Nudzie w aucie mówimy: - Nie! :)
Prawda jest taka, że najważniejszym gadżetem podczas podróży jesteśmy dla niej my - współtowarzysze, pasażerowie, kompani, zabawiacze, osoby wydające jedzenie, eksperci od wszystkiego... Była taka podróż, że przez ponad 100 kilometrów śpiewaliśmy wespół-zespół hit Fasolek pt. Ogórek. I jeszcze raz, kolejny, ponownie. Może i zawroty głowy murowane podczas monotonnego śpiewu: "Wesoło jesienią w ogródku, na grządce...", ale lepsze to niż ryk, prawda? ;)
Bo nie wspominam z rozrzewnieniem podróży z Ewką w wersji mini. Przerwy na przewijanie, na plecków rozprostowanie, częste karmienie i pojenie. I ta nuda. Bo ile można "gugać", "kukać", piszczeć zabawkami, bezpieczne lusterko pokazywać? Gdy los nam sprzyjał - Ewka spała, ale gdy oczu zamknąć nie zamierzała... Brrr, łatwo nie było.
Co innego taka trzylatka :) Pogadać można, na milion pytań odpowiedzieć, pośpiewać, dogadać się, kiedy robimy postój, a nawet zaproponować drzemkę :) Od kilku dni możemy nawet dużo więcej! Dostaliśmy od Tuloko Bezpieczny Stolik Podróżnika. Złożony - to spora, płaska kosmetyczka ;) Rozłożony - duża przestrzeń do zabawy wszelakiej. U nas sprawdziły się autka, drobne zabawki, ludziki, flamastry w zestawie z blokiem, ale i kolorowanka (zeszyt do łączenia dużych kropek). Jechały z nami również książki (niespodzianka! ;)), ale ze względu na spore zachmurzenie - poprzestałyśmy na oglądaniu ilustracji. Pewnie zdałyby egzamin także proste układanki czy memo, ale nasza podróż nie była aż tak długa... ;)
Stolik montuje się prosto - trzymają go dwa zapięcia, które pewnie dziecko może obsłużyć samo, u nas to była premiera i pierwsze użycie - stąd moja obecność na tylnej kanapie :) Całość jest lekka i dość miękka, choć nie na tyle, by przeszkadzało to w rysowaniu czy zabawie. Największym hitem dla mnie są boczne kieszenie na dobra wszelakie oraz wysokie ścianki boczne, dzięki którym nie nurkowałam na podłogę w poszukiwaniu Ewkowych drobiazgów :)
Bo nie wspominam z rozrzewnieniem podróży z Ewką w wersji mini. Przerwy na przewijanie, na plecków rozprostowanie, częste karmienie i pojenie. I ta nuda. Bo ile można "gugać", "kukać", piszczeć zabawkami, bezpieczne lusterko pokazywać? Gdy los nam sprzyjał - Ewka spała, ale gdy oczu zamknąć nie zamierzała... Brrr, łatwo nie było.
Co innego taka trzylatka :) Pogadać można, na milion pytań odpowiedzieć, pośpiewać, dogadać się, kiedy robimy postój, a nawet zaproponować drzemkę :) Od kilku dni możemy nawet dużo więcej! Dostaliśmy od Tuloko Bezpieczny Stolik Podróżnika. Złożony - to spora, płaska kosmetyczka ;) Rozłożony - duża przestrzeń do zabawy wszelakiej. U nas sprawdziły się autka, drobne zabawki, ludziki, flamastry w zestawie z blokiem, ale i kolorowanka (zeszyt do łączenia dużych kropek). Jechały z nami również książki (niespodzianka! ;)), ale ze względu na spore zachmurzenie - poprzestałyśmy na oglądaniu ilustracji. Pewnie zdałyby egzamin także proste układanki czy memo, ale nasza podróż nie była aż tak długa... ;)
Stolik montuje się prosto - trzymają go dwa zapięcia, które pewnie dziecko może obsłużyć samo, u nas to była premiera i pierwsze użycie - stąd moja obecność na tylnej kanapie :) Całość jest lekka i dość miękka, choć nie na tyle, by przeszkadzało to w rysowaniu czy zabawie. Największym hitem dla mnie są boczne kieszenie na dobra wszelakie oraz wysokie ścianki boczne, dzięki którym nie nurkowałam na podłogę w poszukiwaniu Ewkowych drobiazgów :)
I tak oto mamy trzeci gadżet, który uprzyjemnia nam podróż... Wcześniejsze, to rzeczy praktyczne - osłonka przeciwsłoneczna na szybę oraz nakładka na pas (dla mnie, po przejściu na fotelik 15-36 kg, to absolutny must have). Na razie wystarczy. Wszak i tak najważniejszym gadżetem podczas podróży jesteśmy dla niej my - współtowarzysze, pasażerowie, kompani, zabawiacze, osoby wydające jedzenie, eksperci od wszystkiego... ;)
Dziękujemy Tuloko za możliwość testowania Bezpiecznego Stolika Podróżnika :)