Cisza!
Jak to mówią? Uważaj, czego sobie życzysz, bo to może się spełnić? Nic złego w spełnieniu swojego życzenia nie widział Pan Antoni. Po prostu chciał spokojnie wypić kawę, w ciszy przeczytać gazetę i uciąć sobie drzemkę. A do tego wszystkiego potrzebował CISZY.
Cisza! (tekst: Céline Claire, ilustracje: Magali Le Huche, tłumaczenie: Sylwia Sawicka, Polarny Lis)
Pan Antoni miał dużo szczęścia, bo jego sąsiedzi wiedzieli o jego potrzebie i starali się wszystko robić po cichu. Tyle że... dość szybko zapominali, że cisza była dla ich sąsiada najważniejsza. A skoro o tym nie pamiętali - po prostu ŻYLI. Psy szczekały, auta trąbiły, gdzieś grała muzyka, dzieci piszczały w zabawie. A pan Antoni cierpiał. Z pomocą miał mu przyjść magiczny płyn, z którego dało się stworzyć dźwiękoszczelną bańkę. Udało się! Pan Antoni zaznał w końcu ciszy. Mógł drzemać, kiedy chciał, spokojnie czytać gazetę i w ciszy pić kawę. Codziennie. Tylko czy faktycznie spełnione marzenie uszczęśliwiło pana Antoniego?
Lektura tej obrazkowej historyjki o indywidualnych potrzebach, rozmowie o nich, empatii i o tym, że dobrze być razem - przyniosła nam okazję do refleksji. Jestem jak pan Antoni - dobrze funkcjonuję w ciszy, lubię ją, ale od kilku lat (policzcie od ilu ;)) trudniej mi ją znaleźć w "zaciszu" domowym. Czy chciałabym się schować w bańce? Nie. Nie muszę przeprowadzać na sobie eksperymentu, bo wiem, że szybko zatęskniłabym za domowym gwarem (wrzaskami, przepychankami, drzwiami, które trzaskają, wojowniczymi okrzykami i głośnym śmiechem). Słyszę melodię życia, której na początku nie chciał słyszeć pan Antoni, ale wiem też, że muzyka bez żadnej pauzy... No co to za muzyka by była?! A dzieci? Cóż, czasami trzeba im o tym przypomnieć... O tej potrzebnej ciszy, pauzie, chwili w bańce.
Twarda oprawa z płócienną fakturą, matowy papier, spory format, książka szyta. Tekstu niewiele, ale to wcale nie oznacza, że to pozycja tylko dla najmłodszych czytelników. Panna Czytalińska (lat 9) bardzo ją polubiła i doceniła zarówno historię, jak i ilustracje Magali Le Huche, które są trochę oszczędne i mają zgaszone kolory. Mi te prace kojarzą się zarówno z ilustracjami Serge'a Blocha, jak i niektórymi rysunkami Benjamina Chauda. Cóż, chyba to jest po prostu... francuski styl, czyż nie? ;)
PS Jeśli kreska wydaje Wam się znajoma - Magali Le Huche zilustrowała Jejku-Jejku chce coś zmienić wydane przez Dwie Siostry oraz Komu zupki? z Adamady. Zilustrowała i napisała tych książek o wiele, wiele więcej, ale te do tej pory wydano w Polsce.
Cisza! (tekst: Céline Claire, ilustracje: Magali Le Huche, tłumaczenie: Sylwia Sawicka, Polarny Lis)
Pan Antoni miał dużo szczęścia, bo jego sąsiedzi wiedzieli o jego potrzebie i starali się wszystko robić po cichu. Tyle że... dość szybko zapominali, że cisza była dla ich sąsiada najważniejsza. A skoro o tym nie pamiętali - po prostu ŻYLI. Psy szczekały, auta trąbiły, gdzieś grała muzyka, dzieci piszczały w zabawie. A pan Antoni cierpiał. Z pomocą miał mu przyjść magiczny płyn, z którego dało się stworzyć dźwiękoszczelną bańkę. Udało się! Pan Antoni zaznał w końcu ciszy. Mógł drzemać, kiedy chciał, spokojnie czytać gazetę i w ciszy pić kawę. Codziennie. Tylko czy faktycznie spełnione marzenie uszczęśliwiło pana Antoniego?
Lektura tej obrazkowej historyjki o indywidualnych potrzebach, rozmowie o nich, empatii i o tym, że dobrze być razem - przyniosła nam okazję do refleksji. Jestem jak pan Antoni - dobrze funkcjonuję w ciszy, lubię ją, ale od kilku lat (policzcie od ilu ;)) trudniej mi ją znaleźć w "zaciszu" domowym. Czy chciałabym się schować w bańce? Nie. Nie muszę przeprowadzać na sobie eksperymentu, bo wiem, że szybko zatęskniłabym za domowym gwarem (wrzaskami, przepychankami, drzwiami, które trzaskają, wojowniczymi okrzykami i głośnym śmiechem). Słyszę melodię życia, której na początku nie chciał słyszeć pan Antoni, ale wiem też, że muzyka bez żadnej pauzy... No co to za muzyka by była?! A dzieci? Cóż, czasami trzeba im o tym przypomnieć... O tej potrzebnej ciszy, pauzie, chwili w bańce.
Twarda oprawa z płócienną fakturą, matowy papier, spory format, książka szyta. Tekstu niewiele, ale to wcale nie oznacza, że to pozycja tylko dla najmłodszych czytelników. Panna Czytalińska (lat 9) bardzo ją polubiła i doceniła zarówno historię, jak i ilustracje Magali Le Huche, które są trochę oszczędne i mają zgaszone kolory. Mi te prace kojarzą się zarówno z ilustracjami Serge'a Blocha, jak i niektórymi rysunkami Benjamina Chauda. Cóż, chyba to jest po prostu... francuski styl, czyż nie? ;)
PS Jeśli kreska wydaje Wam się znajoma - Magali Le Huche zilustrowała Jejku-Jejku chce coś zmienić wydane przez Dwie Siostry oraz Komu zupki? z Adamady. Zilustrowała i napisała tych książek o wiele, wiele więcej, ale te do tej pory wydano w Polsce.