Papcia z papą je ebek z maho ;)
Zatem trochę zmokłyśmy w drodze do domu. Jesienny deszcz w środku zimy. I ja, taka trochę myślami nieobecna, bułkę przekroiłam, a żeby radość była większa - nie pożałowałam masła. Połowa dla niej, połowa dla mnie. Talerzyk stawiam na stole, a z moją połówką dryfuję po pokoju. Trochę sprzątam, trochę przysiadam przy komputerze. I słyszę wtedy:
- Mamo, a nie wolisz usiąść naprzeciwko? Tak najbliżej?
Patrzę i jakbym pierwszy raz ją widziała - jak ona urosła!
- Oczywiście, że wolę.
Ileż to rzeczy wydarzyło się w jej życiu! W samym tylko 2012 roku (nie wspominając o 2011 i 2010)! Ewa pożegnała się ze smokiem, zmieniła łóżko na dorosłe (i porzuca je w nocy na rzecz naszego ;)), jadła i piła przeróżne nowe rzeczy, nauczyła się układać puzzle (teraz układa 48 elementów!), usamodzielniła się w kwestii nocnika, przeczytała kilkadziesiąt książek, zaczęła chodzić do klubu malucha i poznała mnóstwo, MNÓSTWO nowych słów! Mówi przez cały czas. I śpiewa. Naprawdę dużo śpiewa. SERIO. Nawet przebój Elektrycznych Gitarach, ten o zaplutych chodnikach, piciu i paleniu (tu pozdrawiamy M.). Nie jestem w stanie wynotować wszystkich tych rzeczy, których się nauczyła, które mówi, wymyśla... Ale spisałam kilka słów/zwrotów i dopisałam daty, kiedy je usłyszałam, tak - żeby nie zapomnieć :) A Wy, notujecie dziecięce stworki językowe? :)