- Smakował ci dziś obiad? - rzucam niezobowiązująco. - Tak. Była zupa kluseczkowa - odpowiada. A ja przyglądam się jej bluzeczce - może zdradzi mi, co prócz kluseczek było w miseczce, bo Ewka właśnie skończyła rozmowę na ten temat. - A jak leżakowanie? Udało ci się zasnąć? - no drążę, nudno drążę. Chwila niepewności. - Taak. Zaspałam nawet - mówi. Czyli właściwie nie wiem, czy spała, czy nie. Ale w sumie - co za różnica? ;)
Kasza jaglana z musem morelowym, orzechy włoskie, migdały. Kanapki wiosenne z sałatą i jajkiem, posypane szczypiorkiem. Makaron w sosie serowym z gotowanymi brokułami i marchewką. Rzodkiewka, ogórek świeży, borówki, arbuz, sorbet owocowy. Czy Pani Dorota i Pani Lucyna z przedszkolnej kuchni nie mogłyby pakować dla mnie tych pyszności do termosu obiadowego? Zróżnicowane menu, które kuchnia serwuje przedszkolakom zwyczajnie mnie onieśmiela. A tu buła, buła i truskawki. Taki to nasz babski piknik :)
Rano. - Pa, mamusiu. Będę tęsknić - rzuca i NAWET SIĘ NA MNIE NIE OGLĄDA. Idzie do przedszkola, nie ma czasu na sentymenty. Kto wie, kogo spotka w szatni, gdzie pójdą na spacer i co pysznego zje na drugie śniadanie. Czy będzie bawić się w rodzinę? Lekarza? Czy wróciła Nadia? Czy pojawi się nowy konflikt z Julką? Czy spodoba jej się dzisiaj na rytmice? Czy będzie miała z kim porozmawiać podczas leżakowania? Ta nasza czterolatka. Już prawie średniak. Jeszcze tylko przez tydzień - maluch.
Jak fajnie pod koniec roku przedszkolnego odetchnąć z ulgą. Nie dlatego, że to już koniec. Udało się! Te nasze nerwy, niepokój, wahanie... Przedszkole okazało się wspaniałą przygodą. A mogło być inaczej. Początki wyglądały dobrze. Później pojawił się kryzys, lęk, płacz, obgryzanie paznokci (jej w ciągu dnia, nasze pod osłoną nocy ;)). Wtedy z niepokojem patrzeliśmy na smutną nie-Ewkę. Wystraszeni zmieniliśmy przedszkole. Różnicę było widać już po pierwszym dniu. Każdy kolejny krzyczał nam do ucha, że dobrze zrobiliśmy. A teraz? Teraz zostało jej tylko pięć dni w grupie maluszków...
- To przyjdą nowe maluchy? A starszaki pójdą do szkoły? A my będziemy średniakami? - dopytuje. - I nie będzie leżakowania! - krzyczy. Ona się cieszy, my się cieszymy. Teraz każdy dzień będzie jeszcze wspanialszy. A przecież niedawno to ona stała na końcu korytarza, przy wieszaczku z myszką, z wielkimi oczyskami. Teraz biegnie w podskokach, zagaduje dzieci, domowe historie wypaplane są WSZYSTKIM (którzy nie uciekną ;)) już minutę po zdjęciu butów. A na dobry koniec roku przedszkolnego, wakacje i jeszcze lepszy początek nowego: - Ten, ten plecak* chcę! Ten z ptakolcem. Co to za kolor ten z boku? - interesuje się. - Musztardowy - mówię. - Myślisz, że będą na mnie mówić MUSZTARDKA?
Już nie przepuszcza wszystkich na zjeżdżalni, już nie boi odezwać się, kiedy ktoś się przepycha, coś jej wyrwie. Odnajduje się w grupie, choć nie jest typem lidera. Potrzebuje czasu, żeby się rozkręcić. Coraz częściej zaskakuje mnie jej odwaga, to jak się przełamuje... Duża zasługa w tym przedszkola, ale i niektórych lektur. O tym jednak będzie w kolejnym wpisie... :)
* Plecak jest - prócz tego, że musztardowo-różowy i z ptakolcem ;) - wodoodporny, lekki, miękki i MOŻNA GO PRAĆ W PRALCE :) Można go również w odpowiednim miejscu podpisać oraz regulować szelki. Czego chcieć więcej? Za ptakolca w szpilkach dziękuję dystrybutorowi marki Oops w Polsce :) O termosie będzie więcej przy okazji wpisu wyprawkowego...
Ale ten rok szybko minął...
OdpowiedzUsuńMiło się czyta, że Ewka tak pięknie się odnalazła w przedszkolnej rzeczywistości :)
Nas już niedługo czeka TEN czas :) boję się, ale jestem też pełna optymizmu patrząc na Olka i jego relacje z rówieśnikami :)
Trzymajcie się Dziewczyny!
Plecak CUDO!!!
Lektury na odwagę pilnie poszukiwane! Czekam na kolejny wpis :)
OdpowiedzUsuńA co to za przedszkole? Możesz zdradzić? To menu brzmi jak piękny sen ;)
OdpowiedzUsuńWolałabym napisać na prv :) Złap mnie przez e-mail lub wiadomość FB :)
UsuńTak :) , niesamowicie "dorosłe" już te nasze średniaki. Maja uwielbia swoje przedszkole , a my cieszymy się wraz z nią . Przedszkolne menu jest świetne, bo u nas w domu to też tylko kanapki, paróweczki, bułeczki mleczne z dan cake i tak na zmianę ;P
OdpowiedzUsuńI ja zawsze z nadzieją na bardziej szczegółowe poznanie przedszkolnego jadłospisu, przeprowadzałam oględziny garderoby Starszej tuż po jej powrocie z przedszkola. Z drugą córką już jakoś inaczej ... Spauzowałam. Nie ma już we mnie tego rodzicielskiego spinania się. Zjadła, to zjadła. Nie zjadła - zje w domu. Jedynie przepytywanki wciąż aktualne :) Jak się bawiłaś w przedszkolu, była Lilka, czy byliście na spacerze. ..? I inne takie tam ;) Młodsza nie lubi tych moich przesłuchań. Muszę być bardzo przebiegła, delikatna i ostrożna - w przeciwnym wypadku nic z Niej nie wyciągnę ;)
OdpowiedzUsuńTaki już nasz los rodziców ... I niestety w tej materii będzie coraz gorzej ...
