Poznaliśmy się z M. na IX Przystanku Woodstock. To było w 2003, a impreza po raz ostatni odbywała się w Żarach. Trzy lata później byliśmy już parą. Jeszcze przed rozpoczęciem XII Przystanku Woodstock, wrzuciliśmy plecaki do namiotu i ruszyliśmy na romantyczny spacer. Kiedy wróciliśmy - ekipa spała, a po plecakach nie zostało śladu (no dobra, została moja ładowarka i książka Z głowy J. Głowackiego). I tak to się zaczęło. Mniej więcej tak ;)
Z kolei w 2012, na XVIII edycji festiwalu, bawiła się nasza córka. - Duuuziiooo, duzziooo ludzi! - wołała i wyszczerzona przybijała piątki woodstokowym ludzikom. W życiu nie wpadłabym na to, że tak to się właśnie potoczy. Gdyby ktoś mi w 2003 r. opowiedział, że oto M. będzie moim mężem i za dziewięć lat wpadniemy na Woodstock z córą, na pewno bym nie uwierzyła. No dalej nie wierzę! :)
A Wy? Jakie są Wasze historie, gdybyście mieli bardzo je skrócić? Jeśli macie ochotę się nimi podzielić, z chęcią poczytam :)
PS Wróciłam, wznawiam pisanie, komentowanie itp. Wznawiam na ostro, bo za moment znowu ruszamy! :)
Byłam tylko raz na Woodstocku - jakieś trzy lata temu i było... cudownie! :) To chyba jedyne miejsce, w którym wszyscy (no.. prawie wszyscy) są dla siebie tak życzliwi, uśmiechnięci ahh :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się, choć nie dla wszystkich ta impreza :) trza być otwartym i tolerancyjnym a będzie świetnie :)
UsuńO prosze to bardzo ciekawa rocznica :) a fakt, ze z Ewa byliście na Woodstock to extra sprawa :) Opowiadaj gdzie byliście oprócz na Woodstock i dokąd ta kolejna wyprawa w którą za moment znowu ruszacie? :) Może jakieś nowe książki przywiezione z dotychczasowej wyprawy? :)
OdpowiedzUsuńMoja historia w skrócie - oboje z mężem mieszkaliśmy przez 22 lata na tym samym osiedlu w Szczecinie, baaa nawet tylko kilka ulic dalej od siebie, a nigdy się nie widzieliśmy, dopiero jak ja byłam na studiach we Wrocławiu to poznaliśmy się przez internet...ale szybko się spotkaliśmy w Szczecinie, lecz po naszych pierwszych spotkaniach nigdy nie przypuszczalibyśmy, ze będziemy razem, założymy rodzinę i będzie z tego śliczny synuś :) to tak w telegraficznym skrócie moja historia :))) ale mamy wiele swoich miejsc gdzie już zabraliśmy naszego synka i podobnie jak Ty mieliśmy uczucie niedowierzania, ze to prawda...
a my rodzinnie się rozbijamy :) nie są to jakieś super atrakcyjne dla obserwatorów miejsca. w kilku miejscach w woj. lubuskim byliśmy, a teraz znowu jedziemy do dziadków, ale w nieco inną stronę ;)
Usuńksiążek nowych brak... całe szczęście! nie wyrabiam z pisaniem o nich! :)
Kurcze, Ewa już na Woodstocku super. Ja mojego męża poznałam też 9 lat temu a, 5 lat po tym wydarzeniu zostaliśmy parą. A poznaliśmy się na studniówce na której byliśmy osobami towarzyszącymi. Pozdrawiam, fajna ta wasza historia
OdpowiedzUsuńWasza też świetna :)
UsuńFajna historia, miłe wspomnienia. Nasze wspomnienia już przy okazji kolejnego wpisu na majowym blogu :)
OdpowiedzUsuńnadrobię, przeczytam :)
UsuńFajna Wasza historia!:) My poznaliśmy się w I klasie liceum, chwilowe chodzenie skończyło się jednak zamianą na "lepszy model", bynajmniej nie przeze mnie. Strasznie cierpiałam i nienawidziłam I., skrycie wciąż jednak żywiąc ogromne uczucie i słabość do niego przez wiele lat. Związek z "lepszym modelem" rozpadł się po 7 latach, mój z innym mężczyzną prawie równocześnie po 2. Miesiąc od naszych rozstań spotkaliśmy się na imprezie u mojej przyjaciółki, dzień później I. zabrał mnie na randkę nad polskie morze i od tej pory znów byliśmy razem. Jesteśmy do dziś, w październiku stuknie nam 5 lat, za dwa miesiące nasz ślub :)
OdpowiedzUsuńmówią, żeby drugi raz do tej samej rzeki nie wchodzić... ja tam się nie zgadzam z tym, Ty pewnie też :D
Usuńoj a ja tak chciałam na damiana marleya pojechać...
