Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc
Dawno, dawno temu, kiedy w wakacje i w okresie przedświątecznym pracowałam w (nieistniejącej już, niestety) księgarni, często w rozmowie z koleżankami księgarkami zamiast vice versa używałyśmy vis-à-vis. Taki żarcik to był. Miny osób postronnych, które usłyszały nasz dialog - bezcenne.
Pamiętam też lekcje łaciny, na które wkuwałam bajkę Rana rupta et Bos, słówka i sentencje. Zeszyt też pamiętam - twarda oprawa, zielony, z drzewem na okładce. Prowadziłam go bardzo starannie, co wcale nie było dla mnie normą podczas studiowania.
Skąd raptem u mnie te łacińskie wspomnienia? Czytam książkę o łacinie, która swoją warstwą graficzną bardzo pasuje do niedzielnego cyklu z książkami bardziej wytrawnymi. Odcinek trzeci jest trochę inny, bo... edukacyjny. Cykl otwierał wpis z książką Iwony Chmielewskiej, w odcinku drugim była książka w formie leporello Witolda Vargasa, dziś oszczędna w kolorach (niebieski, czarny, żółty, pomarańczowy + biały), choć równocześnie bardzo soczysta, propozycja Wydawnictwa Druganoga.
Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc. Prawie 100 sentencji łacińskich i kilka greckich (tekst: Zuzanna Kisielewska, ilustracje: Agata Dudek, Małgorzata Nowak, Wydawnictwo Druganoga)
Po pierwsze - nie uciekajcie. Ja wiem, że pierwsza reakcja może być różna. Ilustrowana książka o łacińskich sentencjach. Dla kogo to w ogóle? Dla wszystkich. Bo choć łacina uznawana jest za martwy język, wciąż mamy z nią - w mniej lub bardziej świadomy sposób - styczność. Nie wierzycie, przeczytajcie książkę. Pewnie niektóre zwroty znacie, ale jest duża szansa, że wcale nie wiecie, jaka z nimi wiąże się historia i konkretna postać.
Po drugie - czy możliwe jest, żeby książka o łacińskich sentencjach nie była nudna? Tak, możliwe. Można skonstruować ją tak, żeby dłuższe opowieści były przeplatane krótkimi, nie zapominać o szczypcie dowcipu, napisać tak, żeby było zrozumiale i zilustrować tak energetycznie, że wspomaganie kawą będzie niepotrzebne.
Bardzo ciekawy jest już sam podział na rozdziały. Jest ich dziewięć, początkowe dwa to: słynne cytaty oraz motta i dewizy. W pierwszym rozdziale znajdziemy zatem m.in. Alea iacta est (Kości zostały rzucone) - słowa, które wykrzyczał Juliusz Cezar, a w drugim np. Ora et labora (Módl się i pracuj) - jedną z dewiz św. Benedykta. Rozdział trzeci to kolekcja sentencji, które znajdziemy na budynkach (np. sądach, kamienicach, browarze itp.). Kolejne rozdziały porządkują cytaty według tematów: prawdy życiowe, dobre rady, medycyna, pieniądze, czas, śmierć. Część sentencji pojawia się w dłuższych tekstach, inne są zgrupowane na pomarańczowych rozkładówkach pod hasłem Krótko, ale treściwie.
Po trzecie - ładnie, starannie wydana książka. Szyta, drukowana na grubym papierze, z twardą oprawą. Dobrze zaprojektowana, bardzo ciekawie zilustrowana. Do czytania z doskoku, doskonalenia się w prawidłowym użyciu sentencji (bo o ile przy łacinie podwórkowej nie ma takich problemów, tu bywa różnie...) i wielu powrotów do jej zawartości.
Fajne - dla tych, którzy po prostu chcą wiedzieć więcej, dla lubiących uczyć się o języku, ale i dla nauczycieli, jako pomysł na lekcję (lub cykl) - tak, żeby każdy uczeń mógł po zajęciach podjąć decyzję, czy jest bardziej homo faber czy homo ludens.