Śpiewamy
„Na Wojtusia z popielnika” zawsze zaczynałam ochoczo, choć u mnie było to „Z popielnika na Wojtusia”... I o ile zwrotkę o królewnie i grajku znałam, o tyle fragment o Baba-Jadze odszedł w siną dal. W siną dal niepamięci. Nawet przy takim hicie jak „Jedzie pociąg z daleka” miałam chwilę zawahania - tyle osób jest wszędzie, dużo osób jest wszędzie? „Krakowiaczek jeden...” to dopiero porażka. Znam jedną zwrotkę, a jest ich - no siedem, tyle ile koników! „Był sobie król, był sobie paź” - wydawało mi się, że znam. Nie znam! Pierwszej zwrotki nie znam! „Stoi różyczka w czerwonym wieńcu” to piosenka, której ja nie znam, ale Ewa poznała ją w przedszkolu i śpiewa ją z pamięci. Z 25 piosenek znam ponad połowę. Miała baba koguta... to śpiewnik zawierający najpiękniejsze piosenki dla dzieci z zapisem nutowym. Nie znajdziecie w nim piosenek z animacji Disneya, przygotujcie się raczej na podróż w czasie. Nie zapomnijcie zabrać babci i dziadka, a jeśli macie możliwość, to i pradziadkowie będą się świetne bawić. Idealnie, jeśli ktoś z Was gra na jakimś instrumencie, ale jeśli nie - same teksty i próba ich śpiewania też dają dużo radości. Ja, przy piosenkach, których nie znałam, posiłkowałam się pożyczoną płytą Co babcia i dziadek śpiewali, kiedy byli mali (Oficyna Wydawnicza Impuls KLIK). No właśnie. Posiłkowałam się. Jedyne, czego moim zdaniem zabrakło w tym wydawnictwie, to dołączona do śpiewnika płyta CD. Kieszonka na okładce aż się prosi, by wsunąć w nią CD. Ewka nawet sprawdziła, czy na pewno nie ma tam płyty ;) Bo samo wydanie, zapis nutowy, szata graficzna, to że śpiewnik jest na spirali - wszystko na plus. Chętnie wracamy i pewnie będziemy jeszcze długo wracać.
Miała baba koguta... Najpiękniejsze piosenki dla dzieci, opracowanie zbiorowe
Wydawnictwo Egmont KLIK