Koniberki
Jeśli macie w domu dziecko regularnie wykrzykujące: - Jakie to słooooddkiiieee!, które z gofrów najbardziej lubi zlizywać cukier puder, z babeczek odlepiać czekoladowe kropelki i na pewno pobiegnie za każdym napotkanym motylkiem - to na pewno jest to dziecko, któremu spodobają się Koniberki (tekst: Weronika Szelęgiewicz, ilustracje: Anna Gensler, Wydawnictwo Literówka KLIK).
Drzwi otworzyły się. Wyszedł z nich konik, najmniejszy i najniezwyklejszy konik na świecie. Był maleńki, wielkości małego ptaszka, koliberka, a z grzbietu wyrastały mu szafirowe skrzydełka.To akurat o Szafirku. Jest też Rubinek, Rozetka, Filipinka, Serpentynka, Florentynka, Fikołek, Jagódka, Węgielek... I wiele, wiele innych koniberków zamieszkujących kwitnące krzewy czy kielichy kwiatów wingawii - rośliny rosnącej tylko na łące skrzydlatych maluchów. Gdyby Wam przyszło na myśl, by szukać koniberków teraz, w grudniu, raczej się rozczarujecie. Aktualnie śpią zagrzebane w ostowym puchu w podziemnym zimowym pałacu.
Co znajdziecie zamknięte między zielonymi okładkami? 11 rozdziałów, 11 opowieści. Można je czytać wszystkie po kolei, można też trochę między nimi poskakać (polatać? ;)), bo każdy rozdział to inna historia, zawsze z mniej lub bardziej ukrytym morałem. A fabuła? Sytuacje z życia wzięte. Siostry Filipinka i Serpentynka kłócą się o to, która pierwsza dojrzała kwiat wingawii i powinna w nim zamieszkać. Jagódka jest nieśmiała i ma problemy z nawiązaniem kontaktu z innymi koniberkami. Filipinka w pogoni za marzeniem, łamie zasady i naraża siebie i inne koniberki na niebezpieczeństwo. Tyle się dzieje, a to dopiero trzeci rozdział! :)
PS W odcinku 11/24 cyklu #kalendarzotymze baśń dla dzieci, tak sobie myślę, w wieku 4-8 lat. Dla mnie jest odrobinę za słodko, ale Ewa nie narzeka. Zagryza lekturę lukrem z pierniczkami ;)