WW - Wygoda Wymagana :)
Przechadzam się po blogach modowych związanych z dziećmi, tu przystanę, tam przystanę, westchnę raz czy drugi... No ja się na modzie nie znam zupełnie! :) Żebyście widzieli, jak stoję przed komodą Ewy i staram się górę z dołem zestawić. Pot na czole, nerwowy tik, no mordęga! ;) Gdzieś tam kołacze, że jak gładka góra, to wzorek na dole może być... Bo żeby dwa wzory zestawiać - ooo, to wyższa szkoła jazdy. Dla mnie to wcale nie są proste zagadnienia, nie śmiać mi się tu! :)
A Ewa? Ewa ma dwa wymagania. Po pierwsze - ciuch musi jej się podobać, musi go lubić. Po drugie - musi jej być wygodnie. Ale tak naprawdę WYGODNIE. To znaczy, że ona musi sama umieć założyć i zdjąć. Że musi mieć zupełny luz, żeby nogę wysoko podnieść, gdzieś się wdrapać, majtnąć nogą, rękę zarzucić na trzepak. To czy coś się u nas przyjmie, wiadomo po kilkunastu minutach. Ewa się ubiera i albo zapomina, że ma na sobie ubrania i szaleje do końca dnia, albo zrzuca z siebie (często wszystko), biega z dzikim chichotem na ustach w samych majtach i odmawia dalszej współpracy w temacie danego ubranka...
Taaak. Nie jedna sukienka została odrzucona, nie dwie, nie trzy nawet. Łatwo nie jest ;) Całe szczęście dla nas liczy się to samo, co dla niej! To coś, co sprawia, że dany ciuch lubimy i wygoda, rzecz jasna.*
Polskich firm, które szyją ubranka jest coraz więcej i lista ciągle rośnie. Dziś możemy słów kilka powiedzieć o trzech, skoro ich ubranka mamy i używamy... A na deser nasza ulubiona sieciówka i pytanie do Was :)
Zimowe spodnie od Zezuzulli... Wiecie, co w nich lubię najbardziej? Są ciepłe i mają bardzo delikatne ściągacze. Na tyłku się trzymają, ale niczego nie uciskają. Każda wyprawa w foteliku samochodowym, każda długa podróż - tylko w nich. Czy ich letnia wersja będzie równie przez nas uwielbiana? :) Myślę, że tak. Na razie wciąż czekamy na cieplejsze dni, nadejdą chyba, co? :) Bo jak nie, to jedziemy nad morze w zimowych!
A lisy z bluzki? Lisy od Zezy (czy inne niedźwiedzie) po prostu trzeba mieć ;) Bardzo czekałam na pierwszą kolekcję i nie wyobrażałam sobie, żeby nie przygarnąć jakiegoś Zezuzullowatego zwierzaka :) To mam. Stado lisów...
Granatowe spodnie streetowe i szary t-shirt z kotem są z maybe4baby. Spodnie granatowe, bo uwielbiamy połączenie z czerwonym lub białym. Można wywijać. Nogawki spodni. Można też wywijać w nich, bo świetnie się do tego nadają :) T-shirt z kotem - chyba nie muszę się tłumaczyć? :) Jakiś czas temu szukałam koszulki z kotem na serwisie aukcyjnym... I były, owszem. Z brokatem. Z cekinem. Z kreskówek. Słodkie, słodsze, przesłodzone. Ten jest akurat. Niedopowiedziany taki trochę, lubimy go :)
Spodnie z Kuklo. Rany, te spodnie to niezniszczalne są! Mamy je już bardzo długo, bo Ewa dostała je od cioci A. prawie rok temu! Nosimy, pierzemy, nosimy, pierzemy. Ewa się czołga, na czworakach biega, zjeżdżalnię raz za razem zalicza. A one nic. Bezczelne ;)
Sieciówka. Dla nas to KappAhl, choć od kiedy w Polsce pojawił się Lindex... To prawie zdetronizował sklep na K. :) Lubię ich jakość i to, że w przeciwieństwie do mnie, umieją łączyć kolory i wzory ;) I lubię to, że mogłam kupić bluzkę za nadrukiem której stoi Ingela P Arrhenius :) Obie bluzki ze zdjęcia mamy od cioci N., jeszcze raz dziękujemy! :*
Ostatnia sprawa. Na dziś ;) Kiedy rozpakowałam chustę wielofunkcyjną Twister z koperty - miałam mieszane uczucia. Ot, taka cieniutka szmatka. Komin. Nawet nie obszyty... A teraz? Teraz szmatka w ciągłym użyciu :) Nic lepiej nie trzyma jej loków z daleka od oczu. Nic tak łatwo nie zamienia się w okrycie głowy przed słońcem lub deszczem. W wersji zwiniętej opaski, w roli chustki na głowę lub szyję - idealna. Nasza jest ze sklepu ForKidi.
