Sklepy wczoraj i dziś
Dawno, dawno temu była sobie pewna mała dziewczynka... Wiedziała, gdzie w pobliżu jest Dom Chleba i o której trzeba tam udać się w sobotę, by w ogóle załapać się na bułki. Kilka kroków dalej był sklep z instrumentami, do którego wstydziła się wejść. Dziewczynka przechodząc obok długich witryn Mody Polskiej, czasem zatrzymywała się popatrzeć na ubrania. Znała sklep z tkaninami, który zajmował narożnik kamienicy w centrum miasta. Niedaleko od niego była księgarnia, trochę ciemna, ale w sumie najfajniejsza z całego miasta.
Od kwiaciarni z kolei dzieliło ją zaledwie kilka kroków, jak się porządnie wychyliła z okna to czuła zapach róż. A jak się wychyliła z drugiego okna... Cóż. Czuła rybę. Z rybnego wiało chłodem i zapachem, który nieco wykręcał nos ;) Cukiernia była jedna jedyna. I w niej były również desery lodowe. Na zakończenie roku szkolnego chodziła na Ambrozję, najdroższy z najdroższych deserów :) Tylko prosiła, żeby nie posypywali go rodzynkami... Po warzywa chodziło się na ryneczek. Czasem udało się kupić owoce u jakiejś babuleńki, sprzedającej swoje zbiory na jednym z mostków. Dziewczynka dokładnie wiedziała, gdzie jest jaki sklep. I wszędzie miała blisko. To byłam ja. Olga, mama Ewy.
Sklepy są dla takich mam jak ja, którym zdarza się zapomnieć, że zakupy to nie tylko internet. Które pędzą przez dzień odhaczając kolejne punkty na swojej liście zadań. I trochę zapominają, trochę nie dostrzegają, trochę bezradne są, gdy mijają markety, banki i apteki. Jedna ulica, a przy niej: bank, bank, mały sklep wielobranżowy i apteka. I bank. Ale kiedy skręcić, zajrzeć na sąsiednią ulicę, zmienić trasę - okazuje się, że jednak jest warzywniak i pan sprzedawca, który pamięta, jakie jabłka lubię. Jest mięsny, który może nie ma wyboru, który zwalałby z nóg, ale mięso jest świeże, a rosół na nim gotowany wychodzi przepyszny. Sklepy to taki przypominacz. Sklepy to również pretekst. Do wyjścia i do skręcenia w boczną uliczkę. Do zaprzyjaźnienia się ze sprzedawcami :)
Moje zdjęcia absolutnie nie oddają tego, jak urocza jest ta niewielkich gabarytów książeczka. W której na dodatek ukryta jest jedna witryna do zagospodarowania przez dziecko :) Ewa jeszcze nie zdecydowała, jaki sklep powstanie w jej egzemplarzu... Mój wpis też nie oddaje potencjału płynącego z takiej lektury. Żałuję tylko, że nie trafiła w nasze ręce rok temu. Ale dla Was mam niespodziankę. Tylko do końca dnia (17 grudnia 2013 r.) w sklepie Wydawnictwa Ładne Halo darmowa dostawa na wszystkie dostępne tam książki dla Czytelników bloga O tym, że... :) Przy finalizowaniu zakupów wystarczy wpisać hasło: otymze. Chciałabym móc Wam polecić najlepszy według mnie tytuł, ale nie umiem :) Wszystkie lubię! Tu więcej wpisów na temat pozostałych tytułów: O psie, który szukał, Kiedy będę duży, to zostanę dzieckiem, Lala Lolka.
Od kwiaciarni z kolei dzieliło ją zaledwie kilka kroków, jak się porządnie wychyliła z okna to czuła zapach róż. A jak się wychyliła z drugiego okna... Cóż. Czuła rybę. Z rybnego wiało chłodem i zapachem, który nieco wykręcał nos ;) Cukiernia była jedna jedyna. I w niej były również desery lodowe. Na zakończenie roku szkolnego chodziła na Ambrozję, najdroższy z najdroższych deserów :) Tylko prosiła, żeby nie posypywali go rodzynkami... Po warzywa chodziło się na ryneczek. Czasem udało się kupić owoce u jakiejś babuleńki, sprzedającej swoje zbiory na jednym z mostków. Dziewczynka dokładnie wiedziała, gdzie jest jaki sklep. I wszędzie miała blisko. To byłam ja. Olga, mama Ewy.
