Domowe kółko plastyczne
Doskonale pamiętam zapach pracowni w Młodzieżowym Domu Kultury. Pracownia znajdowała się na poddaszu starego budynku - półki uginały się pod ciężarem zamalowanych kartonów, na podłodze zawsze schły jakieś kolejne dzieła, a zlewozmywak notorycznie bywał upaćkany farbami... Nie pamiętam, przez ile lat punktualnie zjawiałam się tam na zajęciach kółka plastycznego, ale frajdę pamiętam, radość z tworzenia (i frustrację też :D). I nie, nie mam talentu do rysowania, choć kotka czy pieska Ewce narysuję :)
Chciałabym, żeby Ewka lubiła malować, rysować, wyklejać, stawiać pieczątki, rzeźbić... I - przede wszystkim - by świetnie się przy tym bawiła. Bardzo bym chciała! Dlatego wciąż podsuwam jej nowe plastyczne możliwości :) Tym razem padło na naprawdę wielofunkcyjne (i przecudnej urody) kredki oraz stempelki, które trochę nawiązują do naszego - zbliżającego się wielkimi krokami - nadmorskiego urlopu... ;)
Kredkami można rysować. Ależ odkrycie! Można też zrobić zeza i w skupieniu przyglądać się kredkowym zwierzakom. Można z chirurgiczną precyzją wsuwać kredki w specjalne otwory w ich opakowaniu. Można je pakować do walizki i biegać z nią wte i wewte. Można je przepakować do torebki. W przerwie znowu można rysować. Można nazywać kredkowe zwierzątka i zgadywać, jakie wydają dźwięki. Można niechcący dźgnąć kredką kota i oberwać za to pazurem ;) Możliwości jest całe mnóstwo...
Zrobienie pieczątki to dopiero początek. Bo odciśniętego zwierzaka można przecież pokolorować! Kredkami, farbami, mazakami... Można zwierzaka wyciąć i zrobić z niego postać do teatrzyka cieni. Można ostemplować kopertę i wysłać w niej kartkę z wakacji. Można ostemplować siebie :) A takie chwytanie, zamaczanie w tuszu i odciskanie, to doskonałe ćwiczenie dla małych rączek! A że rączki robią się bardzo brudne... Robią się! Ale ze zmyciem tego tuszu problemów nie miałam :)
I kredki, i stempelki kupić można w sklepie Forkidi KLIK. I nie tylko materiały plastyczne tam są... Ostatnio dłuuugą chwilę oglądałam zawartość działu "Przydatne na jedzonko", ojejej tyle ładnych rzeczy! ;D
PS Właśnie w tym sklepie odkryłam produkty plastyczne Aladine, podobają mi się bardzo! :)
Chciałabym, żeby Ewka lubiła malować, rysować, wyklejać, stawiać pieczątki, rzeźbić... I - przede wszystkim - by świetnie się przy tym bawiła. Bardzo bym chciała! Dlatego wciąż podsuwam jej nowe plastyczne możliwości :) Tym razem padło na naprawdę wielofunkcyjne (i przecudnej urody) kredki oraz stempelki, które trochę nawiązują do naszego - zbliżającego się wielkimi krokami - nadmorskiego urlopu... ;)
Kredkami można rysować. Ależ odkrycie! Można też zrobić zeza i w skupieniu przyglądać się kredkowym zwierzakom. Można z chirurgiczną precyzją wsuwać kredki w specjalne otwory w ich opakowaniu. Można je pakować do walizki i biegać z nią wte i wewte. Można je przepakować do torebki. W przerwie znowu można rysować. Można nazywać kredkowe zwierzątka i zgadywać, jakie wydają dźwięki. Można niechcący dźgnąć kredką kota i oberwać za to pazurem ;) Możliwości jest całe mnóstwo...
Zrobienie pieczątki to dopiero początek. Bo odciśniętego zwierzaka można przecież pokolorować! Kredkami, farbami, mazakami... Można zwierzaka wyciąć i zrobić z niego postać do teatrzyka cieni. Można ostemplować kopertę i wysłać w niej kartkę z wakacji. Można ostemplować siebie :) A takie chwytanie, zamaczanie w tuszu i odciskanie, to doskonałe ćwiczenie dla małych rączek! A że rączki robią się bardzo brudne... Robią się! Ale ze zmyciem tego tuszu problemów nie miałam :)
I kredki, i stempelki kupić można w sklepie Forkidi KLIK. I nie tylko materiały plastyczne tam są... Ostatnio dłuuugą chwilę oglądałam zawartość działu "Przydatne na jedzonko", ojejej tyle ładnych rzeczy! ;D
PS Właśnie w tym sklepie odkryłam produkty plastyczne Aladine, podobają mi się bardzo! :)