Marzenia vs. rzeczywistość (Smyk)
U nas to zupełne pomieszanie z poplątaniem! Otóż - 6 grudnia przychodzi Mikołaj, pożera marchewkę, ciastko daje reniferom (albo na odwrót, głowy nie daję), wypija mleko... Potem ma trochę niestrawności, ale ogarnia się i zostawia drobiazg, zabierając list. List do siebie! W sprawie prezentu... ekhm bardziej gabarytowego, który dostarczy w Wigilię. Że znowu Mikołaj. Naprawdę nie pytajcie mnie, gdzie w tym sens i o co chodzi. Sama nie wiem, jak to się stało i chyba już nie pora, by coś w tej historii prostować. Może i do Was przychodzi Mikołaj, a później Śnieżynka, Dziadek Mróz, Gwiazdor, Dzieciątko lub Aniołek, ale u nas - koleżka w czerwonym kubraczku fatyguje się dwa razy. Po prostu.
Od SMYKA przyszło zapytanie, czy nie wybrałabym propozycji prezentowych dla dzieci. Wybrałabym. Bo ze mnie marzycielka. I tak trochę chciałabym małą Olgę uradować, tą która we mnie siedzi, tą samą, którą lata temu dostała - jakoś przed 10 urodzinami - od Mikołaja album z napisem W dniu ślubu (bo innych nie było) i rajstopy. I, wyobraźcie sobie, nie była najbardziej radosnym dzieckiem na świecie. Wtedy nie było, dziś jest. Wszystko, dużo i świecąco (z brokatem, cekinem i wstążką). Gdybym miała do tematu podejść bardzo rozsądnie, gdybym chciała, żeby zabawka nie wylądowała po dwóch dniach gdzieś w kącie, gdyby prezent miał również edukować... Wybrałabym dla siedmioletniej Ewy:
Carotina, Super Podróż, zestaw edukacyjny
I'm a Genius, Wielkie laboratorium fizyki i chemii
A dla trzyletniego Wojtka:
Dumel Discovery, Zwierzęta świata, interaktywna mapa, zabawka edukacyjna
Granna, Stuku-puku, zabawka interaktywna
Albo wspólny prezent! O taki!
LEGO BOOST, zestaw kreatywny, 17101
I te prezenty na pewno byłyby udane, nie wylądowałyby w kącie, wszyscy byśmy korzystali, ale... Nie takie typy znajdą się w liście do Mikołaja. Aktualnie (stan na 30.11.2017 r.) Ewa jest zdecydowana i chce coś podobnego do tego, tylko w wersji kociej:
A Wojtek marzy o wszystkim, szczególnie o tym wszystkim, co jest akurat reklamowane, ale najchętniej mówi o tego typu zabawkach:
I co zrobisz, jak nic nie zrobisz? Kupisz im album W dniu ślubu? Co robić i jak żyć? ;) A Wy? Idziecie za głosem serca czy rozumu? Urabiacie zdroworozsądkowo, czy cieszycie oko wybuchem entuzjazmu (nie że swojego) i już?
PS Nie da się ukryć, że wpis powstał we współpracy ze Smyk.com.