Już na pierwszy rzut oka widać podobieństwo. Niby włos inny, oczy też, ale podobni są! Ewa i Albert.
Długo się nie zastanawiałam. Popatrzyłam na serię o Albercie i już wiedziałam, która książka idealnie nada się na lekturę dla Ewy. Nie zaglądając do środka zadecydowałam. Może dlatego, że każdego ranka wołam: - Ewa, Ewka, pospiesz się! :)
Albert z czasem jest trochę na bakier - niby potrafi bardzo szybko zjeść kaszkę, odnieść miskę do zlewu, umyć zęby i spakować się do przedszkola, ale na przykład droga z pokoju do kuchni... Niesamowicie to musi długi być dystans, skoro przyjście na śniadanie zajmuje Albertowi całą wieczność! ;) I nie, że Albert się leni! Albert to bardzo zajęty młody człowiek, który dba: by lalka również się ubrała, by odnalezione kółko od autka zostało precyzyjnie zamocowane (a samochód odstawiony), by podarta kartka w książce została naprawiona, by tata miał swoją gazetę... I wciąż tylko woła: - Zaraz, tylko jeszcze...! Zaraz! :)
A tata czeka. I coraz bardziej zniecierpliwiony jest. Za każdym razem, gdy podglądamy, co robi Albert - możemy również zerknąć, czym akurat zajmuje się jego tata*, wystarczy spojrzeć na zegar! :)
A tymczasem Ewa... Leży, śpi, bawi się ludzikami, ogląda coś, gada z Tramalem, zjada śniadanie w żółwim tempie... - Ewa! Pospiesz się!
- Zaraz, tylko jeszcze... poczytamy o Albercie! ;)
Za realizm, za humor, za ilustracje i zegary. Za dialogi i wspólny śmiech na końcu. Lubimy książkę o Albercie!
* początkowo myślałam, że to dziadek Alberta! od razu go polubiłam za poczucie humoru, czytanie gazet przy stole i bezustanne kurzenie fajki ;)
Pospiesz się, Albercie, tekst i ilustracje: Gunilla Bergström,
tłumaczenie: Katarzyna Skalska, Wydawnictwo Zakamarki KLIK
(w serii jest jeszcze: Nieźle to sobie wymyśliłeś, Albercie oraz Dobranoc, Albercie Albertsonie)
PS A swoją drogą ten Albert... To całkiem dojrzały przedszkolak! Ma już 40 lat, wiedzieliście? :) Więcej dowiecie się na WWW Wydawnictwa Zakamarki KLIK
u nas taki Albert juz mieszka w domu.... pod postacię mojego synka....
OdpowiedzUsuńskądś znam to: MOZEMY SZYBCIEJ KUBUSIU?
bardzo fajna książeczka,nie znałam tej serii...
pozdrawiam
Również posiadamy żeński odpowiednik Alberta ;) A seria bardzo nam przypadła do gustu. No i tak w ogóle to jakiś sponsor by sie przydał, bo nie nadazam z zamawianiem i płaceniem za te wielgachne paczki ;))) i to tuż przed świętami... ;)
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie to dzieci już tak mają, celebruja każda chwilę, to tylko tym dorosłym tak sie wszędzie śpieszy. Zwłaszcza teraz, tuż przed świętami ;)
Usuńfajny ten Albert i Ewa też fajna :)
OdpowiedzUsuńu nas odpowiednikiem A jest właśnie E, ech ;)
Muszę ją mieć :) Prezentuje się fantastycznie!
OdpowiedzUsuńCiekawa...ilustracje ma fajne:)))
OdpowiedzUsuńMój mąż jest takim Albertem zdecydowanie:P
O! A ja właśnie się zastanawiałam nad zakupem tej książki dla "mojego domowego Alberta" ;) Przekonałaś mnie :) Musimy ją mieć ;) ach!
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co Ty tak tą moją ulubioną Ewcię gonisz. Później będziesz wołać Ewa zwolnij! zobaczysz. A wiem co mówię przeca my bliźniaczki :)
OdpowiedzUsuńjuż wołam! jak popyla w śniegowcach, to ino lecę za nią i błagam o litość :)
Usuńjuż go lubię! kiedy wychodzimy na spacer, ja wołam i pospieszam Lenuśkę, Lenuśka woła kota Paska i z wyrzutem rzuca w przestrzeń:"Gdzie on znowu się podział?! Zawsze mi ucieka"
OdpowiedzUsuńŚmieszny ten Albert :)
OdpowiedzUsuńCzarno- biała Ewa świetna! :)
Poznałam takiego dorosłego Alberta,
OdpowiedzUsuńktóry dzięki swojej albertowatości żyje - spóźnił się do pracy
w WTC 11 września tamtego roku ...
Chyba kupię tę książkę, bo ja też poganiam, choć wiem, że nie powinnam :-(
warto zatem odpuścić i albertowatych nie poganiać...
Usuńale cudna książka :) a sesja Ewy świetna
OdpowiedzUsuńOoo, fajna książka, nie słyszałam o niej.
OdpowiedzUsuńDla mnie nowość :) Fajna. Zaciekawiająca.
OdpowiedzUsuńNo, i jakie cudne fotki w tym poście :)))
a ja ja mam w wersj szwedzkiej albert tam nazywa sie alfons aberg
OdpowiedzUsuńpozdrawiam