Gratulacje dla coraz to odważniejszej Ewci :)
OdpowiedzUsuńNo i cudny plecaczek <3
Ptakolec boski :) Średniak jeszcze fajniejszy :) Mam nadzieję, że nasze drugie podejście do przedszkola będzie równie owocne :)
OdpowiedzUsuńAż sie łza a oku kręci..plecak rewelacyjny;)
OdpowiedzUsuńmmm jakie smakołyki na przekąskę :-)) i buciki rewelacyjne :-))
OdpowiedzUsuńPlecak rewelacja ...
co do przedszkolaków ...eeeh tak to już bywa ;-)
moja wędruje do straszaków, moja, przed chwilą jeszcze, taka maleńka :-)
OdpowiedzUsuńplecak plecakiem, ale sandałki fajne! Jakby powiedziała Zosia - mama-sandałek i córcia-sandałek :-)
Te sandały to moja miłość od kilku lat, ale na moich nogach - pierwszy sezon. Na temat trwałości wypowiem się we wrześniu, tymczasem: - O wygodo! Jedyne buty, które mnie nie obtarły, w ogóle! A ja zawsze poobcierana jestem :)
Usuńale co to za sandałki,bo marki dojrzeć nie mogę, a podobają się mi bardzo,szczególnie w środku zimy, i te duże, i te małe.
Usuńpozdrawiam
http://www.saltwater-sandals.com/ Już dwa sezony je nosiłam,w tym jeden podczas ciąży :D
Usuńdzięki za namiar :)
Usuńps.podczytuję Was od niedawna. dzięki za podpowiedzi książkowe - mam w domu niespełna dwulatkę i 2-miesięczniaka :)i nie bardzo orientuję się w ciekawej literaturze dla tychże. dzięki jeszcze raz1
Super plecak. Fajnie, że Ewka odnalazła się w przedszkolnej rzeczywistości. Mój Kuba chodził do przedszkola tylko na cztery godziny, było fajnie on był zadowolony i ja też. Franek teraz idzie do normalnego na dłużej i przyznam, że trochę jestem przerażona. Choć mam wielką nadzieję, że Franek odnajdzie się w nowej sytuacji!
OdpowiedzUsuńSuper, że Ewa tak dobrze się odnajduje w przedszkolnej rzeczywistości. To niezwykle ważne, jaki zapewnimy dzieciom strat w przedszkolno-szkolnym świecie. Czekam na kolejny wpis o pomocnych lekturach. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBrawo, Ewka!
OdpowiedzUsuńU nas debiut przedszkolny od września :)
Pięknie piszesz o swojej córce. Zawsze. Jak dużo widzę podobieństw z moim - tez już za kilka dni - średniaczkiem :) Nawet przyjaciółka Nadia jest. My teraz zmieniamy przedszkole, a więc tak jakby - od nowa wszystko. Mam nadzieję, że pójdzie dobrze. zazdroszczę menu, jest jak z bajki. Plecak przeboski :)
OdpowiedzUsuńJesteśmy na tym samym etapie. Lena od września zmienia przedszkole i wierzę mocno, że jako czterolatka "trafi" lepiej. Piękne mają menu u Ewy. Na nasze od stycznia zgrzytałam zębami - nieciekawy catering i czekoladowe batoniki na podwieczorek. W nowym kuchnia jest na miejscu, więc kanapki nie będą leżakować godzinę przed śniadaniem, a później namoczone przez pomidora i zdechłe zniechęcać dzieci do jedzenia.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak bezpośrednio,ale chciałam zapytać o Twoją opinię na temat tych sandałów. Zakochałam się w nich, ale jestem w ciąży i zastanawiam się czy są na tyle wygodne, żebym mogła je nosić w lato przy opuchnietych nogach. Ja bym je kupiła bez mrugnięcia okiem, ale mój mąż potrzebuje konkretnej opinii haha :) i jeszcze jak z wytrzymałością? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńOczywiście co stopa to opinia - ja nie narzekam. Najlepszą rekomendacją niech będzie to, że właśnie je wyjęłam na trzeci sezon. Mało tego - kupiłam drugą parę :D Są dość specyficzne, bo mają naprawdę cienką i płaską podeszwę. Dla mnie to plus, dokładnie czuję podłoże. W ciąży nosiłam je luźno zapięte w kostce i wciągałam przez piętę, nie chciało mi się odpinać i zapinać :) Nie obtarły mnie ani razu, a ja zawsze jestem obtarta po zmianie butów! Tylko nie wiem, gdzie teraz je kupić, bo dziewczyna, które je sprowadzała już tego nie robi :(
UsuńA ja znowu o sandałach -czy rozmiar brałaś taki jaki nosisz (tzn wg długości stopy bo zdaje sie,że rozmiarówka jest trochę inna) czy większe tak ja sugerują na stronie?
OdpowiedzUsuńDzięki za odpowiedz
Kurde, nie pamiętam. To było trzy lata temu. Chyba jednak większe, niż zazwyczaj, bo aż głupio mi było, że takie kajaki biorę ;)
Usuń