19 grudnia 2014
24 Medal z ziemniaka
Codziennie wieczorem wycinam sobie medal z ziemniaka. Za to, że znowu dałam radę. Oto dom śpi, oddycha miarowym oddechem. Tylko koty kurzu trochę chrapią. I ta szafa nieuporządkowana trzeszczy. Ale jak tak przymknę oczy - dałam radę! Cały dzień w biegu - z moim pięciomiesięcznym (!) synem pod pachą, z córką uwieszoną na wózku i mówiącą odrobinę za głośno: - Gu, gu, gu, Wojtuchna! Gu, gu! Mamusiu, jak ci zazdroszczę, że urodziłaś takiego braciszka!
Udało mi się zsynchronizować mój plan dnia z planem mamy innej dwójki. Nie udało nam się za to zsynchronizować drzemek dzieci młodszych... Ale! I tak była kawa i czekolada na gorąco. I bardzo tajna misja związana z przybyciem Gwiazdora. I ruchy w szafie. Ta moja szafa... - Mieszczą ci się tam ubrania? - pyta M. Nie bez przyczyny pyta, musicie bowiem wiedzieć, że powierzchnię szafy wynajmuje ode mnie najpierw Mikołaj, a potem Gwiazdor ;)
Jedna podróż tramwajem (niskopodłogowym, biegnę, język wywalony, dyszę, zdążyłam), druga, trzecia, czwarta. Zakupy. Wojtek kontempluje (i kątem pluje). Ja w czapce. A tu chyba z 10 stopni na plusie, Jak go ubrać? Ja biegnę i dyszę. On leży i nie narzeka. Odpuszczam. Patrzę na niego. Mistrz zen. Pełna powaga, dojrzałość, skupienie. Patrzy. Dziąsła odsłania w sposób przemyślany. Dawkuje nam uśmiechy, nie szczędzi ich siostrze. Siostrze, która wyznaje mi, że owszem lubi mnie bardzo, ale jednak z naszej rodziny... To ona braciszka kocha najbardziej (auć ;)). I zapowiada, że będzie panią z przedszkola i policjantką. I dzieciaki do więzienia wsadzać będzie. I marzy o balecie i judodze. Pływającej syrence i latającej wróżce. Wielkim pokoju i siostrze. I WSZYSTKIM z Elzą.
Pędzę, lecę. Jeszcze ozdabianie kopert. I lukrowanie pierniczków. Ewa tylko trochę płacze, że nie chce ozdabiać posypką piernikowych choinek, bo chce "na sucho" zjeść wszystkie czekoladowe iskierki ;) Wojtek nerwowy. Jest pora kąpieli. Jedno zasypia. Później drugie. Jeszcze tylko muszę skończyć te kartki. Jeszcze te rajstopy brokatowe zaszyć, bo mnie o to prosiła. Chce jutro założyć je do przedszkola. Jeszcze zajrzę do plików - szykuje się bardzo fajny cykl na dzieciPOZNAN.pl, czytam książki, które zrecenzuję dla Qlturki... Dałam radę. Codziennie wieczorem wycinam sobie medal z ziemniaka. Bo inaczej bym zwariowała ;) Wy też sobie wycinajcie. Dajecie radę.
PS Obiad! Zapomniałam o obiedzie. W zamrażarce kotlety od mamy. Co ja bym bez tych kotletów...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jakbym o sobie czytała! Medal z ziemniaka, tak, to jest to!
OdpowiedzUsuńMedal z ziemniaka, buraka, pasternaka dla tej Pani - RAZ! Za razem :) i tak codziennie!
OdpowiedzUsuńNależy się!:)
OdpowiedzUsuńA ja jakoś ostatnio mam wrażenie, że nie zasłużyłam :/ mimo, że ostatnio całe dni z dwójką bo Maja chora i zadania z kalendarza zrobione i inne adwentowe teź i ciasteczka upieczone i choinka ubrana... No ale mam nadzieję, że to tylko chwilowe zwątpienie!
OdpowiedzUsuńZasłużyłaś. Jak Ty wątpisz, to ja Ci to mówię :)
UsuńNiesamowity ten 'matczyny pęd' !;) Na co dzień i od święta ... bez przystanków i 'strefy ulgowej' . To wspaniałe że dajemy radę , jak nie my - to kto ... ? Codziennie należy się tym chwalić - tym 'dawaniem rady':) Ciepło pozdrawiam i chwil przystanku w ciszy i spokoju (a jednak rodzinnie;) na te Święta życzę:)
OdpowiedzUsuńZ ziemniaka, buraka, modeliny kapsli :) Z czego się da, bo to zasłuzona nagroda po każdym dłuuugaśnym dniu, ale jak nie my to kto?
