Jedź! Jedź! Stój!
Prawie ten moment przegapiłam. Prawie. 7.20. Wszyscy już w butach. Przy drzwiach. Oprócz niego. On tupie i wrzeszczy: - Sto pięć! Sto pięć!
Bardzo starałam się go zrozumieć, równocześnie hodując potężną lwią zmarszczkę na czole. - Ale co sto pięć? Czego jest sto pięć? - dopytywałam już prawie czterolatka. Ale wtedy się wściekał i tupał jeszcze mocniej. Niezrozumiany, niepocieszony, wściekły. I wtedy się domyśliłam. Czy raczej U S Ł Y S Z A Ł A M. I zrozumiałam, że być może w końcu kończymy etap czytania tylko o pewnej niebieskiej lokomotywie i jej znajomych. On po prostu chciał, żeby mu przeczytać książkę, której tytuł nie brzmi Sto pięć, czy nawet nie Stop jedź, ale...
Jedź! Jedź! Stój! (Charise Mericle Harper, Wydawnictwo Babaryba) to niewielka książeczka, której akcja odbywa się na placu budowy. Jednym z dwóch głównych bohaterów jest Mały Zielony, który właśnie powiedział swoje pierwsze słowo: "Jedź!". I słowo to pada wiele razy. Po cichu i bardzo głośno. Pewnie domyślacie się, że nie da, po prostu nie da się powstrzymać małego czytelnika przed wykrzykiwaniem z Małym Zielonym: - Jedź! Jedź! Jedź! Jedź! Problem w tym, że jak już się rozhulaliśmy z pokrzykiwaniem, to na budowie zapanował chaos. I pewnie nowy most nigdy by nie powstał, gdyby w porę nie zjawił się... Mały Czerwony.
Niewiele tekstu, dużo szeptania i pokrzykiwania. I dużo maszyn budowlanych. Jak ktoś chce edukację - proszę, uczymy się o sygnalizacji świetlnej. Także o współpracy i kompromisach. O tym, że jest pora na pracę, ale i na odpoczynek. No i fajnie.
PS Naprawdę? To jest ten etap, kiedy da sobie czytać różne nowe książki? Trzymajcie kciuki!
Ta tabelka (porównywarka cen) powyżej zawiera linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli klikając w nią, dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu niewielką (bardzo niewielką) prowizję. Na waciki. Na przykład ;) Dzięki!
Bardzo starałam się go zrozumieć, równocześnie hodując potężną lwią zmarszczkę na czole. - Ale co sto pięć? Czego jest sto pięć? - dopytywałam już prawie czterolatka. Ale wtedy się wściekał i tupał jeszcze mocniej. Niezrozumiany, niepocieszony, wściekły. I wtedy się domyśliłam. Czy raczej U S Ł Y S Z A Ł A M. I zrozumiałam, że być może w końcu kończymy etap czytania tylko o pewnej niebieskiej lokomotywie i jej znajomych. On po prostu chciał, żeby mu przeczytać książkę, której tytuł nie brzmi Sto pięć, czy nawet nie Stop jedź, ale...
Jedź! Jedź! Stój! (Charise Mericle Harper, Wydawnictwo Babaryba) to niewielka książeczka, której akcja odbywa się na placu budowy. Jednym z dwóch głównych bohaterów jest Mały Zielony, który właśnie powiedział swoje pierwsze słowo: "Jedź!". I słowo to pada wiele razy. Po cichu i bardzo głośno. Pewnie domyślacie się, że nie da, po prostu nie da się powstrzymać małego czytelnika przed wykrzykiwaniem z Małym Zielonym: - Jedź! Jedź! Jedź! Jedź! Problem w tym, że jak już się rozhulaliśmy z pokrzykiwaniem, to na budowie zapanował chaos. I pewnie nowy most nigdy by nie powstał, gdyby w porę nie zjawił się... Mały Czerwony.
Niewiele tekstu, dużo szeptania i pokrzykiwania. I dużo maszyn budowlanych. Jak ktoś chce edukację - proszę, uczymy się o sygnalizacji świetlnej. Także o współpracy i kompromisach. O tym, że jest pora na pracę, ale i na odpoczynek. No i fajnie.
PS Naprawdę? To jest ten etap, kiedy da sobie czytać różne nowe książki? Trzymajcie kciuki!
Ta tabelka (porównywarka cen) powyżej zawiera linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli klikając w nią, dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu niewielką (bardzo niewielką) prowizję. Na waciki. Na przykład ;) Dzięki!