O dziewczynce, chłopcu, wieży i książkach

Dwie pozycje, dwa wydawnictwa, w tytułach książki, ilustracje akwarelą malowane, jedna książka hiszpańska, druga norweska, jedna dla czytelników w wieku przedszkolnym, druga dla dzieci wczesnoszkolnych...







O dziewczynce, która chciała ocalić książki (tekst: Klaus Hagerup, ilustracje: Lisa Aisato, tłumaczenie: Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Czarna Owca)

Najpierw zadziałało hasło: "Oto magiczna opowieść o miłości do świata książek napisana przez jednego z najwybitniejszych pisarzy norweskich". Potem zorientowałam się, że Klausa Hagerupa kojarzymy już z książki Magiczna Biblioteka Bibbi Bokken. Mogłam zatem kupować w ciemno, wiedząc, że tekstowo będzie dobrze. Dodatkowo trochę mnie czarowała ta dziewczynka na okładce, ale... nie spodziewałam się, że ta książka będzie tak bogato ilustrowana i że przeglądanie jej sprawi mi tyle frajdy! Wspaniała niespodzianka!
Główna bohaterka Anna boi się starości tak bardzo, że nawet zbliżające się urodziny napawają ją lękiem. Mimo że na torcie pojawi się dopiero 10 świeczek... Za to kocha książki i nieśmiertelność nawet śmiertelnych bohaterów. Zawsze można przecież zacząć czytać od nowa. Nie może zatem nie zareagować, kiedy dowiaduje się, że w zaprzyjaźnionej bibliotece książki, które nie są czytane - zostają niszczone. Tak to wszystko się zaczyna, a próba uratowania bibliotecznych zbiorów przeradza się we wspaniałą przygodę i wielką czytelniczą akcję. Jest tajemnica, baśniowa atmosfera i refleksja na temat przyszłości. Bardzo mi się podoba.

PS Portfolio Lisy Aisato TUTAJ. Polecam uwadze.








Najwyższa na świecie wieża z książek (tekst i ilustracje: Rocio Bonilla, tłumaczenie: Beata Haniec, Wydawnictwo Papilon)

Do wieży z książek mam bardzo sentymentalny stosunek. Pewnie część z Was pamięta blogową akcję opisaną takim hasłem, którą przeprowadzałam w 2013 i 2014. Świetnie się przy niej bawiłam i bardzo cieszyło mnie zaangażowanie czytelników bloga. A teraz w moje ręce trafiła książka hiszpańskiej autorki o chłopcu, Jerzyku, który marzył o lataniu i dzięki swojej mamie, która podsunęła mu pierwszą książkę (i kolejnym osobom, które podrzucały mu ich więcej i więcej) zrozumiał, że sam latać się nie nauczy, ale świetnie tę umiejętność opanowała jego wyobraźnia. To tak w dużym skrócie. Po drodze jest jeszcze mnóstwo ilustracyjnych nawiązań do klasyki literatury dziecięcej i rosnąca, tytułowa, wieża z książek. Podobają mi się ilustracje, cały ten pomysł na odkrycie mocy czytania i wieża, ale trochę potykam się na tekście. Sama nie wiem, czy nie wolałabym tej książki w ogóle bez tekstu... A może się czepiam, bo po prostu jestem już przyzwyczajona do książek z większą ilością tekstu? Chętnie poznam Wasze opinie o tym tytule.

Popularne posty