Mój balet. Opowieść o tańcu: od szkoły do sceny
Mam wrażenie, że małe i trochę większe dziewczynki*, jeśli chodzi o zainteresowanie baletem, dzielą się na trzy grupy: 1. te, których zupełnie ten taniec nie interesuje, 2. te, które śnią o prawdziwej tutu i kiedy tylko jest okazja, zaczynają ćwiczyć, by dostać się do szkoły baletowej, 3. te, które i owszem podziwiają baletnice, ale wystarczy im widowiskowe drobienie w stroju z sieciówki tylko trochę wymazanym czekoladą i sprzedaż biletów na występy odbywające się w sypialni. My wybieramy bramkę numer trzy. Balet jest piękny, chętnie popatrzymy. I wystarczy.
Mój balet. Opowieść o tańcu: od szkoły do sceny (Joanna Kończak, Aneta Wira-Ostaszyk, Wydawnictwo Nasza Księgarnia)
Podoba mi się ta książka. Tak po prostu - doceniam, że to nie tylko ładne fotografie, tiul i brokat, ale i konkretne informacje - szkoła baletowa, podstawy techniki, słynne balety i historia tego tańca. Że nie jest tworzona przez kogoś z zewnątrz, ale przez balerinę - osobę, która w pierwszym rozdziale napisze wprost, że to zawód piękny, ale trudny, wymagający poświęcenia, ciągłej pracy nad sobą i wielu wyrzeczeń. Jest tiul, piękna postawa, zjawiskowe skoki, ale jest też ogromny wysiłek, pot i kontuzje. Niektórzy pójdą tą wyboistą drogą, inni zostaną, by zasiąść na widowni.
Prócz opowieści dotyczących nauki w szkole baletowej i życia scenicznego w książce pojawia się bardzo dużo słownictwa związanego z teatrem wraz z definicjami. Obszerny rozdział poświęcony życiu na scenie omawia, jak wiele osób stoi za przygotowaniem spektaklu baletowego, jakie mają zadania, kim są, gdzie pracują i na jakim etapie spektaklu ich pomoc jest konieczna. Dużo wiedzy, fajnie. Bardzo cieszy mnie również rozdział o etykiecie publiczności, bo choć nie jest to wiedza tajemna, czasem, przyznaję, mam wrażenie, że wielu gości teatru nie ma pojęcia, jak zachować się na widowni. By trochę rozładować te edukacyjne fragmenty, pojawiają się np. fragmenty o wpadkach, przykładowy dzień tancerki czy rozstrzygnięcie bardzo ważnego pytania, czy pod kostiumem baletowym tancerki/tancerze noszą bieliznę ;)
Przegląd podstawowych pozycji nóg, prawidłowego ułożenia rąk, póz małych i dużych oraz skoków to rozkładówki z przejrzystymi zdjęciami, którym towarzyszą krótkie, konkretne opisy. Naprawdę można dokładnie przyjrzeć się detalom i móc potem rozpoznać i nazwać odpowiednie ustawienie ciała. Można też spróbować przyjąć pozycję piątą i z szalonym chichotem (oraz zupełnie bez gracji) runąć na podłogę #truestory.
Dla tych, którzy kręcą piruety przed domowym lustrem, ale i dla tych, którzy lubią wiedzieć więcej o wszystkim - polecam.
PS Rodzicom dzieci zainteresowanych tematem tańca przypominam również, że są komiksy Studio tańca oraz z procy - ponoć bestsellerowa - seria Baletnice Elisabeth Barféty (Wydawnictwo Znak Emotikon).
* to nie tak, że uważam, że chłopcy nie interesują się baletem, choć w profesjonalnie badanej przeze mnie grupie chłopców, która liczyła jednego Młodszego Brata, wyszło, że jednak nie, że wolą żużel ;)