Oto kot / Psy i koty pod lupą naukowców

Wiele się dzieje, wiele się dzieje. Ciasto na pierniczki wciąż nie zagniecione, a co za tym idzie - pierniczków brak. Może i choinka stoi, a kartki świąteczne poszły w świat, ale dom nie wygląda, jakby miał bliskie spotkania z hasłem - świąteczne porządki. Odpuszczam, nie widzę, mrużę oczy i tracę ostrość. Jestem kotem. Bawią mnie kłaczki kurzu i niewiele mi potrzeba do szczęścia. Ot, trochę jedzenia i miły koc. Tylko spać nie mogę tak długo...
W życiu byście nie powiedzieli, że Ewka lubi koty. No bo skąd te wnioski? Z ubiegłorocznego przebrania na balu? Z kociej poduszki, ołówka, zakładek, spinek, koszulki, rajstop, broszki, kubka, gumki, opaski, majtek i pięciu par skarpetek? Pościeli, piżamy, maskotki, zamówienia od Mikołaja? No doobra. Faktycznie nie trzeba jej znać, by się domyślić. Lubi koty (choć wciąż nie kręci jej sprzątanie kuwety). I lubi książki o kotach. I jak mam komuś polecić coś fajnego, sporego, ładnego i ciekawego na ten temat, proszzzz:







Oto kot
Pauliny Wierzby z ilustracjami Marianny Sztymy (Wydawnictwo Albus). Wieść niesie, że tytuł został wyróżniony przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek w konkursie Najpiękniejsza Książka Roku 2012. Być może, być może... Ja z kolei wiem, że książka została wyróżniona przez Ewę podczas targów książki w Poznaniu. Nie była to pozycja najtańsza, ale Ewka i tak zdecydowała, że zapłaci za nią z własnych oszczędności. I nigdy nie żałowała wydanych pieniędzy. W środku - kocie tajemnice, trochę o historii, ciekawostki, fakty o bliższych i dalszych kuzynach kota domowego, kocich rekordzistach, kociej anatomii... No fajnie! Że tak różnorodnie i że tak świetnie zilustrowane. Bez wątpienia nasz namber łan w kocich książkach. A pamiętacie? Pamiętacie o pierwszej kociej książce, którą lubiła Ewa? KLIK









A przez Psy i koty pod lupą naukowców (tekst: Antonio Fischetti, ilustracje: Sébastien Mourrain, tłumaczenie: Sylwia Sawicka, Wydawnictwo Polarny Lis) to ja prawie karę w bibliotece zapłaciłam! Całe szczęście system był łaskawy i udało mi się "przedłużyć książkę" po raz drugi (jeśli czekacie, przykro mi, postaram się przed świętami oddać). W opisie jest "Antonio Fischetti opowiada o zwierzętach jasno, dowcipnie i bardzo ciekawie. Tę książkę można czytać zarówno samodzielnie, jak i z rodzicami." Rzucam hasztag #truestory. Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza dotyczy psów, druga kotów. Pierwszą można ominąć. Taki żarcik, ale Ewa wzięła go sobie do serca. Koty, tylko koty, koty na zawsze (albo i nie). Po lekturze książki z lekkością rzucała zwrotami typu sebum i wibrysy i z przekonaniem rozprawiała o charakterze rudych kotów. Nadal chętnie do książki wraca, mimo że już naprawdę musimy ją zwrócić do biblioteki. Polecamy. Psiarzom też.

PS Właśnie się zorientowałam, że mam foto tylko jednej okładki... Wrzucam łapy Tramala na pocieszenie!


Oto kot:
Psy i koty pod lupą naukowców:

Ta tabelka (porównywarka cen) powyżej zawiera linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli klikając w nią, dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu niewielką (bardzo niewielką) prowizję. Na waciki. Na przykład ;) Dzięki!

Popularne posty