Wszystko robi SAMO
Sama nie wiem, z czego bardziej się śmieję... Czy z przygód Samuela "Samo" Dzielnego? Czy z siebie sprzed kilku lat, kiedy to pewnie czepiałabym się nadużywania w książce określenia "głupi" i tego, w jaki sposób mówi główny bohater ("l" zamiast "r")? Na 100 procent bym nosem kręciła! A teraz? Zwyczajnie cieszy mnie ta pochwała samodzielności i kreatywności trzylatka. Myślicie, że dlatego, że w domu nie mam już/jeszcze trzylatka? Zmądrzeć może i zmądrzałam, nie wiem. Wiem na pewno, że trochę sobie gumkę poluzowałam, tak, tę w gaciach, co uwierała ;) Gdybym miała czas - przeglądnęłabym wszystkie swoje stare wpisy i pośmiała się z samej siebie.
Jakie to dzikie przygody przeżywa Samo pewnego słonecznego poranka? Godne trzylatka! Podskoki, wywrotki, stłuczenie pupy, opatrzenie jej plasterkami (z ferrari, wtedy boli mniej!) i watą, radzenie sobie (również plasterkami) z bólem głowy, siusianie do nocnika, prawie celnie... Chłopiec zdążył jeszcze wytrzeć podłogę spodniami od piżamy i zanieść pełny nocnik do rodziców. Do sypialni. Na łóżko. Duma! Taki samodzielny! Potem jeszcze chwilę porządził w kuchni - zgniótł trochę płatków i wylał sok, pozbierał resztki szufelką, ubrudził górę od piżamy i poszedł ją uprać. Zrobił nieco za dużo piany... No to umył zlew i lustro. I zęby. Ale to już pastą. Nos też pastą. Potem postanowił się ubrać i tak się zmęczył, że zasnął.
Wiecie co? Tyle się wydarzyło, ale jestem pewna, że cała akcja zamyka się w 15 minutach. Idealny scenariusz do krótkiej animacji! Rodzice spali, a Samo... samodzielny był, towarzyszyła mu w tym kotka Kluska. Nie mam w domu trzylatka, nie wiem, jak zareagowałby na książkę o Samo. Niespełna dwulatek na razie w nosie ma tak "długie" fabuły, sześciolatka rechocze w głos, a i ja trzęsę się od śmiechu. Fajny ten nowy duet Stanecka / Samojlik.
PS Na końcu książki umieszczone są wskazówki dla rodziców, jak wspierać trzylatka i co powinien umieć. Jest też strona do pokolorowania. W serii - do tej pory - ukazały się dwa tytuły KLIK.