatycznemu żółwiowi przytrafiło. Otóż... Przed drzwiami znalazł prezent! Ale zanim poszedł otworzyć, zanim podreptał do drzwi wejściowych - musiał umyć pyszczek i pancerz. I przebrać piżamkę jeszcze! To bardzo kulturalny zwierz, z tego żółwia.
Zęby umyte, poducha wyklepana.
Oczy mu się zamykały,
wskazówki zegara cichutko tykały...
Pierwszym prezentem był fioletowy koc i życzenia dobrego snu. Jak już zdradziłam, że to był pierwszy prezent, to dopowiem oczywistość - były kolejne! Żółw kilka razy przebierał się w piżamkę i klepał poduszeczkę - po to, by zaraz wstać, myć pyszczek i ściągać piżamkę :)
Świetna historyjka, prosty tekst, powtórzenia i wyliczenia, które Ewka bardzo lubi. Na deser naprawdę miłe dla oka ilustracje i główny bohater, który zaraża ziewaniem :) Ewa, przy lekturze, najbardziej lubi ziewać i pukać (oczywiście!). Mnie cieszy to moszczenie się żółwia, to w jaki sposób przygotowuje się do snu. Oj, też bym wślizgnęła się pod fioletowy kocyk i zamknęła oczy... Tymczasem wiśta wio, przygoda nas wzywa, szkoda czasu na drzemkę*
Tak tylko szepnę jeszcze, że książka przyfrunęła do nas z bardzo fajnej księgarni Małe Książki KLIK. Niebawem może uda mi się napisać o niej więcej, w cyklu "Chcieć to móc!", bo jak to zazwyczaj bywa - za fajnym miejscem stoją ciekawi ludzie i smaczne historie. Czekam właśnie na e-mail od nich, w którym mam nadzieję znaleźć odpowiedzi na kilka pytań :)
Dla chętnych - Olgugla, czyli zamiast wyszukiwarki ;)
Wydawnictwo Tako KLIK, O żółwiu, który chciał spać KLIK
Roberto Aliaga, blog KLIK, Agnieszka Cimatoribus, WWW KLIK
Roberto Aliaga, blog KLIK, Agnieszka Cimatoribus, WWW KLIK
* no jednak, kurde, trochę za nią tęsknię... :)