OdpowiedzUsuńhaha! A NOOOO! dobrze to ujęłaś :) a "I WSZYSTKIM z Elzą." :D dobre! rozumiem :D
OdpowiedzUsuńja medali nie wycinam, zamiennie klepię się codziennie wieczorem po plecach . tak , tak, dałaś radę :)
Nasza córka składała nam życzenia świątecznie i było tam min: "odpoczynku" . Co za idealne życzenie!
Przekazuję je dalej i Wam też życzę odpoczynku :)
Ale wiesz - ja ten medal to w myślach, chwilkę przed tym jak zasnę :D
UsuńMi się marzy, że w Święta nie tyle odpocznę, co w końcu pobawię się z Ewą... Niewiele czasu nam zostaje w przedszkolne dni.
Domyśiłam się z tym ziemniakiem :-D a zabawa z dzieckiem to sama przyjemność, ja też chcę w końcu beztrosko poszaleć z maluchami a nie tylko sprzątanie, latanie po prezenty, przedświąteczna organizacja. Wytchnienia! Dobrze że wyjeżdżamy, na samą myśl już jestem zrelaksowana i wypoczęta :-) bawcie się dobrze B-)
UsuńStemple to już robiłam z ziemniaków, ale medale .... nie wpadłabym :)
OdpowiedzUsuńNo ja bez kotletów od mamy...z górą tkanin...z biegającą dwójką z dzwoniącym kurierem czy paczki gotowe bo jedzie...ale daje radę...ale niech juz te Święta będą:P
OdpowiedzUsuńU mnie, to Krystian medale sobie wycina - też z ziemniaka:D Ja tego nie robię, bo...sił już mi brakuje:D
OdpowiedzUsuńPs. Co te dzieci z tą Elzą???:D Co prawda też razem z Krystianem obejrzeliśmy Krainę Lodu... o 2 nad ranem:D
OdpowiedzUsuńAz sie zmeczylam czytajac! ;)
OdpowiedzUsuńU nas przygotowania swiateczne utrudnione, bo pracuje, wiec nie ma mnie w domu 9 godzin dziennie... A jak juz okolo 17 wszyscy zbiezemy sie na powrot w naszej chatce, to corka chce zebym z nia pokolorowala kilka obrazkow z Kucykami, syn zebym poczytala mu ksiazeczki i w rezultacie poczatek ogarniania I gotowania zostaje przesuniety (znow) o kolejny dzionek... :)
U nas też Elza rządzi...
OdpowiedzUsuńOj, przyda mi się ten pomysl z ziemniakiem :),a do tego Święta i mąż w domu. Siły i uwaga rozlożone, do harmonii daleka droga ale...W końcu pobawię się ze starszą siostrą bez dodatkowego bagażu, wersji stereo i odwrotnie. Pogilam mlodszego bez nieustannych uwag w stylu ,,uważaj nie skacz przy J. głowie, nie wkladaj mu calego biszkopta do buzi " itp.:)
OdpowiedzUsuńOdpoczynku życzę!
Ka.
A ja wróciłam do pracy i nie ogarniam... Szukam nowego rytmu i systemu na godzenie podwojnej roli...
OdpowiedzUsuńJutro bedzie lepiej - pieczemy pierniczki ;)
mi też się marzy, że w święta spędzę więcej czasu z kurdupelkami... szkoła to zuuuuuuoooo !!!
OdpowiedzUsuńTe uczucia i ten pęd dotyczy chyba każdej z mam. Mnie na pewno. ;)
OdpowiedzUsuńOjjjjj tak! Trzy medale! Co wieczór! Trzy! ach!
OdpowiedzUsuńMedal! Zapomniałam!!! Nie mam siły... Wytnę sobie jutro rano. Wstanę kilka minut wcześniej i wytnę. Jutro... Zrobię to jutro. ;)
OdpowiedzUsuńidę wyciąć mój medal. Bo też myślę, że daję radę.. jak się tylko specjalnie nie rozglądam po domu, to mogę uznać że daję radę :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie daję... i przydalby sie ktoś kto by medal wyciął. Ale może spojrzenie na cały rok z perspektywy pomoże. Bo za rok cały to chyba medal się należy. Bo dałam radę. Z perspektywy roku jakie znaczenie ma makaron z jajkiem na obiad? Czy spacer od sklepu do sklepu i papka zamiast BLW?
OdpowiedzUsuń