Jeden? Nieee! Ponad 140! :)
Obudzi się taka o 6.50 i zawiadomi wszystkich: - Zamrugały mi oczka! - Mamo, ja już wieki spszontam, to niesprawiedliwe! - potrafi mi powiedzieć. Albo, bawiąc się swoimi ludzikami, zdobywa się na wyznanie: - Ludziczek. Czy go lubisz, mamo? Bo ja go tesz lubię. Bo ma takie ujywające się nóżki... W kuchni, kiedy stoi na stołku i obserwuje tatę, który przyprawia mięso, zapyta: - Mosze ja pszypiepszę? I potrafi to zrobić, oj potrafi... ;) I ostatnio, oprócz nadużywania słów EWIDENTNIE i POZA TYM, chce mieć psa. Takiego jak jej kuzynka.
W jej małej główce zrodził się nawet bardzo niecny plan. Zgubienia Tramala. Wyobrażacie sobie? Kota nam chce zgubić, by w jego miejsce psa przytachać. Długo milczała wieczorną porą, by wreszcie wyartykułować, co jej po głowie chodzi. No to ja tłumaczę. Że przecież Tramaluch to nasza rodzina, że kochamy, że dbamy, opiekujemy się. Że to nie zabawka. Że odpowiedzialność. Że mi to by było bardzo smutno, gdyby Tramal się zgubił, płakałabym!
I ona mi wtedy: - To ja cię, mamo, ewidentnie wtedy pszytulę. Poza tym lubię cię pszytulać! :) No to co ja mogę? Zaprosiłam psa do domu. Całe stado psów! Ponad 140! O! Wzięłam i policzyłam je :) I teraz i Ewa zadowolona, i Tramal jakby spokojniejszy. I tylko czasem pada zdanie: - A te psy? To one mi majtek nie ugjizą? ;)
Majtek nie gryzą, kapcie też zostawiły w spokoju. Nie sikają po dywanach. Nie szczekają w nocy. Może i nie potrafią zajrzeć nam w oczy z bezgraniczną psią miłością, ale muszą nam wystarczyć. Tramal je akceptuje, Ewa namiętnie wyprowadza :) Znajdziecie je u Lyckigtbarn (FB). Jest też stado lwów i sukienka, która ma dwa atrybuty, które Ewkę z nóg zwalają - falbanę i kieszonkę... :D Jak jest falbana, to trzeba tańczyć, czyż nie? ;) Ale sukienkę pokażemy innym razem.