OdpowiedzUsuńja i k. jesteśmy z internetu, tak w skrócie :)
mistrzyni skrótu :D
UsuńO jak fantastycznie:))) Woodstock to i moje wspomnienia:) Wasze takie słodko zakończone:)))
OdpowiedzUsuńA my to już stare wygi znamy się od... ponad 14 lat...to samo miasto, to samo liceum, ta sama klasa. Nudy na pudy:P
cóż za staż i przeurocze nudy! :)
Usuńee.. hallo.. tu jest literówka w treści .. "Gdyby ktoś mi w 2003 r. opowiedział, że oto M. będzie" -2013 Pani Olga zmęczona po wypadzie :) ściski
OdpowiedzUsuńtaaa.. albo ja jednak sie czytać muszę nauczyć :)))
OdpowiedzUsuńno weź się naucz, bo długo czytałam to zdanie zastanawiając się, co namieszałam :D
UsuńPS mój tata zawsze mi mówi o literówach :D
Kolejnych szczęśliwych w Woodstock klimacie :) A myśmy poznali się tak: http://bebeluch.blogspot.de/2011/10/wiewior-i-bebe-czi-poczatki.html
OdpowiedzUsuńnadrobię, poczytam :) może uda się dziś!
Usuńrock and roll'owa rodzinka :)
OdpowiedzUsuńsieeeemaaaa! ;)
UsuńA ja swojego męża przywiozłam z biwaku:) Pojechałam z pięcioma koleżankami na biwak i każda z nas wróciła w parze. Tylko moja para przetrwała 10 lat:)
OdpowiedzUsuńjedziesz na biwak i wracasz z mężem... biura podróży powinny mieć takie opcje ;P
UsuńFantastyczna historia:) Moja banalna...poznałam męża na imprezie studenckiej...byłam wtedy związana z kimś innym ale tak się przyczepił i nie dał za wygraną że umówiłam się z nim raz, drugi na niezobowiązujące spotkania i poszło...2 m-ce później dając mi w prezencie srebrny pierścionek z czerwonym rubinem stwierdził że nie długo bedę jego żoną...szczerze...usmiałam się pod nosem i tyle...po 2 latach oświadczył się już jak na leży...a dwa lata temu czyli po 4 latach spotykania się zostaliśmy małżeństwem. Do dziś nie możemy uwierzyć w to jak się tam znaleźliśmy...los jednak wie co robi:)
OdpowiedzUsuńależ uparciuch! :) jak to dobrze, że się zaparł, co? :)
UsuńEwka na Woodstocku- jak dla mnie BOMBA! Wasza historia fajnie zatacza koło! Ja z M. poznaliśmy się prawie 4 lata temu- w grudniu 2008- rok później (w styczniu 2010) już byliśmy małżeństwem, tydzień przed ślubem dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży, a pod koniec sierpnia pojawił się Lenon. Naszą historię również lubię- kiedy go zobaczyłam- jak Boga kocham- porządnie trzepnęło mnie w łeb! Praktycznie od początku wcale się nie rozstawaliśmy- ogłupienie totalne. i trwa!
OdpowiedzUsuńhahaha, też pamiętam trzepnięcie, choć ono zupełnie dziwnie się wydarzyło, bo w... 2005. TRACH. i mnie nie było ;)
Usuńjak super! my też w tym roku chcieliśmy rodzinnie na Woodstocku wystąpić, ale panu mężowi zachciało się lodowiec w Austrii zdobywać, więc sama z córami się nie odważyłam...może w przyszłym roku się uda:)
OdpowiedzUsuńczekam na więcej zdjęć z tej imprezy!!!
a ja właśnie nie mam za bardzo zdjęć więcej... kilka zrobiłam, bo potem coś się do mnie przykleiło, Ewka jakaś :D
UsuńA my w tym roku nie dojechaliśmy.
OdpowiedzUsuńEwka to ma klawe życie;))
może w 2013? :)
Usuńteż tak sądzę!
ja się z moim mężem poznałam na...Jasnej Górze, hahaha pomijając święte miejsce to też nie pomyślałabym wtedy za nic w świecie, że oto stanął przede mną mój mąż i ojciec pierworodnego :D
OdpowiedzUsuńzobaczyłaś mężczyznę na końcu świetlistego tunelu? ;D
UsuńMoja historia w skrócie?
OdpowiedzUsuńA da się skrócić znajomość już od podstawówki? :-)
Tak?
No to kochamy się mocno mim, że celowałam w starszego brata męża :-)))
:D oj tam, oj tam... pomyliło Ci się po prostu wtedy ;)
UsuńEwulczita na Woodstoku! Super!
OdpowiedzUsuńMy też poznaliśmy się w 2003, na Helu, on był instruktorem kite'a a ja opiekowałam się małym chłopcem :)
I tak od 9!!! lat, co roku na półwysep wracamy.....sentyment jest :) od czasu jak jest z nami Olek jezdzimy tam razem we trojke :)
dobrze mieć takie WSPÓLNE miejsce :))
Usuńdzięki za wszystkie opowieści :)
OdpowiedzUsuńJa już kiedyś pisałam. ;) Z mężem zaczęliśmy swoją romantyczną przygodę również na woodstocku, w 2007 roku. Dziś jesteśmy rok po ślubie i mamy 6 tygodniowego synka Olka. W Kostrzynie byliśmy, ale u dziadków, ale kto wie może w przyszłym roku się spotkamy na woodstockowym polu ;) pozdrawiam serdecznie Ola
OdpowiedzUsuń