Każdy ma jakiegoś bzika
Nikt nie wie, kiedy to się zaczęło, to raczej jeszcze nie nałóg, ale całkiem pokaźnych rozmiarów słabość... Co po książkach dla dzieci i kolorowych taśmach dekoracyjnych? Stemple i stempelki, rzecz jasna :)
Całkiem niedawno wybór był marny i w większości sklepów z artykułami papierniczymi znaleźć można było tylko plastikowe koszmarki - brzydkie w formie, z paskudnym wzorem i rozlewającym się tuszem. Aż nagle coś w tym temacie się ruszyło... A w mojej szufladzie pojawił się pierwszy stempelek, z pewną nieśmiałością przykulał się drugi, trzeci, czwarty, żeby tym pozostałym smutno nie było, i tak dalej... Niektórzy mają słabość do butów, torebek, kolejnych wydań tej samej książki, ceramicznych figurek, spinaczy... A u mnie stemple, kurde bele ;)
Wróbelek, który według jego twórców jest pamiątką z Warszawy :) Na własne potrzeby przerobiłam go na wróbla ogólnopolskiego i pozwalam mu latać tu i ówdzie. Pieczątkę z wróblem warszawskim, ale także m.in. z Pałacem Kultury, warszawską palmą czy Syrenką stworzyło Malu Studio. Widziałam, że ostatnio pojawiło się u nich towarzystwo dla warszawskiego wróbla - krakowski gołąb :) Podoba mi się pomysł i wykonanie, obserwuję z sympatią i czekam na wersję z poznańskimi koziołkami...
Pieczątka z adresem bloga i imienna Ewki to prezent :) Tym fajniejszy, że stemple te są recyklingowe! W pewnym urzędzie likwidowano stary rodzaj pieczątek, te z drewnianymi uchwytami. Po usunięciu danych, uchwyty wyrzucano. Nie wszystkie, jak widać ;) Wystarczyło, za niewielkie pieniądze, zamówić konkretny napis, przykleić i już :) Dziękuję!
Drobne stempelki ze zwierzakami są ze sklepu Pepco, komplet ośmiu kosztował mniej niż 8 zł :) Ale te należą do Ewy, bo Ewka - jak przystało na córkę swojej matki - słabość podziela i jest dumną posiadaczką niezłego zestawu* ;) A Wy? Co Was kręci? :))
* Te też należą do niej KLIK :)
Całkiem niedawno wybór był marny i w większości sklepów z artykułami papierniczymi znaleźć można było tylko plastikowe koszmarki - brzydkie w formie, z paskudnym wzorem i rozlewającym się tuszem. Aż nagle coś w tym temacie się ruszyło... A w mojej szufladzie pojawił się pierwszy stempelek, z pewną nieśmiałością przykulał się drugi, trzeci, czwarty, żeby tym pozostałym smutno nie było, i tak dalej... Niektórzy mają słabość do butów, torebek, kolejnych wydań tej samej książki, ceramicznych figurek, spinaczy... A u mnie stemple, kurde bele ;)
Większość stempli - te z Alicją (w puszce, zestaw czterech), aparat, kotek, jabłuszko i komoda z pieczątkowymi szufladami - pochodzi z chyba dobrze Wam znanego sklepu ScandiLoft. Największą nowością w mojej szufladzie jest pewien wróbelek...
Wróbelek, który według jego twórców jest pamiątką z Warszawy :) Na własne potrzeby przerobiłam go na wróbla ogólnopolskiego i pozwalam mu latać tu i ówdzie. Pieczątkę z wróblem warszawskim, ale także m.in. z Pałacem Kultury, warszawską palmą czy Syrenką stworzyło Malu Studio. Widziałam, że ostatnio pojawiło się u nich towarzystwo dla warszawskiego wróbla - krakowski gołąb :) Podoba mi się pomysł i wykonanie, obserwuję z sympatią i czekam na wersję z poznańskimi koziołkami...
Pieczątka z adresem bloga i imienna Ewki to prezent :) Tym fajniejszy, że stemple te są recyklingowe! W pewnym urzędzie likwidowano stary rodzaj pieczątek, te z drewnianymi uchwytami. Po usunięciu danych, uchwyty wyrzucano. Nie wszystkie, jak widać ;) Wystarczyło, za niewielkie pieniądze, zamówić konkretny napis, przykleić i już :) Dziękuję!
Drobne stempelki ze zwierzakami są ze sklepu Pepco, komplet ośmiu kosztował mniej niż 8 zł :) Ale te należą do Ewy, bo Ewka - jak przystało na córkę swojej matki - słabość podziela i jest dumną posiadaczką niezłego zestawu* ;) A Wy? Co Was kręci? :))
* Te też należą do niej KLIK :)