Miasteczko z bajki
Taki cytat sprzed pięciu lat, wciąż aktualny, sama prawda, nic zmieniać nie trzeba: "Zuziaaa lalka nieduża, i na dodatek cała ze szma-tek. W kratkę, stara spódniczka, łzy na policzkach, a w główce marzeń sto! - nucimy po cichu, śpiewamy całkiem głośno, wyjemy od rana. W domu, w parku i w tramwaju. Bo to hit jest, przecież! I mało kto wie, kim jest autorka tekstu... A gdyby tak rozejrzeć się po księgarniach, po półkach z książkami dla dzieci i sprawdzić, jakie nazwisko bardzo często się tam pojawia. Ale też zorientować się, kto jest autorką tekstów wielu dziecięcych piosenek, a także znakomitych słuchowisk... Dodać do tego programy telewizyjne, Nagrodę Literacką im. Kornela Makuszyńskiego oraz Order Uśmiechu... No to wychodzi, że nie wypada, że znać trzeba, że choć jedną pozycję warto zaprosić na półkę z książkami. Książkę Doroty Gellner, rzecz jasna!" Tym razem na spotkanie z twórczością tej artystki (której obszernej bibliografii nie jestem w stanie ogarnąć) zaprasza Papilon (grupa Publicat S.A.). Okoliczności są bardzo ciekawe, bo spotykamy się na łamach całokartonowej/sztywnostronicowej książki w dużym formacie (28 x 20 cm), która jest nie tylko zbiorem rymowanych, melodyjnych tekstów, ale i przestrzenią, którą można zwiedzać niezależnie od tekstu - śledząc bohaterów czy po prostu odkrywając detale na rozkładówkach.
Tak, Miasteczko z bajki (tekst: Dorota Gellner, ilustracje: Jola Richter-Magnuszewska, Papilon) to kolejna pozycja do wyszukiwania, śledzenia, wypatrywania, snucia równoległych historii. Mogę się mylić, ale szybka analiza dostępnych na mojej półce książek pozwala mi stwierdzić, że do tej pory wyszukiwanki raczej nie łączyły się z rymowanym tekstem. Zazwyczaj w ogóle brak w nich było tekstu, chyba że przy ilustracjach znajdowały się polecenia - konkretne zadanie do danej rozkładówki (jak W przedszkolu z Czarnej Owieczki). Często na okładce można było też poznać bohaterów, czasem przeczytać o nich kilka słów (np. w serii o miasteczku Mamoko, także w książkach o ulicy Czereśniowej - obie serie z Dwóch Sióstr, również w książkach do wyszukiwania wydawanych przez Babarybę). Tu są rymy. Czy muszę przypominać, jaki jest mój stosunek do rymów? Ano. Jest jaki jest. Dość letni. Ale rymy Doroty Gellner czyta się z przyjemnością, płynie się przez nie, nie gubiąc rytmu. Przy okazji ćwicząc dykcję, potykając się na niektórych wersach i postanawiając, że coś trzeba z tym zrobić, więcej czytać głośno takich łamiących język utworów. Ilustracje, które amatorsko zakwalifikuję jako malowano-wycinane, pozwoliły mi na nowo odkryć twórczość Joli Richter-Magnuszewskiej, którą do tej pory kojarzyłam chyba tylko z książką Bartek, Lenka i sny. Kolory takie trochę zgaszone, bardzo jesienne, rozkładówki nieprzeładowane szczegółami, co - zważywszy na sugerowany wiek odbiorcy 2-4 lata - przyjmuję jako atut.
Ta tabelka (porównywarka cen) powyżej zawiera linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli klikając w nią, dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu niewielką (bardzo niewielką) prowizję. Na waciki. Na przykład ;)
Tak, Miasteczko z bajki (tekst: Dorota Gellner, ilustracje: Jola Richter-Magnuszewska, Papilon) to kolejna pozycja do wyszukiwania, śledzenia, wypatrywania, snucia równoległych historii. Mogę się mylić, ale szybka analiza dostępnych na mojej półce książek pozwala mi stwierdzić, że do tej pory wyszukiwanki raczej nie łączyły się z rymowanym tekstem. Zazwyczaj w ogóle brak w nich było tekstu, chyba że przy ilustracjach znajdowały się polecenia - konkretne zadanie do danej rozkładówki (jak W przedszkolu z Czarnej Owieczki). Często na okładce można było też poznać bohaterów, czasem przeczytać o nich kilka słów (np. w serii o miasteczku Mamoko, także w książkach o ulicy Czereśniowej - obie serie z Dwóch Sióstr, również w książkach do wyszukiwania wydawanych przez Babarybę). Tu są rymy. Czy muszę przypominać, jaki jest mój stosunek do rymów? Ano. Jest jaki jest. Dość letni. Ale rymy Doroty Gellner czyta się z przyjemnością, płynie się przez nie, nie gubiąc rytmu. Przy okazji ćwicząc dykcję, potykając się na niektórych wersach i postanawiając, że coś trzeba z tym zrobić, więcej czytać głośno takich łamiących język utworów. Ilustracje, które amatorsko zakwalifikuję jako malowano-wycinane, pozwoliły mi na nowo odkryć twórczość Joli Richter-Magnuszewskiej, którą do tej pory kojarzyłam chyba tylko z książką Bartek, Lenka i sny. Kolory takie trochę zgaszone, bardzo jesienne, rozkładówki nieprzeładowane szczegółami, co - zważywszy na sugerowany wiek odbiorcy 2-4 lata - przyjmuję jako atut.
Ta tabelka (porównywarka cen) powyżej zawiera linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli klikając w nią, dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu niewielką (bardzo niewielką) prowizję. Na waciki. Na przykład ;)