Bajki z dna Bałtyku

Ostatni dzień lata i pierwszy dzień jesieni - cóż za konsekwencja w pogodzie! najpierw upał, by po nocy przyszedł ziąb, opady deszczu i silny wiatr - spontanicznie spędziliśmy na bałtyckiej plaży. Nie byliśmy tam sami - spotkaliśmy ekipę mew srebrzystych i siwych, i konkretną reprezentację chełbi modrych. Nie narzekam na brak kontaktu z nereidą czy z podwojem wielkim. Widać mieli inne plany...


Bajki z dna Bałtyku (tekst i ilustracje: Agata Półtorak, Wydawnictwo Marpress)
Pozostajemy w klimacie: "cudze chwalicie, swojego nie znacie". Bo może zanim zaczniemy czytać o wielorybach, tygrysach i słoniach, zanim polecimy do dżungli - wybierzmy się nad polskie morze. I bądźmy uważni. Sprawdźmy, kto mieszka w tej zimnej i słonej wodzie, jakie ptaki nad nią latają, jak nazywają się galaretowate stwory, które widujemy przy brzegu...
Nad Bałtyk i do Bałtyku zaprasza nas mieszkająca w Sopocie Agata Półtorak, która z wykształcenia jest nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej. I tej edukacji w Bajkach z dna Bałtyku jest całkiem sporo, bo nie tylko poznajemy liczne grono mieszkańców Bałtyku stłoczonych w miniatlasie zajmującym około 40 proc. książki, ale i podczas czytania 21 bajek "odrabiamy" mimochodem wiele lekcji, szczególnie tych związanych z ekologią.
Rozdziały nie są długie i dobrze się je czyta, lecz ze względu na sporo informacji zawartych w tekstach - polecam lekturę "z doskoku". Moim zdaniem lepiej po prostu powracać nad nasze morze, odwiedzać je regularnie. Doktor Olga radzi - góra cztery bajki dziennie! ;) Wskakujemy w głębiny? No to hop!

PS Żeby nie było za słodko (wszak Bałtyk raczej słony), krytycznie spojrzę na wydanie. Książka klejona (wkład chyba wieloskładkowy), z miękką okładką, która jest foliowana. Po pierwszej lekturze folia zaczęła mi w jednym rogu odchodzić... Czy to jest jakość adekwatna do ceny? Raczej nie. A szkoda, bo zawartość zasłużyła na większą staranność przy wydawaniu.









Popularne posty