Dziecko biega po górkach, a my debatujemy nad pożółkłym liściem. - Tooo, to na pewno nie brzoza. Topola osika!- twierdzi M., a ja już jestem przy innym drzewie. Na moje oko to jesion wyniosły, choć pewności nie mam, oj nie mam...
Jesion czy brzoza, klon czy dąb - Ewa na razie nie zastanawia się nad tym, z jakiego drzewa spada liść. Ważne, że spada! Że jest listopad! A ona zbiera, hurtowniczka jedna. Te błyszczące i matowe, jeszcze wilgotne i zasuszone, parchate i nie zżarte przez żadną chorobę. Zbiera liście.
A my z książką. Przykładamy, porównujemy, dyskusja trwa. Bo już za moment chciałoby się być ewkowym autorytetem, spojrzeć w górę i stwierdzić: - To czeremcha pospolita, bez wątpienia.
Tymczasem patrzymy w dół. Na książkę. I się uczymy. A w naszych rękach Zielnik. Drzewa i krzewy liściaste* (tekst: Agnieszka Rekłajtis-Zawada, oprac. graficzne: Tadeusz Kazubek, Wydawnictwo Arkady KLIK)
Krótka ta jesień w tym roku. Liści coraz mniej, a ja nie zdążyłam się nimi nacieszyć. Ewa za to wydaje się usatysfakcjonowana. Liściaste spacery zaliczone, rowerowe rajdy również, prace z użyciem liści też były - i w przedszkolu, i w zaciszu domowym, a i nie zabrakło pogadanek o różnych drzewach i kształtach liści...
Za rok wypada już być ekspertem, prawda? Sporo do nauki przede mną :)
* to nie pierwszy nasz Zielnik! o roślinach uprawnych i warzywach pisałam już TU KLIK
Też mamy zielnik :)) Bardzo fajna sprawa.
OdpowiedzUsuńŚwietna ta książeczka!
OdpowiedzUsuńKsiążka super! Ja jednak wciąż mam w głowie te 30 000 nazw gatunków po łacinie i po polsku, których musiałam "wchłonąć" na pierwszych studiach. Może sama napiszę taki zielnik? :D
OdpowiedzUsuńwygląda interesująco :) tak dla małego człowieka w sam raz!
OdpowiedzUsuńsuper ta książka :) ja przez ciebie zbankrutuję ;) ale takie fajne pozycje wyszukujesz że nie sposób ci nie podziękować. Więc wielkie dzięki
OdpowiedzUsuńOto jak jeszcze bardziej można polubić jesień - pod pachą z Ewkowym Zielnikiem :-)
OdpowiedzUsuńWlasnie wlasnie, za roku trza byc ekspertem...Och, chyba zakupie i sie podszkole ;)
OdpowiedzUsuńBunia
OdpowiedzUsuńJej zazdroszczę wam ,że macie tyle czasu dla siebie my pędziemy w tempie IC , może czas troszke przystopować ........
Ewcia czyż by Uniwersytet Przyrodniczy przed tobą ??????
:):):)
Super. Dzieki za pomysł na przyszłość.
OdpowiedzUsuńSuper, muszę pomyśleć o czymś takim na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńja też będę się uczyć :D może już za rok. Bo na drzewach się prawie w ogóle nie znam (pomijam podstawy). Trochę byłoby wstyd przed dziećmi :)))
OdpowiedzUsuńI M. jest na zdjęciach!:D M. który się nas boi i Zezullowatych nie chce odwiedzić!:D
OdpowiedzUsuńTaki duży a się dyga:D
Usuńteż bym się Was bała... ;P
UsuńToć my łagodni, przyjacielsko nastawieni...:D
UsuńFajna sprawa taki zielnik...to jest coś:)))
OdpowiedzUsuńMnie by się przydał, bo z rozpoznawania drzew to bym egzaminu nie zdała, a co dopiero własne dzieci uczyć:)
OdpowiedzUsuńnaszego młodego w przysżłości nie ominą zielniki, na pewno, w końcu rodzice to leśnicy :)
OdpowiedzUsuńa takie zielniki to fajna zabawa a przy tym nauka :)
bardzo fajna książka, przyznam z żalem, że dotąd nie znałam.
OdpowiedzUsuńza rok koniecznie muszę kupić, na pewno się przyda.
OdpowiedzUsuńzielnik dla dzieci:)) świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńps jak się włoży liść między kartki książki to kolory w magiczny sposób zachowują swoją intensywność:))
uściski!
mam go w planach- w tą sobotę z okazji zniżki w empiku -20%, sasasasa!
OdpowiedzUsuńuwielbiam zielniki, ja Boryśko podrosnie kupię na pewno.
OdpowiedzUsuńSuper książka, zakupię będzie w sam raz na wiosenne dni
OdpowiedzUsuń