Dobra. To ja teraz czekam na Wasze opinie :) Znacie polskie marki, polecacie jakieś? A sieciówki? Które Wasze ulubione? Dlaczego? :)
* I nigdy nie mogliśmy zrozumieć, po co dla noworodków ktoś projektuje ubranka z zapięciem na plecach? Skoro maluch większość czasu leży, właśnie na plecach? Dostawaliśmy masę ubranek, które - mimo że ładne były - dyskwalifikowaliśmy właśnie przez te beznadziejne rozwiązania...
A Ewa? Ewa ma dwa wymagania. Po pierwsze - ciuch musi jej się podobać, musi go lubić. Po drugie - musi jej być wygodnie. Ale tak naprawdę WYGODNIE. To znaczy, że ona musi sama umieć założyć i zdjąć. Że musi mieć zupełny luz, żeby nogę wysoko podnieść, gdzieś się wdrapać, majtnąć nogą, rękę zarzucić na trzepak. To czy coś się u nas przyjmie, wiadomo po kilkunastu minutach. Ewa się ubiera i albo zapomina, że ma na sobie ubrania i szaleje do końca dnia, albo zrzuca z siebie (często wszystko), biega z dzikim chichotem na ustach w samych majtach i odmawia dalszej współpracy w temacie danego ubranka...
Taaak. Nie jedna sukienka została odrzucona, nie dwie, nie trzy nawet. Łatwo nie jest ;) Całe szczęście dla nas liczy się to samo, co dla niej! To coś, co sprawia, że dany ciuch lubimy i wygoda, rzecz jasna.*
Polskich firm, które szyją ubranka jest coraz więcej i lista ciągle rośnie. Dziś możemy słów kilka powiedzieć o trzech, skoro ich ubranka mamy i używamy... A na deser nasza ulubiona sieciówka i pytanie do Was :)
Zimowe spodnie od Zezuzulli... Wiecie, co w nich lubię najbardziej? Są ciepłe i mają bardzo delikatne ściągacze. Na tyłku się trzymają, ale niczego nie uciskają. Każda wyprawa w foteliku samochodowym, każda długa podróż - tylko w nich. Czy ich letnia wersja będzie równie przez nas uwielbiana? :) Myślę, że tak. Na razie wciąż czekamy na cieplejsze dni, nadejdą chyba, co? :) Bo jak nie, to jedziemy nad morze w zimowych!
A lisy z bluzki? Lisy od Zezy (czy inne niedźwiedzie) po prostu trzeba mieć ;) Bardzo czekałam na pierwszą kolekcję i nie wyobrażałam sobie, żeby nie przygarnąć jakiegoś Zezuzullowatego zwierzaka :) To mam. Stado lisów...
Granatowe spodnie streetowe i szary t-shirt z kotem są z maybe4baby. Spodnie granatowe, bo uwielbiamy połączenie z czerwonym lub białym. Można wywijać. Nogawki spodni. Można też wywijać w nich, bo świetnie się do tego nadają :) T-shirt z kotem - chyba nie muszę się tłumaczyć? :) Jakiś czas temu szukałam koszulki z kotem na serwisie aukcyjnym... I były, owszem. Z brokatem. Z cekinem. Z kreskówek. Słodkie, słodsze, przesłodzone. Ten jest akurat. Niedopowiedziany taki trochę, lubimy go :)
Spodnie z Kuklo. Rany, te spodnie to niezniszczalne są! Mamy je już bardzo długo, bo Ewa dostała je od cioci A. prawie rok temu! Nosimy, pierzemy, nosimy, pierzemy. Ewa się czołga, na czworakach biega, zjeżdżalnię raz za razem zalicza. A one nic. Bezczelne ;)
Sieciówka. Dla nas to KappAhl, choć od kiedy w Polsce pojawił się Lindex... To prawie zdetronizował sklep na K. :) Lubię ich jakość i to, że w przeciwieństwie do mnie, umieją łączyć kolory i wzory ;) I lubię to, że mogłam kupić bluzkę za nadrukiem której stoi Ingela P Arrhenius :) Obie bluzki ze zdjęcia mamy od cioci N., jeszcze raz dziękujemy! :*
Ostatnia sprawa. Na dziś ;) Kiedy rozpakowałam chustę wielofunkcyjną Twister z koperty - miałam mieszane uczucia. Ot, taka cieniutka szmatka. Komin. Nawet nie obszyty... A teraz? Teraz szmatka w ciągłym użyciu :) Nic lepiej nie trzyma jej loków z daleka od oczu. Nic tak łatwo nie zamienia się w okrycie głowy przed słońcem lub deszczem. W wersji zwiniętej opaski, w roli chustki na głowę lub szyję - idealna. Nasza jest ze sklepu ForKidi.
Dobra. To ja teraz czekam na Wasze opinie :) Znacie polskie marki, polecacie jakieś? A sieciówki? Które Wasze ulubione? Dlaczego? :)
* I nigdy nie mogliśmy zrozumieć, po co dla noworodków ktoś projektuje ubranka z zapięciem na plecach? Skoro maluch większość czasu leży, właśnie na plecach? Dostawaliśmy masę ubranek, które - mimo że ładne były - dyskwalifikowaliśmy właśnie przez te beznadziejne rozwiązania...