Plan. Najważniejszy jest plan
Sytuacja jest taka, Drogi Wojciechu. Miło by było, gdybyś zdecydował się na wyjście na świat jakoś w ciągu pięciu dni. Może tak być? Tylko wiesz - nie w nocy. Skurcze mogą się zacząć nad ranem, ale co 10 minut to niech będą w okolicach 7.00 rano. Do szpitala i przedszkola - podobna droga. I teraz się skup. Bo nie możesz się rodzić jakoś 20 godzin czy więcej, rozumiesz? Bo Ewka w przedszkolu to góra do 16.30 może być. I w sumie to tak długo to jeszcze tam nie była... Także ten tego - urodzisz się najpóźniej o 14.00? Wiesz, żebyśmy mogli się Tobą nacieszyć jeszcze na porodówce razem. Nie panikując, nie patrząc nerwowo na zegarek. Spokojna Ewka, spokojni my, to i Tobie się spokój udzieli. Także wstawiaj się w ten kanał rodny sprawnie i płyń, płyń, choćby nucąc: So don't stop me now don't stop me... 'Cause I'm having a good time having a good time*. Albo idź na autobus. Podstawiłam Ci jeden. I jeszcze jedno. Bo we wtorek Twój ojciec idzie na koncert. Nie bądź taki i odpuść ten wtorek... W środę będzie niewyspany. Czwartek? Może w czwartek? 26 czerwca. Brzmi nieźle. I weź się nie sugeruj tym, co lekarz mówi! Że niby nie w tym tygodniu! To Ty decydujesz, chłopie! Po co czekać do lipca? Wszak na liczniku już 38+2! Ubranka wyprane, kącik uszykowany, TORBA SPAKOWANA. I nawet coraz częściej udaje mi się skutecznie przeganiać Tramalucha z łóżeczka, kołyski, przewijaka, komody... Kapciem go rzucam. Miej to na uwadze. Twoje: - Leeee... będzie dużo skuteczniejsze ;)
* KLIK.
PS Wyniki książkobrania z Wydawnictwem Muza już są! KLIK