I teraz jest dziewczynka. Mała trochę. Jeszcze sama na zakupy nie chodzi i nie rozumie za bardzo ciągu słów: praca, zarobki, wypłata, pieniądze... Nie chodzi też za często na zakupy ze swoją mamą, bo po pierwsze ta niezbyt lubi wędrówki po sklepach, a po drugie - trochę szkoda czasu, tego co tak niewiele zostaje go po przedszkolu. I czy ona ma w ogóle szanse na poznanie tych wszystkich sklepów? Jeszcze rok temu, jeśliby spojrzeć na świat jej oczkami... Skąd bierzemy książki? Listonosz przynosi. Ubrania? Listonosz przynosi. Kosmetyki? Listonosz. Jedzenie jest w sumie z lodówki albo ze sklepu z owadem.
Od tamtej spory wiele się zmieniło. Mama dziewczynki bardziej świadomie zaczęła zabierać ją do różnego rodzaju sklepów. Pokazywać, ile mamy w okolicy piekarni. Gdzie jest sklep mięsny, gdzie warzywniak, gdzie apteka. Niektórzy sprzedawcy szybko zapamiętali imię dziewczynki i przyjaźnie zagadują przy każdej jej wizycie w sklepie. A ona rozumie coraz więcej. Wita się, żegna, czasem ośmieli się sama powiedzieć, po co przyszłyśmy. Obserwuje kasę, patrzy na pieniądze. Bierze paragon, ogląda go, wyrzuca do śmietnika. I chętnie te obserwacje zamienia w domu w zabawę :) Ewa, moja córka.
Sklepy, tekst: Joanna Guszta, ilustracje: Maciek Blaźniak,
Wydawnictwo Ładne Halo KLIK
Sklepy są dla takich mam jak ja, którym zdarza się zapomnieć, że zakupy to nie tylko internet. Które pędzą przez dzień odhaczając kolejne punkty na swojej liście zadań. I trochę zapominają, trochę nie dostrzegają, trochę bezradne są, gdy mijają markety, banki i apteki. Jedna ulica, a przy niej: bank, bank, mały sklep wielobranżowy i apteka. I bank. Ale kiedy skręcić, zajrzeć na sąsiednią ulicę, zmienić trasę - okazuje się, że jednak jest warzywniak i pan sprzedawca, który pamięta, jakie jabłka lubię. Jest mięsny, który może nie ma wyboru, który zwalałby z nóg, ale mięso jest świeże, a rosół na nim gotowany wychodzi przepyszny. Sklepy to taki przypominacz. Sklepy to również pretekst. Do wyjścia i do skręcenia w boczną uliczkę. Do zaprzyjaźnienia się ze sprzedawcami :)
Moje zdjęcia absolutnie nie oddają tego, jak urocza jest ta niewielkich gabarytów książeczka. W której na dodatek ukryta jest jedna witryna do zagospodarowania przez dziecko :) Ewa jeszcze nie zdecydowała, jaki sklep powstanie w jej egzemplarzu... Mój wpis też nie oddaje potencjału płynącego z takiej lektury. Żałuję tylko, że nie trafiła w nasze ręce rok temu. Ale dla Was mam niespodziankę. Tylko do końca dnia (17 grudnia 2013 r.) w sklepie Wydawnictwa Ładne Halo darmowa dostawa na wszystkie dostępne tam książki dla Czytelników bloga O tym, że... :) Przy finalizowaniu zakupów wystarczy wpisać hasło: otymze. Chciałabym móc Wam polecić najlepszy według mnie tytuł, ale nie umiem :) Wszystkie lubię! Tu więcej wpisów na temat pozostałych tytułów: O psie, który szukał, Kiedy będę duży, to zostanę dzieckiem, Lala Lolka.
PS Zanim zapytacie... Tort i warzywa do krojenia - Pikinini :)