Takie tam. Pogawędki III
Człapiemy z przedszkola:
- Mamo, mamo! Miałam dziś kupić z Manikiem [miś, wcześniej Hugo - przyp. autorka bloga] auto nowe!
- Tak, a jakie?
- Nie wiem, mów maijki.
Rozglądam się, rzucam marki, które wpadają mi w oko:
- Nissan, Skoda, Volkswagen, Opel...
- Już wiem! Kupimy Opela różowego!
(wieczorem)
- A wiesz, mamo? Kupiliśmy auto dzisiaj. Opela różowego. Ale tylko kierownicę i maskę..
- Jak dorosnę - zostanę autownikiem i muzykiem. Autownik to taki ktoś, kto jeździ autem. Ja lubię jeździć autem. A muzyk to ten, co sprzedaje instrumenty...
Ja, zmęczona:
- Ewa, a jakbyś chwilę nie śpiewała, to coś by się stało złego?
- Tak, stałoby się. CICHOŚĆ.
Patrzę na nią:
- Ale ładnie wyglądasz...
- Yhy, też to zauważyłam.
- Panie pomagają innym dzieciom ubierać buty, a ja to taka zdolnica jestem, że sama ubieram...
- Jak bierzesz mnie, tata, na barana... To czuję, że jestem dorosła.
Pytam sobie, a co mi szkodzi:
- Dlaczego ty właściwie do nas przychodzisz codziennie w nocy?
- Dobje pytanie. Bo to taka zasada. Dzieci ją mają, jak nie przyjdą to przyjdzie policjant i zabierze je do swojego domu.
(nie wiem, doprawdy nie wiem, kto ją policjantem straszył... o_O)
Po przedszkolu:
- Wiesz, mamo? Alan nie myje zębów.
- Skąd wiesz?
- Widzę jano, jak przychodzi, że ma bjudne...
- Czyli jakie są? Żółte? Beżowe?
- Czajne..
;]
Wyznanie:
- Już mi to sejce tak nie bije o szkielet mocno.
- A biło ci? - dopytuję zaskoczona.
- Tak, jak źle puzzle układałam...
Wieczorna pogaduszka:
- Wiesz, mamo, dlaczego mam tam zgaszone światło?
- Nie wiem.
- Bo tam potwój śpi.
- A ty się go nie boisz się? Potwora tego?
- Nieeee, ma na imię Bogdan i je tylko zwierzęta i ciuchcie.
- Tramal!!! Wiercisz się, jak mucha w smole!
- Jak będzie jodzeństwo siostja, to damy imię Lucynka, jak chłopczyk... To wyślemy paczką do Ijlandii!
(nie wiem, nie wiem... droga taka paczka? tak trochę ponad 3 kg? ;))
- Jak już będzie to jodzeństwo, to ja mu będę pokazywała: co i jak. Tylko, że ja nie wiem jak i co...
- Mamo, mamo! Miałam dziś kupić z Manikiem [miś, wcześniej Hugo - przyp. autorka bloga] auto nowe!
- Tak, a jakie?
- Nie wiem, mów maijki.
Rozglądam się, rzucam marki, które wpadają mi w oko:
- Nissan, Skoda, Volkswagen, Opel...
- Już wiem! Kupimy Opela różowego!
(wieczorem)
- A wiesz, mamo? Kupiliśmy auto dzisiaj. Opela różowego. Ale tylko kierownicę i maskę..
Nasz blok. Żółty, z brązowym paskiem.
- Jak dorosnę - zostanę autownikiem i muzykiem. Autownik to taki ktoś, kto jeździ autem. Ja lubię jeździć autem. A muzyk to ten, co sprzedaje instrumenty...
Ja, zmęczona:
- Ewa, a jakbyś chwilę nie śpiewała, to coś by się stało złego?
- Tak, stałoby się. CICHOŚĆ.
Patrzę na nią:
- Ale ładnie wyglądasz...
- Yhy, też to zauważyłam.
Rodzina. Ja już z brzuchem. Tramal brązowy.
- Panie pomagają innym dzieciom ubierać buty, a ja to taka zdolnica jestem, że sama ubieram...
- Jak bierzesz mnie, tata, na barana... To czuję, że jestem dorosła.
Ewkowa wersja okładki książki Miasteczko Mamoko.
Pytam sobie, a co mi szkodzi:
- Dlaczego ty właściwie do nas przychodzisz codziennie w nocy?
- Dobje pytanie. Bo to taka zasada. Dzieci ją mają, jak nie przyjdą to przyjdzie policjant i zabierze je do swojego domu.
(nie wiem, doprawdy nie wiem, kto ją policjantem straszył... o_O)
Niedźwiedź.
- Wiesz, mamo? Alan nie myje zębów.
- Skąd wiesz?
- Widzę jano, jak przychodzi, że ma bjudne...
- Czyli jakie są? Żółte? Beżowe?
- Czajne..
;]
Wyznanie:
- Już mi to sejce tak nie bije o szkielet mocno.
- A biło ci? - dopytuję zaskoczona.
- Tak, jak źle puzzle układałam...
Wieczorna pogaduszka:
- Wiesz, mamo, dlaczego mam tam zgaszone światło?
- Nie wiem.
- Bo tam potwój śpi.
- A ty się go nie boisz się? Potwora tego?
- Nieeee, ma na imię Bogdan i je tylko zwierzęta i ciuchcie.
- Tramal!!! Wiercisz się, jak mucha w smole!
Wielbłądzik.
(nie wiem, nie wiem... droga taka paczka? tak trochę ponad 3 kg? ;))
- Jak już będzie to jodzeństwo, to ja mu będę pokazywała: co i jak. Tylko, że ja nie wiem jak i co...