Królowa kolorów
Miłość! Od pierwszego wejrzenia! Od kiedy zobaczyłam rozkładówki podczas spotkania on-line z dziewczynami z Wydawnictwa Dwie Siostry. Nie mogło być inaczej. Sami zobaczcie. Te KOLORY. Ta kreska kredkowa. No aż się chce podebrać dzieciom kredki ołówkowe i trochę porysować. Zresztą, ta książka wprost do tego namawia - na końcu jest ponad 10 rozkładówek, na których można się wybazgrać za wszystkie czasy.
Królowa kolorów (tekst i ilustracje: Jutta Bauer, tłumaczenie: Anna Kierejewska, Wydawnictwo Dwie Siostry)
Oto królowa Mazalda. Taka trochę znudzona. Wzywa po kolei swoich poddanych i... poddaje się emocjom, które przynoszą. Spokojnie i bez nerwów. Do czasu. Bo Mazaldzie, zupełnie jak żółtemu, zdarza się być kapryśną i złośliwą. I naprawdę dużo nie potrzeba, by wybuchła jakaś kłótnia, afera, przepychanki między kolorami a królową. A jak się te kolory zaczną mieszać, to nie zawsze wychodzi tak, jak by się chciało. Czasem po prostu nastaje szarość. Mazaldę ogarnęła szarość i wściekłość, która zmieniła się w smutek. Czy to już koniec? Tak to zostaje? Ależ skąd, to dopiero początek opowieści o kolorach i uczuciach. O tym, że wszystkie emocje są potrzebne, że przychodzą i odchodzą, że mieszają się z taką samą łatwością, jak kolory.
Fantastyczne ilustracje! I te, na których kolory podstawowe nam się dopiero przedstawiają, i te, na których dzieje się prawdziwe kolorowe szaleństwo, i te z szarością również. Na których siebie widzicie? Te szare, na których Mazalda stoi i tak nie do końca rozumie, co się wydarzyło - to ja dzisiaj! Na koniec długiego weekendu, kiedy chciałam robić WSZYSTKO i to mnie kompletnie przerosło. Wszystko wybuchło, pomieszało się i zaczynam od nowa.
PS Tak sobie myślę, że Królowa kolorów + opakowanie kredek = świetny podarunek.