Ptyś

Poznajcie Ptysia. Nie do końca się na tym znam, ale Ptyś wygląda na psa wielorasowego. Jest bardzo oddanym psim przyjacielem, pełnym wiary w rasę ludzką. Dlatego, kiedy jego ludzie oddalają się z parkingu, na którym Ptyś poszedł tylko na momencik obwąchać śmietniki - myśli, że to jego wina, że jest złym psem, który nie zasługuje nawet na to, żeby zjeść posiłek...
Znamy takie historie - pomyślicie. Teraz pewnie ten pies trochę się pobłąka, przeżyje kilka przygód i okaże się, że kochająca rodzina go szuka! Albo pozna innego człowieka, któremu znowu zaufa i tym razem wszystko skończy się dobrze. To już było, znamy takie historie, ileż można.


Nie tym razem. Otóż. Na przedmieściach Paryża jest mały dworzec, przy którym - na bocznym torze - stoi opuszczony pociąg. Jest w nim mnóstwo miejsca do spania, kuchnia serwuje mielonkę, a do psiego fryzjera ustawiają się kolejki. Pociąg jest wypełniony psami (choć w kuchni rządzi kotka). To nowa rodzina Ptysia - taka, którą sobie wybrał. Ale zanim pogodził się z sytuacją, stał się samodzielny i mógł świadomie wyciągnąć pomocną łapę do innego psa w potrzebie - musiało upłynąć trochę czasu, pory roku się zmieniły, a my w kolejnych rozdziałach dowiedzieliśmy się więcej o mieszkańcach opuszczonego pociągu - o Groszku, który dla nowego przyjaciela rozścielił patchworkową narzutę; Bezie, suczce rasy chihuahua, która nie rozstawała się z telefonem; Brusie, który lubi dzieci tylko troszkę mniej niż tartę porową i opiekuńczej kotce Mamutce, która jest głównym zaopatrzeniowcem kuchni w pociągu i na dodatek wspaniale gotuje.




Podobała mi się ta słodko-gorzka historia. Polubiłam psią ferajnę, która stara się utrzymać na powierzchni bez pomocy człowieka (prawie, bo śmietanka do sosu to jednak z ludzkich śmietników), w której jest tyle wsparcia i niezgody na to, by przyjaciel utonął w smutku.
Polubiłam również ten format - całkiem sporo, bo 88 stron, bogato ilustrowanych, z niewielką ilością tekstu. W sam raz dla czytelników, którzy nie mogą się rozstać z dużą ilością ilustracji, ale chcieliby, żeby historia nie kończyła się za szybko. Poznajcie Ptysia. Myślę, że go polubicie.




Ptyś, tekst i ilustracje: Claire Lebourg, tłumaczenie: Sylwia Sawicka, Wydawnictwo Polarny Lis

Popularne posty