Najpierw ułożyłyśmy
puzzle. Potem wycięłam prostokąciki z białego papieru, ona przyniosła kredki. Przy fladze Słowacji musiałam trochę pomóc, Czechy robiła dwa razy, bo pomyliła kolory. Jeszcze tylko naklejanie i można iść pstrykać. No dobra - my pstrykamy, ona popycha palcem. A on? Goni za kapslami, zabiera je i ucieka. Takie to nasze granie :)
Super, kolorowe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na zabawę całą rodzinką :) Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńGdzie my taki fajny tor do kapsli mamy?
OdpowiedzUsuńJestem zauroczona. Świetny pomysł na wspólny czas. My z tych podwórkowych więc na bank się zainspirujemy :)
OdpowiedzUsuńAle fajne pasiaczki! Sama Pani szyła?
OdpowiedzUsuńW zeszłą niedzielę grałam z córką w kamyki na boisku ;)
Jaka Pani!? :)
UsuńNo gdzie tam, sama nie szyłam. Wojtek dostał w spadku po bracie koleżanki Ewy :))